Kontrowersyjna decyzja ws. krzyża

PAP/AP

publikacja 16.09.2010 13:25

Dziś o godzinie 8 rano z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie zniknął krzyż, ustawiony tam przez harcerzy po katastrofie samolotu prezydenckiego z 10 kwietnia. Decyzję o przeniesieniu krzyża w dniu dzisiejszym podjęła samodzielnie Kancelaria Prezydenta. Wzbudziło to liczne kontrowersje zarówno wśród zwolenników obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu, jak i po drugiej stronie.

Kontrowersyjna decyzja ws. krzyża Henryk Przondziono/ Agencja GN

Podczas zwołanej konferencji prasowej z udziałem szefa kancelarii prezydenta Jacka Michałowskiego ogłoszono, że krzyż tymczasowo został przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim i ustawiony obok niedawno odsłoniętej tam tablicy, upamiętniającej parę prezydencką oraz pracowników Kancelarii, tragicznie zmarłych podczas katastrofy samolotowej w Smoleńsku. Krzyż w dogodnym momencie zostanie przeniesiony do kościoła pw. św. Anny, co jest zgodne z porozumieniem, jakie zostało zawarte w lipcu br. pomiędzy Kancelarią Prezydenta, przedstawicielami Kościoła i harcerzami.

Przeniesienie krzyża miało nastąpić 3 sierpnia. Jednak do tego nie dopuściły zgromadzone tam osoby, nazywające się „obrońcami krzyża”. Krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego stał się odtąd źródłem podziału, narzędziem walki i politycznych rozgrywek.

Decyzję o przeniesieniu krzyża w dniu dzisiejszym podjęła samodzielnie Kancelaria Prezydenta. Wzbudziło to liczne kontrowersje zarówno wśród zwolenników obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu, jak i po drugiej stronie. W tej chwili przed Pałacem Prezydenckim, w miejscu, gdzie dotychczas stał krzyż, wciąż gromadzą się ludzie.

Były prezydent Lech Wałęsa uważa, że decyzja o przeniesieniu krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego zapadła zbyt późno. Twierdzi, że krzyż nie może być narzędziem gry politycznej. „Nie można łamać prawa krzyżem”, zauważa prezydent.

Małgorzata Wassermann, córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła Pis Zbigniewa Wassermanna, twierdzi, że autonomiczna decyzja o przeniesieniu krzyża, to „olejny przejaw bardzo bezwzględnej polityki, prowadzonej w stosunku do całej katastrofy smoleńskiej i wszystkiego, co jest z tym związane”. Zauważa przy tym, że jej zdaniem awantura o krzyż jest tylko sztucznie wywołaną metodą zamydlenia oczu społeczeństwu i rodzinom ofiar, po to, by nie rozmawiać o rzeczywistym problemie prowadzenia śledztwa ws. katastrofy i o nadużyciach, które zdaniem Wassermann mają tam miejsce. „Myślę, że wielką solą w oku dla tego rządu była ta niesamowita jedność, ta wspólnota duchowa, która ogarnęła to społeczeństwo po katastrofie smoleńskiej, i po prostu postanowiono to rozbić, podzielić społeczeństwo, nastawić go wzajemnie przeciwko sobie”, mówi Małgorzata Wassermann.

Były premier Tadeusz Mazowiecki zapytany o przeniesienie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do kaplicy prezydenckiej odpowiedział, że ma nadzieję, że wszyscy zainteresowani sprawą przyjmą ta decyzję ze spokojem i ze zrozumieniem. Uważa ponadto, że jakieś rozwiązanie od pewnego czasu było już konieczne.

Wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (Lewica) uważa, że zabranie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego nie zaprowadzi spokoju wokół tej sprawy. Jak mówi: „Ten spokój został już skażony tą wojną religijną przy aprobacie Kościoła, a powodowaną barbarzyństwem PiS i bezradnością PO”. Dlatego jego zadaniem podjęta decyzja Kancelarii jest tylko kolejnym aktem rozgrywanego w Polsce dramatu.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz uważa, że krzyż już wcześniej powinien być przeniesiony do kaplicy prezydenckiej. Jej zdaniem niewiele miał wspólnego z symbolem religijnym, a jedynie chodziło o to, by „podważać normalne funkcjonowanie Bronisława Komorowskiego i wymuszanie rzeczy, której nie można zrobić, to znaczy, żeby w miejscu krzyża był pomnik”. Gronkiewicz-Waltz zapewniła, że będą nadal zachowane wszelkie środki ostrożności. Jest również przekonana, że powoli sytuacja wróci do normy.

Ewa Komorowska, żona zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej wiceszefa MON Stanisława Komorowskiego, powiedziała, że jest zaskoczona decyzją o przeniesieniu krzyża. Jej zdaniem jednak dobrze byłoby zabrać ten krzyż ze sobą podczas pielgrzymki rodzin ofiar do Smoleńska. „Miejsce, w którym ci wszyscy ludzie zginęli jednocześnie, nie jest w tej chwili w żaden sposób w Smoleńsku uświęcone”, mówi Komorowska. Uważa, że postawienie krzyża w Smoleńsku mogłoby się do tego przyczynić.

Arcybiskup Józef Życiński zaapelował o uszanowanie decyzji Kancelarii Prezydenta. To postanowienie zostało zaakceptowane przez kurię warszawską. Zdaniem hierarchy pozwoli to na przerwanie wykorzystywania krzyża do rozgrywek politycznych. „Nie naśladujmy tych radykałów, dla których krzyż może być traktowany instrumentalnie i można go uczynić przedmiotem rozgrywek politycznych czy grupowych, na przekór temu, co mówi tradycja katolicka i co powiedzieli ostatnio biskupi”, nawołuje metropolita lubelski.

Socjolog Zdzisław Krasnodębski, zapytany o decyzję Kancelarii Prezydenta, mówi, że nie oburza go tyle samo przeniesienie krzyża, ile sposób, w jaki to zrobiono. Jego zdaniem jest to trudne do zaakceptowania, podobnie jak zawieszenie tablicy, które dokonało się ukradkiem i bez jakiegokolwiek dialogu. W swojej wypowiedzi socjolog odniósł się do hasła wyborczego prezydenta Komorowskiego „Zgoda buduje”. Uważa, że było ono jedynie propagandą, a obecne działania prezydenckie to jedynie potwierdzają. Krasnodębski czuje się rozczarowany zarówno postępowaniem Kancelarii, jak i brakiem odwagi ze strony Kościoła.

Zdaniem marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny przeniesienie krzyża do kaplicy pałacowej, to dobra decyzja. Schetyna uważa, że przy Pałacu Prezydenckim nie ma miejsca na kult ofiar katastrofy smoleńskiej. „Pamięć ofiar czcimy na Powązkach i w innych miejscach, gdzie są pochowani”, mówi marszałek Sejmu.

Magdalena Merta, wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie pod Smoleńskiem wiceministrze kultury Tomaszu Merta, powiedziała, że cieszy ją decyzja pozostawienia krzyża w Polsce. Jej zdaniem to rozwiązuje podejrzenia związane z pielgrzymką do Smoleńska. Jak twierdzi Merta były takie pogłoski, że „pani prezydentowa organizuje pielgrzymkę, a w zamian za to rodziny zabierają sprzed Pałacu znienawidzony krzyż”.