Nie szturmujmy aptek bez potrzeby!

ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 21.03.2020 13:50

Do apteki tylko po leki. To nie jest czas na zakup kosmetyków czy suplementów diety - apelują pracownicy aptek.

Rozporządzenia dotyczące pracy aptek podyktowane są także bezpieczeństwem klientów. ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość Rozporządzenia dotyczące pracy aptek podyktowane są także bezpieczeństwem klientów.

W związku z tym, że przy wielu aptekach ustawiają się kolejki, pracownicy aptek proszą o rozsądek i trzeźwą ocenę, czy akurat takie zakupy, jakie tu planujemy, są teraz naprawdę potrzebne.

Oto apel mgr farm. Anny Głuch, delegata Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie z siedzibą w Radomiu:

"Szanowni Państwo! W obecnej sytuacji bardzo ciężko nam się pracuje. Próbujemy w mediach społecznościowych walczyć o siebie. Jednak potrzebujemy szerszego rozgłosu. Trzeba uświadomić pacjentom, żeby do apteki przychodzili tylko po leki pierwszej potrzeby, tym bardziej że przy zamkniętych przychodniach zwiększa się ilość pacjentów w aptekach.

Do apteki tylko po leki. To nie jest czas na zakup kosmetyków czy suplementów diety!

Często odwiedzają nas seniorzy, którzy nie powinni wychodzić z domu. Pacjenci są zniecierpliwieni. Czasem awanturują się i nie stosują do wytycznych obowiązujących w aptece. Nie rozumieją, że to również w trosce o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Apteki pracują w okrojonym składzie, część pracowników przebywa na zwolnieniach. Pomoce apteczne, osoby sprzątające rezygnują z pracy. Same sprzątamy i dezynfekujemy apteki. Nie mamy wpływu na braki leków i opóźnione dostawy z hurtowni. Pacjent może uzyskać kod dostępu do e-recepty telefonicznie, nie wychodząc z domu. Często na tych receptach jest zapas leków na pół roku, a nawet na rok! Nie ma więc konieczności, przy ograniczonej ilości personelu i opóźnionych dostawach z hurtowni, realizować teraz takich recept.

Nie zostawiamy naszych pacjentów, pomagamy często kosztem własnego zdrowia i bezpieczeństwa. Taka sytuacja może doprowadzić do tego, że albo się zarazimy koronawirusem czy inną chorobą, albo po prostu braknie nam sił.

Prosimy o zrozumienie".