Cięcie

Joanna Kociszewska

Wspólny komunikat stron władnych podjąć decyzję w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim to najlepsze z możliwych rozwiązań.

Cięcie

Ogłoszono komunikat w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim. To cenna decyzja i dobrze, że została podjęta już dzisiaj, nie pod koniec wakacji.

Sprawa została rozdmuchana zupełnie niepotrzebnie. Ten krzyż - podobnie jak każdy krzyż stawiany na grobach - jest symbolem żałoby i znakiem pamięci. Dla wielu także znakiem nadziei, że życie się nie skończyło, że śmierć została pokonana. Dla rodzin i przyjaciół ofiar, dla osób dotkniętych tą tragedią żałoba się nie zakończyła, a usunięcie znaku musi być bolesne. To namacalny dowód, że czyjeś życie minęło.

Bunt wobec usunięcia znaku można zatem zrozumieć. Podobnie jednak zrozumiały jest pomysł jego usunięcia z miejsca, które z racji swojej funkcji nie może zostać pomnikiem-muzeum. Trzeba podkreślić: fakt, że ten symbol to krzyż nie ma w tym wypadku znaczenia. Tu nie chodzi – i nigdy nie chodziło - o krzyż jako taki, o symbol wiary w Zmartwychwstałego. Odnoszenie do tego konkretnego krzyża wypowiedzi na temat obecności krzyża w miejscach publicznych jest nieadekwatne i w pewnym sensie nieuczciwe. Więcej: szkodzi samej idei obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej.

W jaki sposób szkodzi, widać było na Krakowskim Przedmieściu. Petycja o usunięcie krzyża nagle stała się wyrazem sprzeciwu wobec „naruszania zasady laickości administracji publicznej”. Proszę zauważyć: po ponad trzech miesiącach od katastrofy i dopiero wtedy, gdy głośno się stało o jego obronie. To nie autorzy petycji przenieśli dyskusję na zupełnie nieadekwatny dla niej grunt.

Wałkowanie sprawy po wielokroć przez polityków obu stron i dziennikarzy niestety nie pomogło. Nie pomogły wypowiedzi odsądzające od czci i wiary zwolenników usunięcia krzyża, ale też nie pomogły zdumiewające w ustach polityków stwierdzenia wyrokujące o tym, kto popełnia, a kto nie popełnia „ciężki grzech” (w cudzysłowie, bo nie wiem, czy wyrokujący miał w tym momencie na myśli to samo, co Kościół). Obie strony utwierdzały się na swoich stanowiskach, a emocje wzrastały.

Wspólny komunikat stron władnych podjąć decyzję w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim to najlepsze z możliwych rozwiązań. Zaproponowane rozwiązanie budzi nadzieję na uciszenie emocji. Krzyż – tak ważny dla wielu – nie został odstawiony do kąta. Przywrócono mu prawdziwe znaczenie. Ma prowadzić do Chrystusa.


Konieczny jest jeszcze kolejny krok: upamiętnienie ofiar. Oby gwałtowna potrzeba konfliktu w okresie przed kolejnymi wyborami (to najmniej kosztowna metoda na utrwalenie elektoratu, z zapałem stosowana przez obie znajdujące się na czele w rankingach partie) nie sprawiła, że kolejna wojna będzie dotyczyła „godności” owego upamiętnienia.