Aborcyjne przeciągnie liny

PAP |

publikacja 02.10.2010 09:39

Na Litwie, gdzie aborcja jest legalna, rozgorzała dyskusja na temat tego, czy lekarz ze względów religijnych bądź z powodu swych przekonań może odmówić usunięcia ciąży.

Aborcyjne przeciągnie liny Henryk Przondziono/Agencja GN

Możliwość odmowy przez lekarza dokonania aborcji z tych powodów dopuścił litewski rząd, proponując odpowiednie poprawki do ustawy o ochronie zdrowia. Jednak propozycje te spotkały się z kategorycznym sprzeciwem grupy posłów, określających je jako "terror psychiczny i ograniczenie praw kobiet do przerywania ciąży".

"Ciało kobiety i jej zdrowie psychiczne nie należą ani do rządu, ani do Sejmu, ani do Kościoła katolickiego. (...)Wyrażamy kategoryczny sprzeciw, by uprawomocniona została zasada odmowy udzielenia pacjentce pomocy medycznej, gdy jej potrzebuje" - czytamy w oświadczeniu grupy posłów, głównie partii socjaldemokratycznej. "Proponowane poprawki do ustawy szczególnie boleśnie uderzą w kobiety ze wsi i o mniejszych dochodach" - napisano w oświadczeniu.

Minister zdrowia Raimondas Szukys powiedział, że "bez wątpienia może to mieć negatywne skutki", dodał jednak: "Sprawa wyznania religijnego jest bardzo skomplikowana i powinniśmy uszanować prawo człowieka do odmowy przerywania ciąży".

Opinia społeczeństwa na temat możliwości odmowy dokonania aborcji także jest podzielona. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w tym tygodniu przez portal Delfi, 45 proc. Litwinów uważa, że lekarz ma prawo do odmowy ze względów religijnych, a ponad 53 proc. - że takiego prawa nie ma.

Ostateczną decyzję w tej kwestii podejmie Sejm i prezydent.

Przeprowadzony w sierpniu sondaż instytutu Spinter Tyrimai wskazuje, że ponad 84 proc. Litwinów usprawiedliwia aborcję. 36,3 proc. respondentów uważa, że kobieta bezwarunkowo ma prawo decyzji w sprawie przerwania ciąży, 48 proc. sądzi, że aborcja powinna być dopuszczalna w niektórych przypadkach.

Dane statystyczne wskazują, że na Litwie zmniejsza się liczba przypadków aborcji. W ubiegłym roku było ich 8 tys., a w latach 2008 i 2007 odpowiednio: 9 tys. i 9,5 tys.

TAGI: