Fundament w jednakowej godności

ksas

publikacja 03.09.2010 16:07

„Solidarność ma fundament w jednakowej godności wszystkich ludzi, którą chrześcijanie wywodzą z faktu stworzenia człowieka na obraz Boga” - powiedział metropolita katowicki abp Damian Zimoń w Jastrzębiu Zdroju podczas Mszy św. z okazji trzydziestolecia „Solidarności”, odprawionej 3 września 2010 r..

Abp Damian Zimoń. PAP/Stanisław Rozpędzik Abp Damian Zimoń.
Msza święta w intencji ojczyzny w jastrzębskim kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła.

Pełna treść homilii metropolity katowickiego

Wśród zgromadzonych w jastrzębskiej świątyni Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, nazywanej „kościołem na Górce”, obecny był m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Janusz Śniadek, wicepremier Waldemar Pawlak, obydwaj katowiccy biskupi pomocniczy Gerard Bernacki i Józef Kupny oraz słynny kapelan górników ks. Bernard Czernecki. Uczestnicy Mszy modlili się również za zmarłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i wszystkie ofiary smoleńskiej katastrofy.

Abp Zimoń w kazaniu przypomniał losy jastrzębskiej świątyni, ściśle powiązane z dziejami „Solidarności”. Wspomniał kapłanów, którzy pracowali ponad trzydzieści lat temu wśród górników, m. in. ks. Anzelma Skrobola, ks. Franciszka Pisulę.

Wspominając wydarzenia sprzed trzydziestu lat metropolita katowicki wyraził przekonanie, że solidarność, która narodziła się w Jastrzębiu, była owocem długiego i cierpliwego budzenia przez duszpasterzy pragnienia sprawiedliwości w ludziach, za których wzięli odpowiedzialność. „Solidarność” była owocem pracy niezliczonych i niestrudzonych, cichych ludzi, którzy na kolanach i na rozmowach rozbudzali w sobie pragnienie miłości i prawdy. „Solidarność nie powstała w gabinetach polityków, ani nie wymyślili jej uczeni” - powiedział abp Zimoń. „Jestem przekonany, że solidarność narodziła się głębokiego i przyjętego na serio przesłania Ewangelii”. Dodał, że szczególnie na Śląsku była przygotowana podczas pielgrzymowania ludzi pracy do Piekar Śląskich, do Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Przypomniał też, że męskie pielgrzymki do Piekar, gromadzące nadal rzesze uczestników, promował kard. Karol Wojtyła, późniejszy Jan Paweł II.

„Piekary Śląskie, z obrazem Matki Boskiej czczonym tam już 350 lat, i Jastrzębie - to dla ludzi pracy na Górnym Śląsku dwa filary ochronne” - stwierdził kaznodzieja, nawiązując do stosowanych w górnictwie metod wydobywczych, mających za zadanie chronić to, co znajduje się na powierzchni.

Nawiązując do przeczytanych podczas Mszy św. tekstów biblijnych wskazał, że Jezus w kazaniu na Górze podał warunki uczestnictwa w Jego Królestwie, ponieważ chce ukształtować wspólnotę, która już tu, na ziemi, będzie realizowała Bożą wolę. „Jesteśmy pokoleniem, które na własne oczy 30 lat temu ujrzało próbę realizacji Królestwa Bożego na polskiej ziemi” - podkreślił abp Zimoń, przywołując słynne słowa Jana Pawła II z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”.

Wspominając wydarzenia sprzed trzydziestu lat metropolita katowicki zwrócił uwagę, że wtedy wydawało się proste żyć widząc w drugim siostrę i brata, dzielić się tą niewielką ilością tego, co się miało, nie wstydzić się miłości do Boga i do bliźniego, umiłować prawdę. Powszechne dążenie do sprawiedliwości było w tamtych dniach nasycone piękną miłością, która nie szuka swego, nie dba o siebie, jest cierpliwa, życzliwa, czysta – po prostu piękna. „Zaczęło się myślenie w horyzoncie dobra wspólnego. A wolność to sposób istnienia dobra” - powiedział kaznodzieja. Zaznaczył, że wtedy odpowiedzią na zło nie było procesy przed trybunałami, lecz przesłanie Ewangelii.

