Ekonomista na kryzys

Jacek Krzemiński

GN 19/2020 |

publikacja 07.05.2020 00:00

Gdy John Maynard Keynes ostrzegał, że zbyt upokarzające dla Niemiec postanowienia traktatu wersalskiego doprowadzą do kolejnej wojny światowej, nie chciano go słuchać. Choć potem okazało się, że były to prorocze słowa.

Stworzona przez Keynesa teoria była dominującą szkołą ekonomiczną na świecie przez kilka powojennych dekad. eastnews Stworzona przez Keynesa teoria była dominującą szkołą ekonomiczną na świecie przez kilka powojennych dekad.

Był synem pisarki oraz znanego filozofa i ekonomisty. Sam też został ekonomistą. Z tą różnicą, że jako naukowiec przerósł swego ojca. Jego myśl ekonomiczna mocno odcisnęła się na światowej gospodarce XX wieku. Stał się jednak sławny, jeszcze zanim został wybitnym ekonomistą, a jego sława miała ciekawy początek.

Popsuł sobie karierę

Tuż po studiach został urzędnikiem państwowym. Pracował w Biurze ds. Indii, a potem zaczął uczyć ekonomii na uniwersytecie w Cambridge. Jednak po wybuchu I wojny światowej wrócił do pracy na rzecz rządu, zatrudniając się w ministerstwie odpowiedzialnym za finanse publiczne i politykę gospodarczą (HM Treasury). Odpowiadał w nim za relacje z aliantami i doradzał, co zrobić z niedoborem walut zagranicznych. Wychodziło mu to tak dobrze, że dalsza kariera rządowa stała przed nim otworem. Gdy premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George pojechał na kończącą wojnę konferencję pokojową w Wersalu, wziął ze sobą Keynesa jako doradcę ekonomicznego. I tam Keynes „popsuł” sobie karierę, wzywając do łagodnego potraktowania pokonanych Niemiec. Czym to uzasadniał? Rozumował w ten sposób: „Jeśli narzuci się Niemcom tak niekorzystne warunki pokojowe (odebranie dużej części terytorium państwa i bardzo wysokie odszkodowania wojenne), jakich domagali się Brytyjczycy i Francuzi, to Niemcy nigdy się z tym nie pogodzą i dlatego może to wywołać kolejną wojnę”.

To były prorocze słowa, ale wtedy rządy zwycięskich państw nie chciały ich słuchać. Przygnębiony tym Keynes w geście protestu zrezygnował z rządowego stanowiska. Jednak nie załamał się i zaczął działać. W dwa miesiące napisał i wydał książkę pod tytułem „Ekonomiczne konsekwencje pokoju”, w której przestrzegał przed skutkami traktatu wersalskiego. Płynął z niej m.in. następujący wniosek: „Odszkodowania wojenne nałożone na Niemcy są tak wysokie, że ten kraj nie będzie w stanie ich spłacić”. To opracowanie rozjuszyło szefów rządów krajów alianckich (Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych). Do tego stopnia, że napisali polemiki, nie pozostawiając na Keynesie suchej nitki. To zrobiło jego książce taką reklamę, że sprzedawała się jak świeże bułeczki. Z drugiej jednak strony Keynes zamknął nią sobie drogę powrotu do pracy w rządzie. Wrócił na uczelnię, gdzie miał dobrą opinię, będąc najzdolniejszym wychowankiem dwóch wpływowych ekonomistów neoklasycznej szkoły ekonomii: Alfreda Marshalla i Artura Pigou.

Pod prąd

W tamtym czasie triumfy święciła właśnie neoklasyczna teoria ekonomii, zakładająca, że państwo powinno jak najmniej ingerować w gospodarkę, gdyż najlepiej reguluje się ona sama. Keynes początkowo wydawał się przychylać do tego podejścia, ale potem jego poglądy zaczęły ewoluować. Zapewne także pod wpływem tego, co wyniósł z domu. Pochodził ze średniozamożnej rodziny. Jego ojciec, po ukończeniu studiów na uniwersytecie w Cambridge, zaczynał karierę uniwersytecką od wykładów o naukach moralnych na wydziale filozofii. Z kolei jego matka była jedną z pierwszych kobiet, które ukończyły ten uniwersytet. Później została pisarką i reformatorką społeczną, a w 1932 r. – burmistrzem Cambridge. W owych czasach kobieta piastująca takie stanowisko należała do rzadkości.

