publikacja 08.04.2020 00:00
O cywilizacji (nie)odpornej na wstrząsy, „ludziach zbędnych” i złotych cielcach w erze pandemii mówi dr hab. Arkadiusz Jabłoński z KUL.
Justyna Jarosińska /Foto Gość
Jacek Dziedzina: Epidemiolog widzi idące w górę krzywe zachorowań, ekonomista – lecące w dół krzywe akcji na giełdach, teolog próbuje odczytać znaki czasu. A co widzi socjolog i filozof społeczny, patrząc na pandemię?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Widzę ludzi, ich zachowania i coś, co w socjologii nazywa się czynnościami ludzkimi, czyli wszystkie aktywności, które w nowej rzeczywistości muszą jakoś odnieść się do ładu kulturowego, do którego się przyzwyczaili, dokonać pewnych przewartościowań swoich zachowań i zastanowić się, które wartości są najważniejsze. Widzę też w społeczeństwie chęć zachowania świata, w którym żyliśmy. To ma być świat rozrywki, olimpiad, Ligi Mistrzów, świat konsumpcji, dostępności wszelkich dóbr. Z drugiej jednak strony zauważam nadspodziewaną, jak na społeczeństwa zachodnie, gotowość ludzi do podporządkowania się nakazom władzy, wszystkim ograniczeniom, które są konieczne, racjonalne.
Ta gotowość podporządkowania się wynika zapewne z nadziei, że do tego świata, jaki znamy, wrócimy jak najszybciej.
Tak, nikt nie chce spodziewać się Armagedonu, spodziewamy się raczej kryzysu, który minie. Jest oczywiście obawa o pracę, biznes, natomiast tak naprawdę poważne przekształcenia społeczne zachodzą niekiedy niepostrzeżenie i rzadko odbijają się na naszych jednostkowych biografiach.
A jeśli tym razem to będzie coś więcej niż krótkotrwały kryzys, czy społeczeństwa zachodnie są mentalnie gotowe, by doświadczyć wstrząsu cywilizacyjnego?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł