Obojętnie, czy człowiek jest biały, czarny, różowy czy siwy...

ak

publikacja 08.12.2019 12:30

Polacy i Czesi śpiewali razem piosenki przygotowujące duchowo do świąt Bożego Narodzenia w Wysokiej k. Branic.

Obojętnie, czy człowiek jest biały, czarny, różowy czy siwy... Andrzej Kerner /Foto Gość Publiczność w Galerii Spichlerz podczas polsko-czeskiego kolędowania.

Wczoraj (7 grudnia) już po raz siódmy w Galerii Spichlerz w Wysokiej k. Branic odbyło się "Polsko-czeskie kolędowanie". Galeria urządzona jest w ogromnym, dwukondygnacyjnym, dawnym spichlerzu folwarku przy pałacu w Wysokiej. 10 lat temu to niszczejące przez dziesiątki lat miejsce zaczął zagospodarowywać Igor Machnik z rodziną, zarządzający majątkiem.

- Głęboko wierzę w to, że pałac - który także w dawnych czasach skupiał wysiłek wielu ludzi - może stać się centrum kultury wspieranym wolontaryjnie przez ludzi dobrej woli. W ten sposób np. utrzymują się i rozwijają dawne zamki i pałace w Anglii - mówi Igor Machnik. Stąd wzięła się idea polsko-czeskich spotkań. Wysoka leży bowiem na granicy polsko-czeskiej, a do końca wieku XVIII należała nawet do parafii Neplachovice.

- Skoro tu zawsze było centrum życia, to tu nadal musi być życie. Najpierw chciałem po prostu zorganizować kolędowanie, ale jak zacząłem mówić o kolędowaniu, to wtedy okazało się, że Czesi z Neplachovic w tym okresie mają taką wyprawę na granicę z pieczeniem kiełbasek. Pojechałem tam, poznałem panią starostkę i poprosiłem, żeby przeszli jeszcze trochę dalej - do nas. Tym bardziej mi na tym zależało, że tu jest pogranicze - miejsce spotkań ludzi. Obojętnie, czy ten człowiek jest biały, czarny, różowy czy siwy, czy jeszcze jakiś inny. Liczy się człowiek. Czesi przyjęli ten mój pomysł - mówi Igor Machnik.

Otwarcia przedświątecznej imprezy w tym niezwykle klimatycznym miejscu dokonali Dana Schreierová, starostka gminy Neplachovice, oraz Sebastian Baca, wójt gminy Branice. Występowały dzieci z Neplachovic i z katolickiego przedszkola z Branic. Większość wieczoru umilał gościom Galerii Spichlerz zespół Zazik, śpiewający zarówno po polsku, jak i po czesku piosenki przygotowujące duchowo do świąt Bożego Narodzenia. - Uważajmy, żeby nie dać się przedświątecznemu pośpiechowi, bo to sprawka diabła - przestrzegał Wiesław Janicki, lider Zazika (zawodowo dyrektor MGOK w Kietrzu).

Polsko-czeskiemu śpiewaniu towarzyszył jarmark rękodzielniczych wyrobów świątecznych. Można było się też posilić pajdą chleba ze smalcem, pierogami, krokietami i innymi specjałami przygotowanymi przez koła gospodyń wiejskich.

Obojętnie, czy człowiek jest biały, czarny, różowy czy siwy...   Andrzej Kerner /Foto Gość Na scenie zespół Zazik.