Dużo uwagi abp Zimoń poświęcił wyjaśnianiu treści, jakie niesie termin „solidarność”, przywoływał przy tym liczne wypowiedzi Jana Pawła II. Sięgając do łacińskiego źródłosłowu powiedział, że w sensie dosłownym wskazuje on na świadomość, że jesteśmy zdolni do działania na gruncie doświadczenia głębokiej wspólnoty rodziny ludzkiej. „Solidaryzować się”, to znaczy wchodzić w położenie innych i angażować się dla innych. „Solidarność ma fundament w jednakowej godności wszystkich ludzi, którą chrześcijanie wywodzą z faktu stworzenia człowieka na obraz Boga” - zaakcentował abp Zimoń. Dodał, że „solidarność” oznacza zgodność w postępowaniu i dążeniach, jednomyślność oraz wzajemne wspieranie się. Solidarność może być jednak – z chrześcijańskiego punktu widzenia - traktowana także jako cnota moralna. „Tak więc solidarność wyrasta na podłożu fundamentalnego poczucia wspólnoty między osobami. Kiedy owo poczucie wspólnoty staje się świadomym wyborem, kiedy człowiek rozumie, że tak naprawdę nigdy nie jest sam, wtedy dopiero rozkwita solidarność. Doświadczenie solidarności ma głęboki wymiar etyczny” - mówił kaznodzieja.

Zwracając się do zebranych zauważył, że nie ma sensu narzekanie, iż wszystkiego nie udało się jeszcze zrealizować, że jest wiele niesprawiedliwości i deptania ludzkiej godności w Polsce i na świecie, że są podziały wśród ludzi dawnej „Solidarności”. Przypomniał, że po grzechu pierworodnym, gdy człowiekowi bliżej do zła niż do dobra, zawsze będziemy popełniali błędy.

„Jako ludzie wierzący musimy sobie uświadomić nasze ograniczenia. Narzekanie nie jest konstruktywnym działaniem. Ono niczego nie rozwiązuje” - podkreślił. Dodał, że jeśli są wokół nas ciemności ludzkich podziałów i nienawiści, to nie ma sensu narzekać na ich istnienie, ale w tych ciemnościach zapalać choćby najmniejsze promyki dobra. Jako przykład realizacji właśnie takiej postawy wskazał błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszko, który zło chciał zwyciężać dobrem.

„Ożywieni tą nadzieją, zdolni do nadziei wbrew nadziei, chrześcijanie muszą pokonać bariery ideologii i systemów, ale też osobistych niechęci i uprzedzeń, po to, aby nawiązać dialog z wszystkimi ludźmi dobrej woli, aby tworzyć nowe więzy stosunków społecznych i nowe formy solidarności” - apelował metropolita katowicki. Na zakończenie powiedział, że modli się, aby w nowych czasach spełniło się wołanie Jana Pawła II o to, abyśmy byli mocni i godni wypełnić jego marzenie o wolnym kraju solidarnych ludzi.

Przed końcowym błogosławieństwem abp Zimoń trzymał z rąk przewodniczącego śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Piotra Dudy związkowy medal. Odczytano też uchwałę XXIV krajowego zjazdu związku, zawierającą prośbę o ustanowienie bł. ks. Jerzego Popiełuszki patronem NSZZ „Solidarność”.

HOMILIA ABP. DAMIANA ZIMONIA NA MSZY ŚWIĘTEJ Z OKAZJI 30-LECIA „SOLIDARNOŚCI”
Jastrzębie – 3 IX 2010 roku
 

I. Świątynia Matki Kościoła na Górce w Jastrzębiu, w której dzisiaj się gromadzimy, narodziła się razem z „Solidarnością”, wraz z nią rosła i dzieliła jej losy.

