Nie wszystkie parafie przetrwają

Andrzej Capiga

publikacja 07.04.2020 12:42

- Liczby podawane codziennie, które i tak przerażają, nie odpowiadają rzeczywistości. Mówi się, że to tylko 10 proc. faktycznej liczby chorych - powiedział ks. Dariusz Komierzyński, proboszcz w regionie Piemont.

Ks. Dariusz Komierzyński od 2006 r. posługuje we Włoszech. Archiwum ks. Dariusza Komierzyńskiego Ks. Dariusz Komierzyński od 2006 r. posługuje we Włoszech.

Ks. Dariusz Komierzyński, rodem ze Stalowej Woli, jest proboszczem w regionie Piemont, diecezji Pinerolo, około 50 km od Turynu.

Do diecezji Pinerolo przyjechał w 2006 roku. Ówczesny biskup Piergiorgio Debernardi szukał w Polsce pomocy, bo w diecezji brakowało księży.

- Rzeczywiście sytuacja jest tutaj bardzo trudna. Od przeszło 20 lat nie ma kapłańskich powołań. Nie ma też seminarium duchownego. Każdy ksiądz obsługuje  kilka parafii. Jestem proboszczem w dolinie Chisone. Pod opieką mam trzy kościoły, a w sezonie letnim nawet pięć. To naprawdę tereny misyjne. Niedziela to “bieg” od kościoła do kościoła, czasem nawet z bardzo trudnym dojazdem, bo tereny są górskie - powiedział ks. Dariusz.

Od końca lutego sytuacja w diecezji jest wyjątkowo ciężka, bo kościoły zostały zamknięte. Nie można odprawiać Mszy św. z udziałem wiernych. Dlatego od początku marca ks. Dariusz transmituje Msze św., adoracje Najświętszego Sakramentu i Drogę Krzyżową w streamingu ze strony parafialnej na Facebooku.

- Niestety początkowe lekceważenie zaleceń o przestrzeganiu zasad, które miały nie dopuścić do rozprzestrzeniania się epidemii doprowadziło do tej dramatycznej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Ze służbą zdrowia kompletnie nie przygotowaną na taką sytuacje: brak miejsc na intensywnej terapii, brak maseczek i rękawiczek, brak testów, które wykonuje się tylko niewielkiej liczbie chorych. Dlatego liczby podawane codziennie, które i tak przerażają, nie odpowiadają rzeczywistości. Mówi się, że to tylko 10 proc. faktycznej liczny chorych. Nie potrafię powiedzieć, jaka jest liczba chorych w moich parafiach. Tak samo, jeśli chodzi o zmarłych, ponieważ nie możemy odprawiać pogrzebów. Pogrzeb sprowadza się tylko do błogosławieństwa na cmentarzu, i to nie zawsze. Do tego dochodzi pogłębiająca się bieda, bo od przeszło miesiąca nie pracuje żaden zakład pracy. Razem z  Caritas staramy się zorganizować pomoc w formie paczek żywnościowych. Ale to kropla w morzu - informuje proboszcz.

W coraz trudniejszej sytuacji jest również sama parafia.

- Zawsze było finansowo trudno, ale rachunki jakoś udawało się płacić. Teraz kiedy nie celebruje się Mszy św. z udziałem wiernych, nie wpływa nic, a rachunki przychodzą . Mówi się coraz częściej, że nie wszystkie parafie przetrwają ten kryzys. A ja? Obcokrajowiec zawsze pozostanie obcokrajowcem. Teraz czuje się to jeszcze bardziej, ponieważ nie można nawet wyjść z domu. Martwi też sytuacja w Polsce, odległość i niepewność, kiedy będzie można odwiedzić rodziców, rodzeństwo i przyjaciół. Ale z Bożą pomocą trzeba iść do przodu i być do dyspozycji ludzi, którym coraz trudniej i coraz ciężej przeżywają tę sytuację. Trudno też dostrzec światełko w tunelu. Natomiast jest pewne, że jeśli Pan Bóg nie zainterweniuje, to po ludzku sobie nie poradzimy. Dlatego trzeba się modlić z wiarą i zaufaniem. Pomału zaczyna to też docierać do ludzi, bo widać z dnia na dzień coraz więcej osób, które uczestniczą we Mszy św. przez Internet - dodał ks. Dariusz Komierzyński.