Bo kiedyś działało

Franciszek Kucharczak

GN 50/2019 |

publikacja 12.12.2019 00:00

Myśl wyrachowana: Kryzys wiary w Boga to efekt zbytniej wiary w siebie.

Bo kiedyś działało

Słyszeli Państwo o tym, że ryt Mszy św., w którym od półwiecza Kościół sprawuje Najświętszą Ofiarę, jest skażony? Do mnie dotarło to ponad rok temu. Dowiedziałem się, że ryt „posoborowy” opracował arcybiskup-mason, który chciał sprotestantyzować Kościół.

– Chwila, ten ryt zatwierdził święty papież Paweł VI – powiedziałem. – Ale kto mu doradzał! – usłyszałem.

No pewnie, jakie to proste. Jak trzeba udowodnić swoją teorię, to się i z kanonizowanego papieża zrobi niedołęgę albo głupca, który nie wie, co robi, nawet w najważniejszych sprawach. A to tylko jeden element agresywnej retoryki, jaka ostatnio zdobywa uznanie wśród ludzi o gorących sercach i wątłej wiedzy religijnej.

Otrzymałem niedawno list, którego fragment przytoczę: „Coraz więcej znajomych z Kościoła zaczyna opowiadać bzdury o spisku liturgicznym, o »nieważności« nowego obrządku Mszy św. Obrzydzają Msze św. w języku polskim, »twarzą do ludu«, choć całe życie w takiej uczestniczą. Tak bardzo krytykują Kościół posoborowy, że wolą w ogóle zrezygnować z sakramentów. Mam znajomą »tradycjonalistkę«, która wyszła z kościoła z adoracji, bo »duży bukiet kwiatów częściowo zasłaniał tabernakulum, a przecież przed soborem nie ustawiało się kwiatów przed ołtarzem«. Wolała rozgoryczona wyjść z kościoła i opuścić Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie niż patrzeć »na to zgorszenie«” – napisała czytelniczka.

Gdybym sam z takimi rzeczami się nie spotkał, pewnie bym nie uwierzył. Ale spotkałem się. I widzę, że amatorów takich teorii przybywa, nawet wśród tzw. poważnych ludzi. W obliczu tendencji liberalizujących odbijają w drugą stronę, szukając ratunku w formach, które kiedyś działały. Rozumują tak: przed soborem w kościołach było dużo ludzi, a teraz jest mało, czyli winien sobór i odejście od rytu „trydenckiego”. Trzeba więc wrócić do tego, co było, i automatycznie wróci też wiara, kościoły się zapełnią i będzie super.

Nie będzie super. Wiara nie rodzi się z zachowania takich czy innych form. W Kościele od początku funkcjonowały i do dziś funkcjonują różne ryty, i nie można mówić, że w jednym z nich Bóg jest bardziej obecny, a w innym mniej. Bóg tak samo mówi do człowieka, ale człowiek różnie odpowiada. Nie ma powodu twierdzić, że pustoszejące w Europie kościoły to skutek reformy po soborze. Bez niej mogło być jeszcze gorzej. Kryzys wiary, zwłaszcza w Europie, dotyka wszystkich wyznań chrześcijańskich.

Oznacza to tylko jedno: my, wyznawcy Chrystusa, nie jesteśmy wiarygodni. Są filantropi i organizacje charytatywne – brakuje miłosiernych, są liberałowie i tradycjonaliści – brakuje wiernych. Są krytycy i dyskutanci – brakuje słuchających. Są duchowni i świeccy – brakuje świętych.

Jak to naprawić? Cóż, takimi rzeczami zajmuje się Duch Święty. Byłby czas przestać Go wyręczać.

* * * * *

Odłączyciele

Hiszpańska partia Podemos podjęła działania zmierzające do zakazania w mieście Jaen sprawowania w miejscach publicznych chrześcijańskich obrzędów. Celem polityków jest likwidacja wszelkich świąt o charakterze chrześcijańskim. Członek władz miasta Javier Urena powiedział, że chodzi o „odłączenie” Jaen od „wydarzeń religijnych”. Politycy opozycji w radzie miasta zauważyli jednak, że zarówno Urena, jak i jego partyjni koledzy regularnie biorą udział w festynach i orszakach z okazji Bożego Narodzenia i święta Trzech Króli. Hm, a może oni tam byli po to, żeby się przekonać, jak szkodliwe są to święta? Widać zresztą, że coś im zaszkodziło.•

Nie ten zawód

Przedstawiciele Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich skierowali do prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej list, w którym zwracają uwagę na konieczność zmian w przepisach o wykonywaniu zawodu lekarza. Zauważają tam, że każdy lekarz przyrzeka „służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu”, „a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic”, to zaś jest sprzeczne z obowiązującym przepisem, stanowiącym, że „przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza”. Lekarze z KSLP stwierdzają, że jest to sprzeczne z ich misją i obowiązkami. Ciekawe: lekarze muszą upominać się o to, żeby prawo nie wiązało ich z zabijaniem ludzi. A przecież takimi rzeczami zawsze zajmowali się inni specjaliści. Nazywano ich katami. I komu to przeszkadzało?•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.