W 1980 r. parafia liczyła 46 000 wiernych. Tutaj, jeszcze w trudnych, polowych warunkach, ksiądz prałat Bernard Czernecki gromadził robotników. W latach 70. ubiegłego wieku przybywali oni do Jastrzębia z całej Polski, a niegdyś małe, uzdrowiskowe miasteczko stało się wielkim placem budowy.

W okolicy zaczęły powstawać kopalnie: Jastrzębie, Manifest Lipcowy (dzisiaj Zofiówka), Pniówek, Moszczenica, Borynia. Sporo tu węgla koksującego, którego eksport stał się podstawą ekonomicznej siły kraju.

Powstawały więc nowe zakłady pracy, ale nie było zezwoleń na budowę nowych kościołów. Biskup Herbert Bednorz przysyłał do Jastrzębia młodych duszpasterzy, którzy nie zrażali się trudnościami. Wchodzili do hoteli robotniczych, by ukazywać młodym górnikom sens pracy i wychowywać do odpowiedzialności.

Wśród nich byli między innymi: ks. Anzelm Skrobol, budowniczy kościoła św. Barbary i ks. Franciszek Pisula, który w porywających przemówieniach podtrzymywał w całym dekanacie ducha solidarności. W czasie stanu wojennego przeżył nocny napad na probostwo. Ledwie go przeżył.

Mając takich niezłomnych przewodników wikarzy z Jastrzębia byli zawsze z robotnikami i z ich rodzinami. Odprawiali Msze święte w czasie strajków i z odwagą przynosili protestującym duchowe pokrzepienie. Czynili to ks. Antoni Stych, ks. Antoni Łatko, ks. Henryk Jośko i wielu innych.

Wspominam ich wszystkich, bo jestem przekonany, że solidarność, która przed 30 laty narodziła się w Jastrzębiu, była owocem długiego i cierpliwego budzenia przez nich pragnienia sprawiedliwości w ludziach, za których wzięli odpowiedzialność. „Solidarność” była owocem pracy niezliczonych i niestrudzonych, cichych ludzi, którzy na kolanach i na rozmowach rozbudzali w sobie pragnienie miłości i prawdy.

Solidarność nie powstała w gabinetach polityków, ani nie wymyślili jej uczeni. Nie była wynikiem chłodnej kalkulacji politycznej. Jestem przekonany, że solidarność narodziła się głębokiego i przyjętego na serio przesłania Ewangelii. Solidarność szczególnie tu, na Śląsku, była przygotowana podczas pielgrzymowania ludzi pracy do Piekar Śląskich, do Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Taki tytuł został nadany Maryi w czasie męskich pielgrzymek, które od zakończenia II wojny światowej, w ostatnią niedzielę maja, licznie świat pracy na piekarskim wzgórzu.

To męskie pielgrzymowanie wypromował kard. Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Przez prawie 40 lat, od 1965 roku, był przyjeżdżał na wzgórze piekarskie, jako metropolita krakowski i kaznodzieja, a potem - jako papież co roku przesyłał zgromadzonym pozdrowienia.

Do dzisiaj do Piekar przybywają ludzie pracy z całego naszego regionu, aby tam umacniać się w wierze i rozwiązywać problemy społeczne zgodnie z przesłaniem Ewangelii. Wiedzą, że tylko w niej znajdą przestrzeń prawdy i fundament moralny.

Piekary Śląskie, z obrazem Matki Boskiej czczonym tam już 350 lat, i Jastrzębie - to dla ludzi pracy na Górnym Śląsku dwa filary ochronne. Tu i tam „Solidarność” najbardziej się rozwinęła i do dziś trwa, kształtując ludzi takich, jak górnicy z kopalni „Wujek”, zamordowani za ideały „Solidarności”. Ich duszpasterzem był ks. Henryk Bolczyk.

