Nasz misjonarz opowiada o epidemii koronawirusa na Kubie

Krzysztof Król

publikacja 27.03.2020 10:00

O kwarantannie na ulicach Kuby, pustych sklepach i pierwszej w historii transmisji Mszy św. w telewizji opowiada misjonarz z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej - ks. Witold Lesner.

Nasz misjonarz opowiada o epidemii koronawirusa na Kubie Archiwum ks. Witolda Lesnera Ks. Witold Lesner.

Koronawirus na Kubie

Przypadków coronowirusa nie ma póki co wiele na Kubie, ale wdrożono już konkretne środki bezpieczeństwa. Ministerstwo Zdrowia już wiele dni wcześniej przygotowywało personel medyczny i organizowało szkolenia w miejscach pracy. Również w telewizji nadawane są cały czas programy, jak nie zarazić się wirusem. W rozmowach widać, że Kubańczycy wiedzą, co robić, i w większości się do tego stosują.

Ograniczona kwarantanna

Dnia 24 marca zarażonych na Kubie było 49 osób (dane podane oficjalnie w wiadomościach), z czego większość to turyści z Europy lub Kubańczycy, którzy przyjechali odwiedzić swoich krewnych. Ten ostatni przypadek dotknął Guisę, miejscowość, w której byłem proboszczem przez ponad cztery lata. Z wizytą z Hiszpanii przyjechała 29-latka z synkiem, aby w gronie rodzinnym świętować urodziny. Okazało się, że oboje byli zainfekowani (to podano w mediach) i obecnie w trzech szpitalach w regionie hospitalizowano 105 osób, które miały z nimi kontakt (tej informacji próżno szukać w TV czy internecie). Wszyscy są w kwarantannie, a miasto jest zamknięte. Od 20 marca został bardzo ograniczony ruch graniczny. Obecnie przylatywać mogą tylko obywatele i rezydenci kubańscy, a wylatywać tylko obcokrajowcy. Również ruch między województwami jest zmniejszony – trzeba mieć oficjalne pozwolenie.

Nasz misjonarz opowiada o epidemii koronawirusa na Kubie   Ks. Witold Lesner Opustoszałe ulice Kuby.

Na ulicach można zauważyć wyraźnie mniej osób, a spośród tych, którzy muszą wychodzić z domu, coraz więcej osób nosi maski na twarzy. Przy wejściach do budynków publicznych obowiązkowe jest mycie rąk specjalnymi płynami. Do tego wymogu stosujemy się również i w naszym kościele. Od minionego poniedziałku szkoły i uczelnie są zamknięte do odwołania. A na ulicach osobom nie mającym konkretnych zadań do zrobienia, np. wolno spacerującym czy siedzącym w parkach lub na placach, policja nakazuje iść do domów. Nie ma oficjalnego zakazu wychodzenia na ulice, ale jest to ograniczane. Ogólnie można powiedzieć, że życie trochę zwolniło, ale toczy się spokojnie dalej.

Wiele jednak swoich nawyków Kubańczycy muszą zmienić, co jest dla nich ciężką próbą. Każdorazowe spotkanie z kimś na ulicy musiało być związanie z całusami, uściskami, z ciągłym dotykaniem… Obecnie jest to bardzo redukowane. Wszyscy to rozumieją, ale jak jednego dnia, przez odgórne zarządzenie, zmienić wieloletnie zwyczaje? I wiele osób wciąż się zapomina, ale zmiana jest wyraźnie widoczna.

Puste sklepy i apteki

Gorzej wygląda sprawa z zaopatrzeniem w produkty spożywcze i higieny. W Polsce czy w krajach rozwiniętych było przynajmniej co wykupić ze sklepów. Na Kubie już od kilku miesięcy borykamy się z wielkim niedoborem. Już kilka razy widziałem w sklepie czy przed nim przepychające, a nawet bijące się osoby, by kupić kostkę mydła, proszek do prania czy olej lub kawałek kurczaka. Dodatkowo wczoraj w wiadomościach podano, że nastąpią dalsze ograniczenia w dostawach. Serce się ściska! Jednak nie ma jak temu zaradzić, bo w sklepach nie ma właściwie nic, a najgorsze jest to, że nie ma wielkiej nadziei, że będzie.

Nasz misjonarz opowiada o epidemii koronawirusa na Kubie   Archiwum ks. Witolda Lesnera Puste półki w sklepach.

