publikacja 02.07.2020 00:00
Na razie gospodarka żyje pomimo epidemii. Prawdopodobnie tak zostanie, o ile nie nadejdzie kolejna fala zachorowań.
Darek Delmanowicz /PAP
Kompleks basenów Rzeszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji otwarto 7 czerwca po przerwie spowodowanej pandemią.
W tym roku PKB Polski spadnie o 4,6 proc., a w przyszłym wzrośnie o 4,2 proc. – prognozuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wcześniej OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) szacowała tegoroczny spadek na 7,4 lub 9,5 proc. Większość analityków nie spodziewa się jednak aż tak złego rozwoju wypadków. Prognozy są niepewne – wiele zależy choćby od tego, czy nadejdzie nowa fala zachorowań. Na razie jednak sytuacja wygląda lepiej, niż można się było spodziewać.
Rośnie, ale nie galopuje
– Możliwe, że wyraźny spadek PKB kwartał do kwartału odnotujemy tylko w drugim kwartale – mówi „Gościowi” Maciej Bitner, ekonomista. Po spadku spowodowanym blokadą statystyki mogą wypaść lepiej już w okresie od lipca do września. Bitner podkreśla jednak, że nie oznacza to, iż wrócimy do poziomu sprzed epidemii. – Spadek, nawet jeśli jednorazowy, będzie potężny. W porównaniu rok do roku będziemy więc poniżej poziomu z 2019 r. dość długo, odrabianie strat może potrwać nawet do końca przyszłego roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.