O psie ze ścierką w pysku u hermanickich dominikanów

Urszula Rogólska

publikacja 16.02.2020 00:28

Mama św. Dominika miała wizję psa biegnącego z pochodnią w pysku - to ogień słowa Bożego, który miał zapalić cały świat. Z jednym z duchowych synów św. Dominika wiąże się inny obraz: psa ze ścierką czy też szmatą w pysku. O nim opowiedział w Ustroniu-Hermanicach 15 lutego o. Marek Domeradzki OP.

W ramach Dominikańskiej Szkoły Wiary w Ustroniu-Hermanicach, o. Marek Domeradzki OP przedstawił wykład: "Mistycy nadreńscy, o bł. Henryku Suzo". Urszula Rogólska /Foto Gość W ramach Dominikańskiej Szkoły Wiary w Ustroniu-Hermanicach, o. Marek Domeradzki OP przedstawił wykład: "Mistycy nadreńscy, o bł. Henryku Suzo".

Było to piąte spotkanie trzeciej edycji Dominikańskiej Szkoły Wiary, którą w hermanickim klasztorze przygotowują mężczyźni z III Zakonu św. Dominika wraz z tutejszymi zakonnikami.

Raz w miesiącu uczestnicy DSW słuchają wykładów związanych m.in. z kontrowersyjnymi tematami, wiarą, filozofią, teologią, etyką, życiem społecznym. Podczas sobotniego spotkania 15 lutego o. Marek Domeradzki OP przygotował prelekcję poświęconą jednemu z dominikańskich mistyków nadreńskich - bł. Henrykowi Suzo, żyjącemu na przełomie XIII i XIV wieku.

Obecnie o. Domeradzki mieszka w hermanickim domu zakonnym i posługuje w prowadzonej przez dominikanów parafii NMP Królowej Polski. Przygotowuje także doktorat na temat znaczenie poznania Zmartwychwstałego w teologii ks. Geralda O'Collinsa SJ

Jak tłumaczył o. Domeradzki, swój wykład oparł na polskojęzycznych tłumaczeniach prac bł. Henryka Suzo - czterech dziełach w trzech publikacjach: "Księdze mądrości przedwiecznej" (bliźniaczego dzieła „Horologium sapientiae" - Zegara mądrości), "Księdze Prawdy" i autobiograficznym "Życiu".

Jak tłumaczył o. Domeradzki, czymś, co nieodłącznie towarzyszyło bł. Henrykowi przez całe życie, było cierpienie, doświadczane zwłaszcza od najbliższych, w tym współbraci w zakonie. Kiedy pewnego dnia zobaczył na podwórku psa bawiącego się ścierką czy szmatą, miał stwierdzić, że ta wyobraża jego samego - tak z nim będą postępować jego bracia, jak pies ze szmatą; że to bracia będą mu zadawali najwięcej cierpienia. Ale to będzie miało go uczyć, by we wszystkim zdawał się na Boga i przeżywał trudne doświadczenia w milczeniu - jak ta szmata.

Na jednym z wizerunków bł. Henryk jest przedstawiony w obecności Jezusa ukazującego mu się w postaci Serafina. Przy trzech parach jego skrzydeł znajdują się napisy: przyjmij dobrowolnie cierpienie, znoś cierpliwie cierpienie, ucz się cierpieć na wzór Chrystusa.

Jak tłumaczył o. Domeradzki, bł. Henryk żył w czasach, kiedy rozumowej scholastyce, charakterystycznej dla środowiska uniwersyteckiego, kształcących się filozofów i teologów, zaczęła się przeciwstawiać devotio moderna – nowa pobożność przeżyciowa, uczuciowa, która zrodziła się w środowisku ludzi wierzących i korzystających z sakramentów, a niekoniecznie związanych ze środowiskami uniwersyteckimi. To przykład głębokiej duchowości mistycznej przede wszystkim wśród ludu. W takim klimacie teologicznym tworzyli mistycy nadreńscy, a wśród nich m.in. Mistrz Eckhart i właśnie bł. Henryk Suzo.

Późniejszy błogosławiony urodził się 21 marca 1295 lub 1300 roku w Konstancji. Nazwisko, ale i wrażliwość na sprawy duchowe, przejął od bardzo religijnej matki. Ojca - kupca, pochłoniętego zabieganiem o interesy, nazywał "synem tego świata".

Ojciec, widząc że w Henryku nie będzie miał swojego następcy, posłał 13-letniego syna do klasztoru św. Mikołaja w Konstancji - do cieszącego się wielkim prestiżem zakonu dominikanów. Zazwyczaj przyjmowano chłopców po 15 roku życia. Przez wiele lat Henryk miał więc wyrzuty sumienia - wręcz uważał się za potępionego - będąc przekonanym, że to pieniądze ojca sprawiły, że został przyjęty do klasztoru w tak wczesnym wieku.

Z tego poczucia winy wyzwoliły go dopiero rozmowy z bratnią duszą - mistykiem Mistrzem Eckhartem w Kolonii, gdzie został wysłany po święceniach na kontynuację studiów.

Kiedy Mistrzowi zarzucono herezję, Henryk napisał w jego obronie "Księgę Prawdy". W konsekwencji i jemu zarzucano, że sprzyja herezji, że odstąpił od ortodoksyjnej teologii. Pozbawiony funkcji lektora - zakonnika odpowiedzialnego za formację intelektualną współbraci - został kaznodzieją wędrownym. A że zakonnicy byli posyłani we dwóch, wędrował ze współbraćmi, od których znowu doznał oszczerstw, kłamstw, pomówień.

Jak tłumaczył o. Domeradzki, choć cierpienie było w centrum teologii jego myśli, nigdy nie było to cierpiętnictwo, w myśl: to nie cierpienie nas zbawi, ale miłość, która przed cierpieniem się nie cofa. - Miłość jest przyjmowaniem życia bez ucieczki, do końca - tłumaczył o. Domeradzki, cytując m.in. słowa bł. Henryka o tym, jak bardzo cierpienie było związane z jego codziennością. Kiedy zdarzyło się, że przez miesiąc nie doznawał "uszczerbku ani na zdrowiu, ani na sławie”, podejrzewał, że… Bóg o nim chyba zapomniał.

Bł. Henryk zmarł 25 stycznia 1366 roku, w klasztorze w Ulm.

W drugiej części słuchacze zadawali pytania związane z postacią bohatera spotkania i jak zwykle przekonali się, że duchowość zakonnika żyjącego przed wiekami może być drogowskazem w wielu życiowych sytuacjach współczesnych.

Dominikanie zapraszają na kolejny wykład Dominikańskiej Szkoły Wiary - w sobotę 7 marca o 15.00, ks. dr Szymon Tracz - diecezjalny konserwator zabytków architektury i sztuki sakralnej­ opowie o "Sztuce w służbie liturgii".