Podobnie ma się sprawa z lekarstwami. Ostatnio musiałem kupić pewną maść i tabletki. Lekarka wypisując receptę, od razu mi powiedziała, że tego w aptekach nie dostanę, więc na tej samej kartce napisała mi, jak samemu przygotować potrzebne lekarstwo z kilku innych medykamentów. No i znalazła się w parafii pielęgniarka, która poszukała u siebie i znajomych wszystkiego, co było konieczne, tak że przygotowała mi „zastępczą wersję”. Inny przypadek: jedna z parafianek niedawno złamała nogę, więc poszła do punktu medycznego pierwszego kontaktu, skąd po stwierdzeniu złamania… odesłali ją do domu zupełnie bez niczego – nie było nawet bandaży czy gipsu. Biedna męczyła się kilka dni, aż zawiozłem ją do szpitala wojewódzkiego. W aptekach brak nawet podstawowych witamin, leków przeciwbólowych, nie wspominając już o antybiotykach.

Trudny czas Kościoła

Już jakiś czas temu biskupi w krótkim komunikacie poprosili o przestrzeganie wszystkich zarządzeń państwowych dotyczących ochrony przed chorobą, ale również o solidarność z chorymi i ich rodzinami, zwłaszcza starszymi i znajdującymi się w trudnej sytuacji materialnej. Wzywają również do modlitwy za chorych i personel medyczny zaangażowany w niesienie pomocy.

24 marca ukazał się oficjalny list Konferencji Episkopatu Kuby (Conferencja de los Obispos Católicos de Cuba), w którym wprowadzają daleko idące ograniczenia. Podobnie jak w wielu innych krajach Msze św. mają być sprawowane przez nas, księży „en privado”, bez udziału wiernych oraz do odwołania wstrzymano wszelkie działania duszpasterskie: rekolekcje, spotkania, katechizację dzieci i młodzieży.

Nasz misjonarz opowiada o epidemii koronawirusa na Kubie   Ks. Witold Lesner Obowiązkowa dezynfekcja.

Na Kubie normalnie nie ma jak za pośrednictwem mediów uczestniczyć w Eucharystii, jednak na czas Niedzieli Palmowej, Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku i Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego ustalono, że telewizja publiczna będzie transmitować nabożeństwa celebrowane przez papieża Franciszka z Rzymu. To wielki ukłon w stronę katolików na Kubie od władz państwowych. Będzie to możliwe po raz pierwszy w historii.

Mszy św. i nabożeństw nie można sprawować publicznie, ale biskupi proszą, aby kościoły pozostawały otwarte, aby umożliwić wiernym osobistą modlitwę. U nas w Jiguaní kościół normalnie otwarty jest tylko przed południem, ale teraz zdecydowaliśmy, że modlitwa będzie możliwa również po południu, aż do szóstej wieczorem.
Aby dobrze wykorzystać trudną sytuację, a szczególnie czas Wielkiego Tygodnia, w specjalnym liście biskupi napisali również: „Obecne odosobnienie społeczne, które musimy podjąć, aby uchronić się przed zarażeniem, daje nam możliwość przeżywania tego czasu w rodzinie, na wspólnej modlitwie, a w zbliżających się dniach Wielkiego Tygodnia i późniejszych niedziel, możemy czytać i medytować słowo Boże zawarte w Biblii i modlić się psalmami, jednocząc się i czyniąc naszymi modlitwy i nadzieje wszystkich, którzy pokładają nadzieję w Bogu w sytuacji zagrożenia chorobą i niebezpieczeństw wszelkiego typu”.

Od kilku już tygodni na świecie doświadczamy wielkiego bólu i strachu w zmaganiu się ze śmiertelną chorobą, niech jednak nie odbiera nam to wiary, że Jezus Chrystus jest Panem Świata, że on jest Emmanuelem – Bogiem z nami. Niech obecny czas Wielkiego Postu i zbliżającej się Wielkanocy będą okazją głębokiego przeżycia duchowej łączności z Tym, który przynosi nowe życie w wolności i szczęściu. Proszę o duchową jedność nas wszystkich w Panu i obiecuję codzienną modlitwę. Niech Zmartwychwstały da nam z-mar-twych-powstanie! Z mar lęku, niepewności, choroby czy śmierci do radości i szczęścia bycia dzieckiem dobrego Ojca.

Bóg zapłać za wszelką pamięć, za modlitwę, duchowe i materialne wsparcie!