Czy szkoła katolicka ma prawo nie zatrudniać homoseksualistów?

KAI |

publikacja 21.09.2010 16:58

Akceptacja, pochwała homoseksualizmu jest ewidentnie niezgodna ze światopoglądem katolickim, dlatego szkoła katolicka ma prawo nie zatrudniać a nawet zwolnić osobę homoseksualną – podkreśla w rozmowie z KAI prof. Aleksander Nalaskowski, dziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ten problem jest sztucznie dramatyzowany – dodaje abp Józef Życiński.

W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” minister ds. równouprawnienia Elżbieta Radziszewska powiedziała, że katolicka szkoła ma prawo zwolnić homoseksualną nauczycielkę, powołując się na ustawę antydyskryminacyjną. Ustawa ta pozwala organizacjom religijnym odmówić zatrudnienia kogoś ze względu na światopogląd. Wypowiedź ta stała się powodem krytyki minister Radziszewskiej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".

Jednak prof. Nalaskowski uważa, że osoby krytykujące minister źle interpretują przepis ustawy. - Akceptacja, pochwała homoseksualizmu jest ewidentnie niezgodna ze światopoglądem katolickim – przypomina. Wprawdzie Kościół nie potępia osób homoseksualnych a czyny homoseksualne, jednak, jak zaznacza prof. Nalaskowski „szkoła to nie Kościół”. – Szkoła oddziałuje wychowawczo na bezbronne dziecko, dlatego wymagania wobec personelu, nauczycieli, powinny być ostrzejsze – podkreślił. - O ile człowiek w kościele jest sam z Panem Bogiem i rozstrzyga w swoim sumieniu pewne rzeczy, tak w szkole jest predysponowany do oddziaływania na drugiego człowieka. Dlatego dyrektor musi zadbać o to, by uniknąć niebezpieczeństw.

Dziekan Wydziału Pedagogicznego UMK dodał, że szkoła katolicka wręcz nie może zatrudnić osoby homoseksualnej, bo wówczas kuria mogłaby jej odebrać nazwę „katolicka”.

Z kolei abp Józef Życiński jest zdania, że problem jest sztucznie udramatyzowany. Przypomniał, że w żadnej instytucji, także w katolickich, nie pyta się kandydata na pracownika o orientację seksualną. Problem zaczyna się wówczas, gdy ktoś już zatrudniony swoim zachowaniem „prowadzi wychowanków do prywatnej filozofii życia”.

Metropolita lubelski przytoczył historię pewnej nauczycielki, która podczas lekcji opowiadała o swoich przeżyciach erotycznych. – Informowanie o pewnych najbardziej intymnych przeżyciach w formie deklaracji jest czymś co najmniej kontrowersyjnym – powiedział arcybiskup, podkreślając, że dotyczy to nie tylko nauczycieli, ale i ulicznych manifestacji. - Zazwyczaj przecież nie spotykamy na ulicach znajomych niosących transparenty z napisem „jestem heteroseksualny i jestem z tego dumny” – tłumaczył.