Przesilenie wiary

Franciszek Kucharczak

GN 01/2020 |

publikacja 02.01.2020 00:00

„Świeckość” jako opozycja do chrześcijaństwa nie jest neutralnością – jest fałszywą religią.

Przesilenie wiary

Przed świętami mieliśmy pierwszą odsłonę nowej parlamentarnej tradycji, polegającej na obrażaniu się z powodu Bożego Narodzenia. A w istocie dlatego, że to narodzenie jest Boże, a nie jakiekolwiek inne. „Podmiotami obrażającymi się” byli niektórzy posłowie z KO i Lewicy. Wśród nich Klaudia Jachira, która wpadła w gniew, gdy otrzymała zaproszenie na tradycyjne spotkanie opłatkowe w Sejmie. „Nie obchodzę świąt katolickich. Jeżeli coś obchodzę, to przesilenie zimowe i cieszę się, że od 22.12 jest dłuższy dzień. Za wszystkie uroczystości w Sejmie, które nie mają charakteru świeckiego – podziękuję” – napisała na Twitterze.

I to jest bardzo znamienne. Kiedy człowiek przestaje czcić Stwórcę, zaczyna czcić stworzenie. Jeśli na przykład odrzuca święta Bożego Narodzenia, zaczyna świętować takie rzeczy jak „przesilenie zimowe”. Z tego samego powodu niektórzy próbują Wielkanoc nazywać „świętami wiosennymi”. Dzieje się to w zgodzie z zasadą, że w sercu człowieka wszystko, co nie jest Bogiem, może zająć Jego miejsce.

Tragikomiczne jest to, że osoby oddające hołd siłom natury, innym ludziom czy zwierzętom, są przekonane, że właśnie na tym polega świeckość. Nic podobnego – świętowanie rozmaitych „przesileń” to też religia, tylko prymitywna, wymodelowana na podobieństwo dawnych kultów pogańskich. Kult Słońca, święte byki, święte krowy, koty, psy, szakale, święte gaje, święte dęby, święte góry – to wszystko już było, i to bardzo dawno temu. Różnica jest taka, że ludzie, którzy kiedyś czcili te wszystkie rzeczy, w ten sposób po omacku szukali Boga. Oddając cześć siłom natury, w istocie wyrażali pragnienie Boga, które każdy człowiek nosi w sercu. Natomiast dzisiejsi miłośnicy „niezwyciężonego Słońca” czy amatorzy rozmaitych postrzyżyn i inni neopoganie robią potężny krok wstecz. Ideolodzy „świeckości” wyrzekają się Tego, pod którego skrzydłami wyrośli i który opromieniał ich życie. W zamian – bo zawsze musi być coś w zamian – wybierają złotego cielca. Kult własnego pomysłu, łatwy, prosty i przyjemny, który zastępuje Nieogarnionego. Bożka nie trzeba wypatrywać, ma się go pod ręką, zmieści się w kieszeni. Robię z nim, co chcę, w istocie jestem jego panem.

Takiego bożka można zrobić nawet ze świętych rzeczy. To dlatego, jak czytamy w Biblii, wierny Bogu król Ezechiasz „potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne – nazywając go Nechusztan” (2 Krl 18,4). Niezwykłe: nawet ten znak, który zapowiadał Mesjasza, przy którym Bóg objawiał swoją moc, stał się dla ludzi bóstwem. To tak, jakby ktoś pomylił żłób z Dzieciątkiem. Zresztą właśnie to obserwujemy, bo czcicieli żłobu jest chyba na świecie najwięcej.

* * * * *

Postęp obłędu

Maya Forstater, która pracowała jako ekspert podatkowy w Center for Global Development, straciła pracę za stwierdzenie w internecie, że nie jest możliwa zmiana płci biologicznej. Odwołanie do sądu nie pomogło, ten bowiem uznał, że jej postawa „nie zasługuje na szacunek w demokratycznym społeczeństwie”. Hm, jeśli szacunek społeczeństwa nabywa się zgodą na kłamstwo, to ten szacunek nie jest godny szacunku.•

Ojciec wielu

Tonio Tavares de Mello, ojciec 42 adoptowanych dzieci, wezwał narody świata do zaprzestania aborcji. „Nie róbcie tego, bo staniecie się narodami zepsutymi. Naród, który propaguje śmierć niewinnych ludzi, nie jest narodem rozwijającym się, ale martwym”. Mężczyzna przybył przed laty do Brazylii z przyczyn zawodowych. Przygarnięte przez niego sieroty są w większości niepełnosprawne z powodu okaleczeń, jakie zadano im w trakcie „nieudanej” aborcji. De Mello, widząc fatalne warunki, w jakich żyją takie dzieci, poczuł się powołany przez Boga, żeby dać im prawdziwą miłość. Założył w tym celu Katolicką Wspólnotę Dzieciątka Jezus. „Mogę w pełni być ojcem 42 dzieci, bo tę siłę daje Bóg. Nie pochodzi od ludzi” – powiedział portalowi Life Site News. Takie przekonanie mają też inni członkowie wspólnoty, którzy żyją w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie. Brazylijski dyplomata Nestor Forster, obserwując panującą tam atmosferę, powiedział, że to „ambasada nieba na ziemi”. I to jest chrześcijaństwo.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.