Maryjo, Tyś naszą nadzieją

ksas

publikacja 22.08.2010 12:11

Tekst homilii księdza biskupa Pawła Stobrawy – biskupa pomocniczego diecezji opolskiej - którą wygłosił podczas dzisiejszej Mszy św. w Piekarach Śląskich.

Maryjo, Tyś naszą nadzieją Mirosław Rzepka/GN Homilii księdza biskupa Pawła Stobrawy wysłuchały tysiące zgromadzonych w Piekarach Śl. kobiet

Nasza wiara w prawdziwą obecność Jezusa Chrystusa wśród nas; niezrozumiała, ale jakże potężna tajemnica miłości Boga do człowieka i nasza gotowość trwania przy Jezusie Chrystusie wraz z Jego Matką Maryją sprowadziła nas na to święte miejsce. Wydaje się, że to o nas tutaj zgromadzonych powiedział Pan Jezus w odczytanej przed chwilą Ewangelii: "Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką" (Mt 12,49- 50). Jestem przekonany, że te słowa wypowiada Chrystus Pan bardzo często na tym świętym miejscu. W ciągu całego roku przybywają tutaj wielkie rzesze pielgrzymów. Przynoszą ze sobą swoje dziękczynienie. Tutaj spodziewają się doświadczać Bożych łask, ale także jak Maryja chcą tutaj słuchać Słowa Bożego i zachowywać je w swoim sercu, aby przejść mądrze i roztropnie przez życie. Tak było zawsze. Tak było w czasach wolności, ale również w czasach zniewolenia. A teraz w czasach podważania podstawowych dla nas chrześcijan wartości, nieraz chaosu, który nas otacza, z wielką nadzieją stają przy Jezusie Chrystusie, bo przecież to On nas zapewnił: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem" (por. J 14,6). "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia" (18,12).

W trudach naszego codziennego życia, z którymi czasem nie dajemy sobie rady, za św. Piotrem z wielką ufnością chcemy powiedzieć: "Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego" (1 6,68). Chcemy słuchać słów Jezusa i iść za Nim wskazaną nam drogą. Łatwiej to czynić wpatrując się w tych, którzy już tę drogę przemierzyli. Takimi są nasi święci patronowie, których imiona nosimy.

Szczególnym wzorem dla nas jest Matka Najświętsza, czczona w Piekarskim Sanktuarium. Do Niej od wieków pielgrzymują wierni, nie tylko z archidiecezji katowickiej, ale z całego Śląska. A ich serca są napełnione wiarą i miłością do Jezusa i Jego Niepokalanej Matki. Tutaj na Wzgórzu Piekarskim ileż pokoju niosą słowa pieśni:

"Maryjo, Tyś naszą nadzieją".

Maryjo, Ty radość nam dasz,

Spraw Mario niech serca się śmieją,

Maryjo daj na szare dni pogodną twarz".

Dzisiaj tą nadzieją i zaufaniem są wypełnione serca zgromadzonych tu kobiet. Tym pielgrzymowaniem wpisujecie się w grono niewiast, które otaczały samego Jezusa Chrystusa. To Wy tutaj zgromadzone piszecie kolejne karty historii Kościoła, w której kobiety odgrywały znaczącą rolę i chciały być narzędziem w ręku Boga. Niektóre z owych świętych niewiast przypomina w kolejnych numerach Gość Niedzielny, za co jesteśmy mu wdzięczni. Ale oprócz tych wielkich, wspominanych na kartach Pisma Św. i w gronie świętych i błogosławionych kobiet, są przecież nasze matki, które dały nam życie I zawsze jednoznacznie rozumiały macierzyństwo i jednoznacznie broniły życia. W ich gronie są nasze siostry, które swoim pięknym i uczciwym życiem pokazały co to znaczy dochować wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi, i co to znaczy "kochać bliźniego, jak siebie samego". Jest wielka rzesza sióstr zakonnych, które na drodze rad ewangelicznych realizują swoje życiowe powołanie.

Dlatego Sługa Boży Jan Paweł II w Liście apostolskim "Mulieris dignitatem" napisał: "Kościół dziękuje za wszystkie kobiety i za każdą z osobna. ( ... ) Kościół składa dzięki za wszystkie przejawy kobiecego 'geniuszu' w ciągu dziejów, pośród wszystkich ludów i narodów; składa dzięki za wszystkie charyzmaty, jakich Duch Święty udziela niewiastom w historii Ludu Bożego, za wszystkie zwycięstwa, jakie zawdzięcza ich wierze, nadziei i miłości: składa dzięki za wszystkie owoce kobiecej świętości" (n. 31).

Pochwałę roli kobiety, którą zawarł Sługa Boży we wspomnianym Liście, odnosimy dzisiaj do Was. Pan Bóg w swej Opatrzności i w swoich odwiecznych planach powołał każdą z Was i wyznaczył każdej jednorazowe i niepowtarzalne zadania.