Nic więc dziwnego, że i nasz bohater zdecydował się kolejny raz pójść pod prąd. Po I wojnie światowej nawoływano w Wielkiej Brytanii do powrotu do panującego tam od końca XIX w. systemu złotej waluty (zwanego też standardem złota), w którym wartość waluty jest powiązana ze złotem. To zaś oznacza, że dana jednostka waluty ma stałą, niezmienną wartość w złocie. Postulowano też wówczas, by przy okazji ponownego wprowadzenia systemu złotej waluty przywrócić przedwojenny, wysoki kurs funta. Keynes sprzeciwił się tym postulatom. Twierdził, że system złotej waluty oraz wysoki i do tego sztywny kurs funta pogorszą kondycję ekonomiczną Wielkiej Brytanii i osłabią jej konkurencyjność na światowych rynkach. Niestety, i tym razem nie posłuchano Keynesa. W Zjednoczonym Królestwie przywrócono system złotej waluty, przez co kraj ten mocniej odczuł światowy kryzys gospodarczy z przełomu lat 20. i 30. XX w. Między innymi dlatego, że Zjednoczone Królestwo musiało, chcąc utrzymać kurs funta na niezmiennym poziomie, stosować restrykcyjną politykę monetarną, która w ówczesnych warunkach szkodziła gospodarce. Późniejszy światowy kryzys spotęgował te problemy, zmuszając brytyjski rząd do zrewidowania wcześniej przyjętego podejścia. W 1931 r. zdewaluował on funta, odchodząc od jego sztywnego, opartego na złocie kursu, a wkrótce potem całkowicie zarzucił system złotej waluty.

Recepta na kryzys

Światowy kryzys gospodarczy, który wybuchł w 1929 r., był dramatem dla milionów ludzi, pozbawiając ich pracy, a przez to źródła utrzymania. Tymczasem John Maynard Keynes już na długo przed tym kryzysem niepokoił się trwałym, przedłużającym się bezrobociem, które masowo dotykało brytyjskich robotników. Dlatego poparł pomysł Partii Liberalnej, by państwo, zamiast wypłacać bezrobotnym zasiłki, zaoferowało im pracę – przez system prac publicznych. To jednak nie spotkało się z aprobatą wielu uznanych wówczas ekonomistów brytyjskich, którzy wciąż uważali, że rynek sam rozwiąże problem przedłużającego się bezrobocia. Taka sama była opinia ówczesnego brytyjskiego rządu, którego zdaniem wzrost deficytu budżetowego, spowodowany wydatkami na roboty publiczne, doprowadziłby do spadku inwestycji prywatnych.

Keynes nie był wtedy jeszcze w stanie odpowiedzieć na te argumenty na gruncie teorii ekonomicznej. Zrobił to dopiero w 1936 r., publikując swe główne dzieło pt. „Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza”. Było ono odpowiedzią na światowy kryzys gospodarczy z przełomu lat 20. i 30. XX w., którego skala była bezprecedensowa. Brytyjski ekonomista podważył w swej pracy dotychczas panującą klasyczną teorię ekonomiczną, zakładającą, powtórzmy, że gospodarka reguluje się sama. Kryzys, który wybuchł w 1929 r., postawił pod znakiem zapytania ten pogląd. Co zamiast niego zaproponował Keynes? Postawił tezę mówiącą, że gospodarka pozostawiona sama sobie zawsze będzie popadać w stan nierównowagi. To miało wynikać w jego opinii m.in. z tego, że ludzie, więcej zarabiając, nie wydają wszystkiego na konsumpcję, ale pewną ilość pieniędzy oszczędzają. Z kolei oszczędności tylko w części przeznaczają na inwestycje, które zdaniem Keynesa są kluczowe dla rozwoju gospodarczego, dając efekt mnożnikowy (to znaczy napędzają one kolejne inwestycje, a w ślad za tym – tworzenie nowych miejsc pracy). Przekonywał, że państwo może i powinno stymulować gospodarkę, tworzyć warunki do tego, by wychodziła ona z kryzysu i by tym kryzysom zapobiegać. Sądził, że kluczowy w tym przypadku jest popyt na towary i usługi. Gdy jest on zbyt mały, to, zdaniem Keynesa, skutkuje wysokim bezrobociem. Ale, jak dowodził ów ekonomista, państwo może spowodować wzrost tego popytu, przede wszystkim za pomocą zwiększenia wydatków publicznych (w szczególności na inwestycje) oraz przez obniżenie stóp procentowych, co zmniejsza oprocentowanie kredytów i zwiększa tym samym inwestycje prywatne.

Stworzona przez Keynesa teoria była dominującą szkołą ekonomiczną na świecie przez kilka powojennych dekad. Zalecane przez niego metody, zwane państwowym interwencjonizmem, stosowało w tym okresie wiele państw. Zaczęto od nich odchodzić dopiero w latach 70. XX w., gdy jednocześnie rosły zarówno inflacja, jak i bezrobocie. Wydawało się bowiem wtedy, że w ówczesnych warunkach gospodarczych recepty Keynesa przestają się sprawdzać. Jednak potem, na skutek kryzysu finansowego z 2008 r., keynesizm znów zaczął wracać do łask. Bo o Keynesie mówi się, że jest ekonomistą na kryzys. On sam jednak nie dożył wielkiego triumfu swej teorii – umarł nagle na atak serca rok po zakończeniu II wojny światowej.•

Więcej o ekonomii na stronie www.nbp.pl. Zainteresowała cię treść artykułów? Podziel się z najbliższymi! Zaproś ich do odwiedzenia strony ekonomia.gosc.pl, gdzie zamieszczamy kolejne odcinki cyklu „Ekonomia po prostu”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.