Przyjdź i bądź

Franciszek Kucharczak

GN 03/2020 |

publikacja 16.01.2020 00:00

Kto nie za bardzo trwa przy Jezusie, za bardzo trwa przy sobie.

Przyjdź i bądź roman koszowski /foto gość

Grudzień 1937 roku. W klasztorze w podkrakowskich Łagiewnikach trwa nocna adoracja przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Zakonnice zmieniają się co godzinę. Siostra Faustyna nie może uczestniczyć w czuwaniu z powodu złego stanu zdrowia. Dochodzi czwarta, gdy ktoś ją budzi. W celi nikogo nie ma, ale święta słyszy głos, który wzywa ją, żeby wzięła duchowy udział w trwającej w kaplicy modlitwie. Leżąc w łóżku, łączy się z siostrami.

„Poznałam, że jest wśród adorujących dusza, która się za mnie modli. Kiedy się pogrążyłam w modlitwie, zostałam w duchu przeniesiona do kaplicy i ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstrancji” – zapisze później w „Dzienniczku”. W miejscu monstrancji widzi twarz Zbawiciela. Jezus mówi: „Co ty widzisz w rzeczywistości, dusze te widzą przez wiarę. O, jak bardzo Mi jest miła ich wielka wiara. Widzisz, że choć na pozór nie ma we Mnie śladu życia, to jednak w rzeczywistości ono jest w całej pełni, i to w każdej Hostii zawarte; jednak abym mógł działać w duszy, dusza musi mieć wiarę. O, jak miła Mi jest żywa wiara”.

Bóg albo ego

Adoracja… Bycie przy Jezusie. Gdy nadszedł moment decydujący dla losów świata i wokół Jezusa rozszalały się wszystkie moce ciemności, On toczył walkę samotnie. A nie powinno tak być. Miał wielu uczniów, w tym grono najbliższych przyjaciół. Wtedy właśnie potrzebował ich obecności i modlitwy jak nigdy wcześniej. Gdyby nie było to bardzo ważne, Jezus nie budziłby ich, i to aż trzy razy. I nie usłyszeliby bolesnego wyrzutu: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26,40).

Czuwanie przy Jezusie, choć byłoby dla Niego wsparciem w Ogrójcu, było przede wszystkim potrzebne tym, którzy w Niego wierzyli. Czy rozproszyliby się, gdyby czuwali? Czy uciekliby w przestrachu, gdyby z Nim byli chociaż godzinę? Czy Piotr zaparłby się Mistrza?

Koncentracja na Jezusie w każdych okolicznościach ratuje sytuację. „Jeśli tracimy poczucie adoracji, to tracimy sens drogi życia chrześcijańskiego, które jest pielgrzymowaniem do Pana, a nie ku nam samym” – powiedział papież Franciszek w uroczystość Objawienia Pańskiego. Zwrócił uwagę na pewną prawidłowość: „Człowiek, kiedy nie adoruje Boga, ma skłonność do adoracji swojego ego”. Zauważył też, że „życie chrześcijańskie bez oddawania czci Panu może stać się uprzejmym sposobem na aprobowanie siebie i swoich umiejętności”. Wskazał na wynikające z braku adoracji Jezusa poważne zagrożenie, jakim jest „posługiwanie się Bogiem, a nie służenie Bogu”.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.