Jesteście obecne w życiu Kościoła, w życiu politycznym i państwowym. Piastujecie wiele odpowiedzialnych stanowisk. Ale tylko Wy, kobiety jesteście powołane, aby nosić pod swym sercem nowe życie. I z tego Waszego wyróżnienia skorzystał sam Pan Bóg, gdy chciał zbawić człowieka. Zesłał Swojego Syna, który przyjął Ciało z Maryi Dziewicy.

Za to Wasze wyróżnienie razem z Wami dziękujemy dobremu Bogu!

Dziękujemy za Was, dziewczyny, które w swoich rodzinach, w poszanowaniu swojej godności, odpowiedzialnie przygotowujecie się do wielkich zadań, które Pan Bóg dla Was przewidział. Wykorzystajcie dobrze czas swojej młodości również w dobrym wyborze drogi życiowej.

Dziękujemy za Was, siostry zakonne, które na bardzo różnych odcinkach posługi dla Kościoła w Polsce, na Misjach i dla całego społeczeństwa dajecie świadectwo swej wiary.

Drogie Niewiasty!

W dzisiejszej pielgrzymce oprócz dziękczynienia, które wypełnia Wasze serce, towarzyszą Wam także troski I niepokoje. W wielu rodzinach panuje uzasadnione przygnębienie z powodu bezrobocia i braku środków do godziwego życia. A z drugiej strony poważne dylematy i problemy nie omijają rodzin zasobnych, gdzie z kolei dobra doczesne stały się niemal utrapieniem. Ileż łez matczynych zrosiło rodzinny dom, bo dorastające dziecko me potrafiło docenić wysiłku rodziców, czy wręcz źle wykorzystało stworzone mu przez nich szanse i możliwości.

Z wielką troską i niepokojem patrzymy na poszukujących pracy poza granicami naszej ojczyzny. Cieszymy się, że istnieje możliwość zdobycia środków do życia, ale widzimy również problemy, jakie niesie ze sobą rozłąka rodzin i małżeństw, a także smutne informacje o nieludzkim traktowaniu naszych ludzi, zwłaszcza kobiet.

Z niepokojem patrzymy na oziębłość religijną, relatywizm moralny. Wiele jest spraw, które budzą naszą troskę i mogą być przyczyną osłabienia w wierze. Obserwujemy dziś na przykład z wielkim niepokojem, że niedziela przestała być dniem Pańskim, dniem  świętym, a dla wielu stała się tylko dniem wolnym, i to w niewłaściwym znaczeniu (wszystko mi wolno). Wdzięczni jesteśmy Bożej Opatrzności, że skończyły się czasy, gdy w niedziele organizowano czyny społeczne, wprowadzono czterosystemowy tydzień pracy. Ale wtedy właśnie u nas na Śląsku nasi wierni odważnie wołali za swymi biskupami: niedziela jest Boża i nasza.

Tak broniono Dnia Pańskiego!

Dzisiaj patrząc na parkingi przed supermarketami, trzeba postawić sobie pytanie: co zrobiliśmy z niedzielą?

12 czerwca 2005 roku przed modlitwą na Anioł Pański, do zgromadzonych na placu św. Piotra Benedykt XVI powtórzył słowa z Kongresu Eucharystycznego w Barii: "udział w niedzielnej Mszy św. powinien być . odbierany przez chrześcijan nie jako nakaz czy ciężar, lecz jako pragnienie i radość. Zgromadzenie się wraz z braćmi, wysłuchanie Słowa Bożego i karmienie się Chrystusem ofiarowanym za nas, jest przeżyciem, nadającym sens życiu i napełniającym serca pokojem. My, chrześcijanie, nie możemy żyć bez niedzieli. Dlatego rodzice są powołani, aby umożliwić swoim dzieciom odkrycie wartości l ważności odpowiedzi na zaproszenie Chrystusa, który zwołuje na niedzielną Mszę św. całą rodzinę chrześcijańską".

Fundamentem prawdziwej religijności, także na Śląsku, były zdrowe, przeniknięte odpowiedzialnością przed Bogiem, rodziny. Dlatego z bólem i niepokojem patrzmy na młodych, którzy poprzestają tylko na wspólnym zamieszkaniu i łączą się w związki na kształt małżeństwa, ale nie przyjmują sakramentu małżeństwa- czyżby im nie zależało na trwałości i świętości związku? Czyżby świadomie rezygnowali z Bożego błogosławieństwa w sakramentalnym małżeństwie?

Cieszą statystyki, z których wynika, że wysoka jest liczba ludzi wierzących, ale z drugiej strony badania te dowodzą, że wśród tych wierzących następuje ogromna selektywność w akceptacji norm moralnych. Często słyszymy: "Jestem wierzącym, ale .... " i tu następuje cała niemal lista spraw, norm, zwłaszcza moralnych z którymi ten wierzący się nie zgadza.

Obserwujemy zacieranie granic między dobrem a złem, subiektywne dokonywanie ocen moralnych, a to musi prowadzić do zagubienia hierarchii wartości.