II. Od wieków prorocy zapowiadali, że Mesjasz - Namaszczony, będzie głosił Dobrą Nowinę ubogim i opatrywał rany serc złamanych. Będzie zapowiadał wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę.

Będzie pocieszał zasmuconych i rozweselał płaczących. Okryje się płaszczem sprawiedliwości.

W kazaniu na górze, w tej konstytucji Królestwa Bożego, Jezus wypełnił wszystkie zapowiedzi proroków, szczególnie proroka Izajasza.

Błogosławionymi nazwał ubogich w duchu, cichych, łaknących sprawiedliwości, miłosiernych, czystego serca, wprowadzających pokój, prześladowanych dla sprawiedliwości.

Jezus, jako nowy Mojżesz przekazał ludziom nowy zbiór Prawa, jakby chrześcijański Pięcioksiąg, w którym najważniejsze są dwa przykazania: będziesz miłował Boga całym swoim sercem, całym swoim umysłem i całą swoją duszą, a bliźniego swego, jak siebie samego.

Jezus podał warunki uczestnictwa w Jego Królestwie. Chce ukształtować wspólnotę, która już tu, na ziemi, będzie realizowała Bożą wolę.

Ustanawiając zasady uczestnictwa w Królestwie Bożym, Jezus sam jest wzorem ich doskonałego wypełnienia. „Nowe przykazanie daję wam, abyście się tak miłowali, jak ja was umiłowałem”. A On ukochał nas aż po śmierć krzyżową.

Kiedy chrześcijanie Go naśladują, stają się błogosławieni, szczęśliwi, bo są otoczeni szczególną troską Boga, który umacnia, pociesza, udziela miłosierdzia i wzywa do siebie.

Jesteśmy pokoleniem, które na własne oczy 30 lat temu ujrzało próbę realizacji Królestwa Bożego na polskiej ziemi.

Bo jak inaczej nazwać pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Ojczyzny w 1979 r., po której narodziła się „Solidarność”?

Papież w Wigilię Zesłania Ducha Świętego modlił się w Warszawie o zstąpienie Ducha Świętego. Pamiętamy te słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”. Niedługo potem w jakiś nieprzewidziany sposób system totalitarny zaczął się rozpadać i pojawił się fenomen solidarności.

Warto ocalić w sobie ten obraz, gdy na wezwanie wiary zaczął kruszyć się w nas „homo sovieticus”. Wtedy wydawało się proste żyć widząc w drugim siostrę i brata, dzielić się tą niewielką ilością tego, co się miało, nie wstydzić się miłości do Boga i do bliźniego, umiłować prawdę. I takie było.

Powszechne dążenie do sprawiedliwości było w tamtych dniach nasycone piękną miłością, która nie szuka swego, nie dba o siebie, jest cierpliwa, życzliwa, czysta – po prostu piękna.

Zaczęło się myślenie w horyzoncie dobra wspólnego. A wolność to sposób istnienia dobra.

Na zło nie odpowiedziano, jak po Auschwitz i Kołymie – nową Norymbergą czy innymi trybunałami międzynarodowymi, ale przesłaniem Ewangelii.

Pojawiły się i powszechnie były czytane, dyskutowane encykliki społeczne Jana Pawła II. Cud Solidarności naprawdę się zdarzył i są na szczęście ludzie, którzy go pamiętają oraz są gotowi o tym zaświadczyć.

Czym jest owa idea poruszająca wówczas nie tylko Polskę, ale za naszym pośrednictwem cały świat? Czym było doświadczenie lat 1980-1981, które tkwiło u jej podstaw?

Etykę solidarności wyjaśnił bliżej Jan Paweł II w encyklice z 1987 roku „Sollicitudo rei socialis” nawiązując do Listu świętego Pawła do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście”(6,2).

