Ks. Maciej Szeszko SDS jako wolontariusz rozpoczął pracę w DPS w Lublińcu

Agata Combik

publikacja 03.05.2020 20:41

Dyrektor Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej wraz z innymi zakonnikami wspiera podopiecznych Domu Pomocy Społecznej dla osób przewlekle psychicznie chorych w Lublińcu.

Ks. Maciej Szeszko SDS jako wolontariusz rozpoczął pracę w DPS w Lublińcu Archiwum prywatne Ks. Maciej Szeszko SDS w DPS w Lublińcu.

– To była inicjatywa Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich – wspomina. – Szukano chętnych do pomocy w DPS-ach wolontariuszy wśród zakonników z całej Polski. W czwartek zadzwonił do mnie sekretarz konferencji z pytaniem, czy w sobotę mógłbym rozpocząć pracę. Już w piątek wieczorem byłem w Lublińcu na szkoleniu, m.in. dotyczącym środków ochrony. A w sobotę trafiłem na oddział.

Ks. Maciej, na co dzień pełniący posługę w Trzebnicy, wyjaśnia, że na oddziale, oczywiście z powodu koronawirusa, panowała bardzo trudna sytuacja. Cały personel został wyłączony z pracy – większość na kwarantannie, część na zwolnieniach. Trudno było znaleźć osoby, które chciałyby w tym miejscu w takiej sytuacji pełnić obowiązki przy podopiecznych. Pracę podjęły osoby zatrudnione na co dzień gdzie indziej.

– Dołączyliśmy, by trochę odciążyć te osoby – mówi. – Tam, gdzie trafiłem, dwie panie pracowały 10 dni i nocy bez żadnej zmiany. Jakaś osoba z kadr przyszła im z odsieczą, by trochę pomóc… Bardzo się ucieszono z naszego wsparcia. Oprócz mnie jest tu jeszcze jeden salwatorianin, Wojciech, i oblat Sylwester. Wśród naszych obowiązków są karmienie, mycie, różne higieniczne czynności. Mamy 12-godzinne dyżury. Będziemy tutaj przez 2 tygodnie.

Salwatorianin wspomina, że najpierw wszystko wydawało się „nowe i dziwne”, ale szybko zakonnicy odnaleźli się w sytuacji. W DPS-ie w Lublińcu przebywają mężczyźni z różnymi schorzeniami psychicznymi, zarówno starsi, jak i młodsi, których problemy zaczęły się np. po zażywaniu dopalaczy. – Na naszym oddziale jest 32 pacjentów. 4 zabrano do szpitala. Z pozostałych 28 wynik pozytywny w teście na obecność koronawirusa ma 16-18 osób, z tym że przechodzą chorobę bezobjawowo – wyjaśnia.

Dodaje, że szczególnym doświadczeniem jest kontakt z ogromem ludzkiego cierpienia – przy czym nie chodzi tu głównie o koronawirusa. – Są tu ludzie z bardzo trudnymi historiami, którzy przeszli przez traumatyczne doświadczenia – mówi. Kontakt z nimi jest utrudniony, ze względu na ich stan psychiczny (dodatkowo powinni w obecnej sytuacji jak najmniej kontaktować się z innymi, przemieszczać). Wsparcie duchowe zakonnicy mogą nieść pozostałemu „na froncie” personelowi.

– Cieszymy się, że możemy budować obraz Kościoła dyspozycyjnego, gotowego do pomocy – mówi. I zachęca do modlitwy za tych, którzy w czasie epidemii obciążeni są ogromem pracy.