Wiele z Was, jak św. Monika wylewa łzy z powodu oziębłości w wierze, a może nawet utraty wiary przez członków Waszej rodziny.

Chciejcie dzisiaj te swoje radości, ale także troski I niepokoje przez wstawiennictwo Matki Najświętszej przedstawić dobremu Bogu tu na Piekarskim Wzgórzu. Może przeżywając to radosne, modlitewne spotkanie, po ludzku za przykładem św. Piotra jesteśmy gotowi wołać: .Panie dobrze, że tu jesteśmy". Może jesteśmy gotowi razem z Piotrem tutaj budować namioty nowej rzeczywistości (por. Mt 17,4). Ale czy tego oczekuje od nas Pan Jezus? On chce, abyśmy umocnieni tu na tym Wzgórzu, wrócili tam, gdzie Boża Opatrzność nas postawiła i tam swoją postawą pokazywali, że życie może być piękne i szlachetne, jeżeli jest przeżywane z Bogiem.

Drogie niewiasty, matki, wdowy! Jestem przekonany, że w swoich rodzinach wiele mówicie swoim najbliższym o Bogu, bo jak inaczej może matka. Dzisiaj tu w Piekarach przez wstawiennictwo Matki Najświętszej powiedzcie Panu Bogu o swoich najbliższych i swoich problemach. A potem trzeba wam wrócić do swoich domów, aby innym, zwłaszcza swoim domownikom pomóc "spoglądać w górę, skąd przychodzi dla nas pomoc". Żadna z Was nie może zwolnić się z tego obowiązku troski o zbawienie waszych mężów, dzieci, wnuków. W tym zadaniu nikt nie może was wyręczyć. Nikt was nie zastąpi w dyskretnym tworzeniu religijnej, modlitewnej atmosfery w waszym domu, pielęgnowaniu chrześcijańskich zwyczajów w waszym domowym kościele.

Jak to zrobić? Podpowiada św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu: "sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy" (Kol 3,15). Chce Apostoł Narodów nam powiedzieć, że nie trzeba zaraz się złościć i wykłócać o wiarę i praktyki religijne z mężem i dziećmi, bić na alarm gniewem i płaczem. Podpowiada św. Paweł: "Słowo Chrystusa niech w was przebywa z I całym swymi bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie .. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa" (Kol 3,16-17).

Kobieta ma swoje sposoby, aby cierpliwie, dyskretnie, dzień po dniu, wpływać na religijny wymiar życia najbliższych. Wie, że można by zapalić małą świecę do niedzielnego posiłku, może tę caritasową, która została z wieczoru wigilijnego. Może inaczej przystroić dom i stół na różne święta roku liturgicznego. Zatroszczyć się nie tylko o choinkę, ale i wieniec adwentowy. Może razem ze swoimi dziećmi budować stajenkę betlejemską, przygotować koszyczek ze święconym na Wielkanoc, wtrącając kilka zdań na temat, po co to wszystko robimy. Warto nieraz urządzić spacer, na którym zbierze się z dziećmi bukiet kwiatów do przydrożnej kapliczki. Może warto pomyśleć o wspólnej niedzielnej przejażdżce na groby najbliższych, w rocznicę śmierci babci, postawić Jej zdjęcie na stole i zapalić świecę. kupić w prezencie kalendarzyk, w którym wydrukowana jest Ewangelia na każdy dzień.

Sposobów wydaje się jest bardzo wiele, aby bardzo dyskretnie przypomnieć w swojej rodzinie, że życie to coś więcej niż troska tylko o dobra materialne.

Chcemy o tym pamiętać zawsze, a zwłaszcza w przeżywanym roku duszpasterskim, który przypomina nam o fundamencie wiary naszej i zaprasza byśmy byli świadkami Miłości. By rodziny nasze były opromienione Bożą Miłością. A o takie rodziny wołał Sługa Boży Jan Paweł II w Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej "Kościół w Europie". Czytamy tam:

"Rodziny, stańcie się tym, czym jesteście!" Jesteście żywym obrazem Bożej miłości. […] Jesteście <sanktuarium życia: miejscem, w którym życie, dar Boga, może w sposób właściwy być przyjęte i chronione przed licznymi atakami, na które jest ono wystawione, może też rozwijać się zgodnie z wymogami prawdziwego ludzkiego wzrostu>.

Prośmy o takie postawy dobrego Boga przez wstawiennictwo Matki Najświętszej tutaj, gdzie "Maryja jest naszą nadzieją". Tutaj, gdzie zgromadzone rzesze wiernych z zaufaniem wołają:

"Matko Piekarska, Opiekunko sławna,

Orędowniczko wszelkich łask,

Co nam cudami słyniesz z dawien dawna,

Przyodziewając kraj nasz w blask.

Ciebie dziecięcym sercem błagamy:

Weź w swą opiekę zbożny nasz lud,

Lepszej od ciebie matki nie mamy,

Co by w błękity wiodła nas cnót".