Termin „solidarność”, wywodzący się z łacińskiego solidum, w sensie dosłownym wskazuje na świadomość, że jesteśmy zdolni do działania na gruncie doświadczenia głębokiej wspólnoty rodziny ludzkiej. „Solidaryzować się”, to znaczy wchodzić w położenie innych i angażować się dla innych. Solidarność ma fundament w jednakowej godności wszystkich ludzi, którą chrześcijanie wywodzą z faktu stworzenia człowieka na obraz Boga.

„Solidarność” oznacza zgodność w postępowaniu i dążeniach, jednomyślność oraz wzajemne wspieranie się. Solidarność może być jednak – z chrześcijańskiego punktu widzenia - traktowana także jako cnota moralna. Rozumiana jest wówczas jako „mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego i dotyczy wszystkich; wszyscy bowiem jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich” (SRS 38).

Na ten wymiar solidarności zwrócił uwagę Jan Paweł II, kiedy podczas swego pobytu w Australii, w Hobart (27.11.1986), przypomniał o moralnej powinności podejmowania solidarnej odpowiedzialności za siebie nawzajem i za całe społeczeństwo. Wskazał, że „problemy społeczno-gospodarcze mogą być rozwiązywane jedynie za pomocą różnych form solidarności: solidarności wobec ubogich, solidarności między osobami bogatymi i biednymi, solidarności pracujących, solidarności między pracodawcami a pracownikami w przedsiębiorstwie, solidarności między narodami i ludami”.

Tak więc solidarność wyrasta na podłożu fundamentalnego poczucia wspólnoty między osobami. Kiedy owo poczucie wspólnoty staje się świadomym wyborem, kiedy człowiek rozumie, że tak naprawdę nigdy nie jest sam, wtedy dopiero rozkwita solidarność. Doświadczenie solidarności ma głęboki wymiar etyczny.

III. Idea „Solidarności” jest ponad nami. Nie ma co narzekać, że wszystkiego nie udało się jeszcze zrealizować, że jest wiele niesprawiedliwości i deptania ludzkiej godności w Polsce i na świecie, że są podziały wśród ludzi dawnej „Solidarności”.

Po grzechu pierworodnym, gdy człowiekowi bliżej do zła niż do dobra, zawsze będziemy popełniali błędy.

Jako ludzie wierzący musimy sobie uświadomić nasze ograniczenia. Narzekanie nie jest konstruktywnym działaniem. Ono niczego nie rozwiązuje.

Jeśli są wokół nas ciemności ludzkich podziałów i nienawiści, to nie ma sensu narzekać na ich istnienie, ale w tych ciemnościach zapalać choćby najmniejsze promyki dobra. Rozumiał to błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Zło chciał zwyciężać dobrem. To może zrobić tylko człowiek głębokiej wiary.

„Oświeceni wiarą chrześcijanie wiedzą – pisał Jan Paweł II w Orędziu na XIX Światowy Dzień Modlitw o Pokój - że ostateczną przyczyną tego, że świat jest widownią podziałów, napięć, współzawodnictwa, bloków i niesłusznej nierówności, zamiast być terenem szczerego braterstwa, jest grzech, czyli nieład moralny w człowieku. Ale chrześcijanie wiedzą również, że na świat spływa nieprzerwanie łaska Chrystusowa, która może przemienić ten los człowieka, gdyż tam, »gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska« (Rz 5, 20).

Ożywieni tą nadzieją, zdolni do nadziei wbrew nadziei (por. Rz 4, 18), chrześcijanie muszą pokonać bariery ideologii i systemów, ale też osobistych niechęci i uprzedzeń, po to, aby nawiązać dialog z wszystkimi ludźmi dobrej woli, aby tworzyć nowe więzy stosunków społecznych i nowe formy solidarności” (Jan Paweł II, Orędzie na XIX światowy dzień modlitw o pokój, 8.XII.1985).

Modlę się dzisiaj, aby w nowych czasach spełniło się to wołanie Jana Pawła II. Abyśmy byli mocni i godni wypełnić jego marzenie o wolnym kraju solidarnych ludzi. Amen.