Rząd nie stroni od debaty z opozycją?

PAP |

publikacja 05.10.2010 18:32

Koalicja przekonuje, że rząd nie stroni od debaty z opozycją, dlatego nie ma potrzeby wprowadzania do regulaminu Sejmu zmian zobowiązujących premiera do odpowiedzi na pytania opozycji. Zaś SLD jest zdania, że nad takim pomysłem można się zastanowić.

Rząd nie stroni od debaty z opozycją? PAP/Radek Pietruszka

"Na każdą prośbę, czy żądanie opozycji jest informacja rządu na tematy, które budzą zainteresowanie partii opozycyjnych. Rząd nigdy nie stroni od debaty i rozmów z opozycją" - powiedziała PAP Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), pytana o propozycję PiS dotyczącą wprowadzenia regularnego bloku pytań do premiera.

Komentując pomysł likwidacji sejmowej "zamrażarki", posłanka PO zaznaczył, że marszałek Grzegorz Schetyna (PO) zapewnił, iż skieruje do prac w Sejmie wszystkie projekty, które teraz się w niej znajdują. Dlatego - jak mówiła - z tym również nie ma problemu.

Zdaniem Kidawy-Błońskiej, nad każdą propozycją, która usprawni prace w Sejmie, należy się zastanawiać. "Ale to musi czemuś służyć. Nie widzę potrzeby robienia rewolucji, tym bardziej, że niedawno regulamin Sejmu był zmieniany" - podkreśliła.

W podobnym tonie, jeśli chodzi o wprowadzenie bloku pytań do premiera wypowiedziała się wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska (PSL). "Przecież premier odpowiada na pytania posłów, uczestniczy w debatach sejmowych, udziela informacji, więc nie wiem na czym ta zmiana miałaby polegać" - powiedziała PAP Kierkowska.

Wicemarszałek zwróciła jednocześnie uwagę, że można byłoby się zastanowić nad pomysłem skrócenia czasu przetrzymywania w "zamrażarce" projektów ustaw. "Warto byłoby skrócić czas oczekiwania na rozpoczęcie prac nad projektami złożonymi do marszałka, bo niektóre wartościowe pomysły, niezależnie od tego przez kogo są składane, zbyt długo czekają na rozpatrzenie i to nie jest dobre" - podkreśliła.

Propozycję bloku pytań do premiera chwali natomiast wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (SLD). "Trzeba wprowadzić godzinę odpowiedzi przez rząd na pytania parlamentarzystów, bo nie może być tak, że rząd sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem" - podkreślił w rozmowie z PAP.

Przypomniał, że jego klub wiele miesięcy temu złożył u marszałka projekt zmian w regulaminie Sejmu podobny do tego, zaproponowanego przez PiS.

Nawiązując do pomysłu likwidacji sejmowej "zamrażarki" powiedział, że problemem nie jest sama "zamrażarka", bo tam - według niego - aż tak dużo projektów ustaw nie ma.

"Jest dużo takich lisich sposobów, gdzie projekt wychodzi z 'zamrażarki', ale później utyka przed pierwszym czytaniem, po pierwszym czytaniu. (...). Czyni się obstrukcję, czyli stawia się różne przeszkody, aby ten projekt gdzieś drzemał. Nie w zamrażarce, ale gdzieś w salach sejmowych" - powiedział Wenderlich.

Premier Donald Tusk powiedział z kolei, że nigdy nie uchylał się od odpowiedzi na pytania opozycji na forum Sejmu; oznajmił, że nie ma też nic przeciwko zmianom, które sprawią, że będzie musiał częściej, czy systematycznie być w Sejmie i odpowiadać na pytania posłów.

Odpowiadając na postulaty Jarosława Kaczyńskiego zauważył, że prezesa PiS nigdy nie było w Sejmie, gdy wzywał go jako lider opozycji do "publicznych spowiedzi, czy tłumaczeń". Jak podkreślił, zawsze kiedy padały ważne pytania opozycji, czy to o sprawę katastrofy smoleńskiej, czy dotyczące powodzi zjawiał się w parlamencie i odpowiadał na nie.

"Problem polega na tym, że wtedy nigdy nie było Jarosława Kaczyńskiego na sali" - powiedział Tusk. Jego zdaniem w związku z tym pojawia się pytanie do prezesa PiS, czy chodzi mu o to, żeby rząd systematycznie informował opozycję, czy "chodzi o to, żeby pokiwać paluszkiem i pokazać kto jest ważniejszy".

"Ja tak, czy inaczej nie będę unikał tego typu sytuacji. Sam zresztą powiedziałem wiele miesięcy temu, że jeśli pojawi się taki projekt, żebym częściej, czy systematycznie jako premier był w Sejmie i odpowiadał na pytania, nie mam nic przeciwko temu" - powiedział Tusk.

"Raczej uważam, że to jest dla mnie dobra okazja. Z reguły, gdy mam możliwość wystąpić w Sejmie, coś wytłumaczyć, to jest to raczej z korzyścią dla mnie, a nie dla opozycji, bo mam argumenty, a więc im częściej dla mnie, tym lepiej" - dodał szef rządu.

Tusk podkreślił, że zawsze dobrze jest oceniać intencje polityka nie po tym co mówi dziś, tylko po tym, co mówił w przeszłości. Jak zaznaczył zależałoby mu na tym, żeby Kaczyński tak samo troszczył się o opozycję, jak robił to, gdy był premierem. "Gdyby był politykiem, który trzyma się elementarnych zasad i reguł, to proponowałby takie relacje między władzą, a opozycją, jakie sam zaproponował wtedy, kiedy był premierem" - oświadczył.