Mimo że daleko, to jednak blisko. Oaza Dzieci Bożych "na kamerkach"

Katarzyna Matejek

publikacja 10.05.2020 11:45

Chrześcijańska formacja najmłodszych nie musi zamierać. Najmłodsi oazowicze chętnie spotykają się "na kamerkach".

Mimo że daleko, to jednak blisko. Oaza Dzieci Bożych "na kamerkach" Michał Koźma Jednym z pierwszych zadań maluchów z Oazy Dzieci Bożych było wykonanie plakatu "Jezus żyje!". Odżyły także spotkania oazowe - na razie online.

Odwołane pielgrzymki, rekolekcje, imprezy religijne. Pojawia się obawa, czy najmłodsze pokolenie wróci do parafii, gdy zakończy się społeczna kwarantanna spowodowana pandemią koronawirusa. Jednym ze sposobów radzenia sobie z problemem jest utrzymanie kontaktu z grupą duszpasterską. Udaje się to członkom Oazy Dzieci Bożych działającej przy parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie.

Mimo że daleko, to jednak blisko. Oaza Dzieci Bożych "na kamerkach"   Michał Koźma Spotkanie Oazy Dzieci Bożych z parafii ojców franciszkanów.

Jak zapewnia Michał Koźma, odpowiedzialny za ODB, izolacja oazowiczom niestraszna. Po Wielkanocy, gdy społeczna kwarantanna zaczęła się przedłużać i formacja oazowa została przerwana, animatorzy zaczęli nagrywać filmiki z katechezą i modlitwą dla oazowiczów. Ich zaś poprosili o przysłanie swoich zdjęć z własnoręcznie wykonanym napisem "Jezus żyje'. Pomysł chwycił i od razu było wiadomo, że maluchy chcą czegoś więcej. Tak zrodziły się spotkania oazowe "na kamerkach", za pośrednictwem łączy internetowych, gdy na ekranie widzą się i słyszą wszyscy uczestnicy.

Pierwsza "oaza kamerkowa" była rozmową o tym, jak każdemu mija kwarantanna, kolejne – realizacją rocznej formacji zgodnie z konspektami Ruchu Światło–Życie. Oczywiście po typowo formacyjnej części dzieci przedłużają rozmowy, żeby pobyć ze sobą na luzie, podobnie jak po spotkaniach w salce parafialnej.

Spotkanie "na kamerkach" umacnia nas w budowaniu wspólnoty i daje radość z zobaczenia się nawzajem – mówi Michał Koźma. – Pokazuje, że mimo przeciwności można realizować program formacyjny. Za pomocą nowych technologii da się robić wiele wspaniałych rzeczy.

Jak dodaje, dużą rolę w realizacji internetowej formacji odgrywają rodzice. – Zawsze możemy na nich liczyć, ale teraz ich zaangażowanie jest jeszcze bardziej widoczne. To bardzo budujące widzieć, jak wspierają swoje dzieci, by mogły dołączyć do grupy w internecie.

– Doświadczenie spotykania się online jest dość dziwne, ale podoba się nam – mówią oazowiczki Gabrysia i Marysia. – Ważne, że możemy chociaż w taki sposób być razem. Dobrze zobaczyć swoich przyjaciół, wygadać się, pośmiać, ponarzekać. Pandemia "zawiesiła" szkołę, oazę, osobisty udział w Eucharystii, spotkania z rodziną i przyjaciółmi, zabawy na podwórku, ale – jak widać – można trwać razem na modlitwie i przy słowie Bożym.

– W ten sposób pogłębiam swoją relację z Bogiem i odnajduję piękno wspólnoty. Jest to dobra odskocznia od codzienności w domu – dodaje 12-letnia Ola.

Dla 10-letniej Marysi spotkania online są o tym ważniejsze, że przesunięto termin jej I Komunii św. – 24 maja powinnam przyjąć po raz pierwszy Pana Jezusa do swojego serca, ale nie martwię się tym, może bardziej poznam jeszcze Pana Jezusa i się do niego zbliżę? – mówi.

Dzieci doceniają wysiłek animatorów. – Oni starają się, byśmy dalej się formowali, poznawali Pismo Święte i spotykali się "jak dawniej", mimo że w domach. To ważne dla nas, dzieci, by mimo przeszkód móc wzrastać w wierze, być przy kościele i Kościele – dodają dziewczynki.

Dla animatorów takie spotkanie jest wyzwaniem. Muszą przestawić się na inny sposób kontaktu, a także każdemu z uczestników, siedzących przed ekranami w swoich pokojach, pomóc odczuć, że każdy jest zauważony i że nie jest biernym widzem, lecz właśnie tworzy wspólnotę.

– Zaczęłam doceniać te nasze spotkania "na kamerkach", bo dzięki nim możemy spędzać ze sobą czas, chociaż nie bezpośrednio. Pomimo tego że nie możemy się widzieć w normalny sposób, to nie oddalamy się od siebie właśnie dzięki cotygodniowym spotkaniom – ocenia animatorka Weronika Jurgo-Duczmal. Ma jednak świadomość, że media społecznościowe nie zastąpią realnego kontaktu, dlatego już nie może się doczekać spotkań oazy w salkach, jak przed pandemią.

Jak zauważa inna animatorka, Agnieszka Kamińska, spotkania dają zarówno dzieciom, jak i animatorom, dużo dobrego. – Pozwalają nam na chwilę zapomnieć od tej dziwnej rzeczywistości, która i dzieci, i nas przerasta – mówi poruszona tym, że dzieci domagają się kontaktu z animatorami i grupą. – A przy tym rozmawiamy o Bogu, więc łączymy przyjemne z pożytecznym.

– Jak na razie nie widzimy żadnych negatywów, wręcz przeciwnie – podsumowują Gabrysia i Marysia. – Możemy stwierdzić, że można odkrywać wspólnotę na nowo. Mimo że daleko, to jednak blisko.