Znawcy cudzych dzieci

Franciszek Kucharczak

GN 09/2020 |

publikacja 27.02.2020 00:00

Myśl wyrachowana: Seksedukatorzy często nie mają własnych dzieci. Dlatego sięgają po cudze.

Znawcy cudzych dzieci

Podobno rzecznik praw dziecka jest „rzecznikiem Episkopatu, a nie osobą stojącą na straży praw dzieci”. Tak stwierdziła europosłanka Sylwia Spurek, oburzona faktem, że Mikołaj Pawlak opublikował na swojej stronie internetowej wzór oświadczenia dla rodziców, którzy nie zgadzają się na udział dzieci w zajęciach nawiązujących m.in. do takich zagadnień jak „antykoncepcja, różnorodność seksualna, LGBT, homofobia, tożsamość płciowa, gender lub innych zachowań sprzecznych z tradycyjnym modelem rodziny” – w zakresie wykraczającym poza podstawy programowe.

Wychodziłoby na to, że jeśli ktoś u nas sprzeciwia się próbom wpychania dzieciom do głów agresywnej propagandy seksualnego rozchwiania, to tylko biskupi. Oznaczałoby to, że mamy w kraju miliony biskupów i że są to w dużej części kobiety. No proszę: zrealizowany sen lewicy laickiej o feminizacji kleru i o totalnym odejściu od celibatu!

Pani Spurek to chyba jednak nie cieszy. Napisała do RPD, że „ograniczanie prawa dzieci i młodzieży do rzetelnej edukacji seksualnej jest wyrządzaniem im krzywdy. Edukacja seksualna m.in. chroni najmłodszych przed zagrożeniami. To cywilizacyjny standard”.

Pytanie, skąd tacy ludzie jak pani Spurek czerpią przekonanie, że ich model wychowania dzieci jest właściwy i należy go wymuszać na społeczeństwie? Może z własnego rodzicielskiego i rodzinnego doświadczenia?

Odpowiedź na te pytania przynosi magazyn „Vogue” sprzed roku. Proszę bardzo: „Weganie, którzy żyją w niesformalizowanym związku, a na dodatek nie mają dzieci. Ona – była zastępczyni rzecznika praw obywatelskich, teraz kandydatka do europarlamentu z ramienia Wiosny, on – prawnik i politolog, najbliższy współpracownik Roberta Biedronia. Para w życiu publicznym i prywatnym – Sylwia Spurek i Marcin Anaszewicz, których łączą miłość, przyjaźń i lewicowe poglądy, napisali razem książkę »Związek partnerski. Rozmowy o Polsce«”.

A jakie doświadczenie wychowawcze ma modelka Anja Rubik, która poczuła misję i edukuje seksualnie małolatów książką „#sexedpl”? Ano takie, że też nie ma dzieci. Męża miała, ale niedawno się rozwiodła.

No. Tak to wygląda. Nie mam dzieci, to wiem lepiej od rodziców. Nie żyję w małżeństwie, to wiem lepiej od małżonków. Taki jest ten „cywilizacyjny standard”, dominujący wśród „edukatorów seksualnych”, działających według reguły: własnych dzieci nie mam, to zepsuję cudze.

W krajach, gdzie ów standard wdrożono, wzrosła liczba ciąż wśród nastolatek, wzrosła liczba aborcji i zjawisko wtórnej niepłodności. Szokujące dane na ten temat przynosi film „To nic takiego”, przygotowany przez Centrum Życia i Rodziny (szczegóły na stronie www.tonictakiego.pl). Twarde dane pokazują, że wszędzie tam jest znacznie gorzej niż w Polsce. Widocznie tamci chcą, żebyśmy nie odstawali – i próbują zredukować nam liczbę „biskupów”.

* * * * *

Histeria partnera

Francuska miejscowość Saint-Jean-de-Braye zerwała partnerską współpracę z Tuchowem. „Podobnie jak wiele innych polskich gmin, Tuchów przyjął ostatnio jawnie homofobiczne ustawodawstwo” – doniósł portal France Info. Chodzi o rezolucję o powstrzymaniu ideologii „LGBT+”, którą homopropaganda nazywa uchwałą o „strefie wolnej od LGBT”. Samorządowcy francuskiej gminy podjęli decyzję, nawet nie konsultując się z radnymi z Tuchowa. Gdyby się skonsultowali, poznaliby prawdziwe brzmienie uchwały i być może by zrozumieli, że nie zawiera niczego, z czym normalny człowiek by się nie zgodził. Po prawdzie jednak w tym właśnie rzecz: ktoś tam chyba uznał, że u nas jest za dużo normalnych ludzi.•

Empatia po nowemu

Rodzice osób z zespołem Downa w Australii są moralnie przymuszani do aborcji, jeśli jednak dzieci się urodzą, trudno uzyskać dla nich odpowiednią opiekę zdrowotną. Lekarze często stwierdzają, że jest to „życie niewarte życia”. Australijska Królewska Komisja ds. Przemocy, Nadużyć, Zaniedbań i Wykorzystywania Osób Niepełnosprawnych rozpoczęła przesłuchania osób, które skarżą się na takie sytuacje. Pierwsza zeznawała Toni Mitchell. Jej syn Joshua ma dziś 19 lat. Gdy badanie USG wykazało u niego zespół Downa, Toni od razu dostała skierowanie na „terminację ciąży”. „To ja musiałam uzasadniać wartość jego życia, opierając się na mojej własnej decyzji, aby dać mu szansę na dalsze życie” – mówiła kobieta. Ot, taki postęp. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.