Jedyna możliwość rozpoczęcia dyskusji

PAP |

publikacja 04.09.2010 21:22

Marek Migalski, usunięty z delegacji PiS do Parlamentu Europejskiego, powiedział, że list otwarty, jaki skierował do prezesa PiS, był jedyną możliwością rozpoczęcia dyskusji w partii . Oświadczył, że "nie wybiera się do żadnej innej partii".

Jedyna możliwość rozpoczęcia dyskusji "Ja nie zwykłem czatować przed drzwiami, czekałem na wezwanie od swego szefa i tego wezwania się nie doczekałem, wobec tego postanowiłem opublikować list (...)". Marek Migalski podczas wieczoru wyborczego kilka miesięcy temu...

"Po wielu próbach dotarcia do prezesa PiS ze swoimi uwagami, uznałem, że jedyną możliwością rozpoczęcia dyskusji w partii jest właśnie list otwarty" - mówił w Migalski w sobotę wieczorem w tvn24.

Jak powiedział, nie udało mu się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim i porozmawiać z nim indywidualnie. Dodał, że o takie spotkanie poprosił, przez sekretarkę, we wrześniu ubiegłego roku. "Od tego czasu nie udało mi się spotkać z prezesem. Ja nie zwykłem czatować przed drzwiami, czekałem na wezwanie od swego szefa i tego wezwania się nie doczekałem, wobec tego postanowiłem opublikować list w tej formie, która była krytykowana i ja rozumiem tę krytykę" - powiedział.

Dodał, że w liście używał "mocnych analiz, ale miękkich słów" oraz że "i intencja, i treść, i forma listu była pro-pisowska".

"Liczyłem, że ta reakcja (na list - PAP) może będzie inna, przeliczyłem się. W sensie politycznym to był błąd" - przyznał Migalski.

Podkreślił, że nie zamierza przechodzić do żadnej innej partii. "Ja wygrywałem wybory pod szyldem PiS i dzisiaj przechodzenie do innej formacji politycznej, zwłaszcza do PO, byłoby zdradą moich wyborców" - oświadczył. Jak mówił, ma cztery lata na to, by udowodnić, że ci, którzy na niego głosowali, nie popełnili błędu. Jednoczenie powiedział, że będzie bacznie obserwował życie polityczne w kraju, które przez ten czas może znacznie się zmienić. "Wiele zależy od czynników niezależnych, ja nauczyłem się w polityce czekać" - powiedział Migalski.  

Pod koniec sierpnia Migalski opublikował na swoim blogu list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym obarczał szefa PiS m.in. winą za niskie notowania partii. "To, w dużej mierze, pana wina" - podkreślał europoseł.

W czwartek Komitet Polityczny PiS - na wniosek prezydium delegacji partii w europarlamencie, Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby - zdecydował o wykluczeniu Marka Migalskiego z grona członków delegacji PiS w PE. "Zachowanie deputowanego Marka Migalskiego wskazywało wyraźnie, że jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości. Podstawowym celem działań polityków PiS nie może być własny interes i popularność, zwłaszcza kiedy odbywa się to kosztem całej formacji politycznej" - napisano.

Poręba powiedział PAP, że na przyszłotygodniowym spotkaniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, stanie sprawa ewentualnego wykluczenia Migalskiego z grupy.

W piątek Migalski zamieścił na swoim blogu oświadczenie, w którym napisał, że "nie złamał zasad, nie kierował się własnym dobrem, nie postępował egoistycznie", a decyzję Komitetu Politycznego PiS przyjął "z żalem i przykrością". Jego zdaniem, fakt usunięcia go powoduje zarówno osłabienie siły ECR i PiS w Parlamencie Europejskim, jak i pogorszenie jego możliwości wpływania na polityczną rzeczywistość.   Jak tłumaczył, publikując list zaryzykował swoją polityczną karierę "po to jedynie, by zmienić strategię PiS w takim kierunku, by zdolne ono było do zwycięstw w nadchodzących wyborach. Analizę zawartą w moim liście otwartym do prezesa można uznać za słuszną lub nie, ale nie można traktować jej jako braku dbałości o dobro Prawa i Sprawiedliwości. Celem owego listu było otwarcie takiej dyskusji, by w jej efekcie partia ta stała się wybieralną i zwycięską w walce z PO" - podkreślił Migalski. Jego zdaniem, strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej" w wyborach samorządowych i parlamentarnych.