Węgry: Trwa akcja ratunkowa

PAP |

publikacja 11.10.2010 09:05

Ekipy ratunkowe budowały w weekend awaryjną zaporę uszczelniającą zbiornik z toksyczną substancją huty aluminium w mieście Ajka na zachodzie Węgier. Stale rosnące pęknięcie tamy w uszkodzonej części zbiornika grozi drugim, prawdopodobnie groźniejszym wyciekiem toksycznego czerwonego szlamu.

Prawdopodobieństwo drugiego, większego i bardziej stężonego, toksycznego wycieku jest bardzo duże, więc uszczelnienie zbiornika jest grą na czas. Przy budowie awaryjnej zapory pracowało w weekend 900 robotników, do których dołączyło 700-800 wolontariuszy.

W poniedziałek na miejscu katastrofy stawi się pięciu unijnych ekspertów ds. walki z zatruciem środowiska. Ich zadaniem będzie ocena strat w ekosystemie oraz wypracowanie metod zaradczych, które zminimalizują wpływ toksyn na środowisko.

Pęknięcia na północnej ścianie zbiornika pojawiły się w sobotę, podjęto więc decyzję o całkowitej ewakuacji wsi Kolontar, która wraz z Devecser należy do miejscowości najbardziej dotkniętych katastrofą.

Produkt uboczny powstający podczas produkcji aluminium, czerwony szlam, to gęsta, wysoce alkaliczna, substancja. Jest żrąca w kontakcie ze skórą; zawiera metale ciężkie, jak ołów i jest w niewielkim stopniu radioaktywna. Wdychanie pyłu powstałego z czerwonego szlamu może spowodować raka płuc.

W niedzielę wieczorem służby odpowiedzialne za zarządzanie kryzysowe w okręgu Veszprem zaleciły ekipom ratunkowym i okolicznym mieszkańcom noszenie masek i okularów ochronnych, ponieważ ze względu na wysychanie szlamu ilość toksycznego pyłu w powietrzu przekroczyła już dopuszczalne normy.

Agencja MTI przytacza wypowiedź sekretarza stanu do spraw ochrony środowiska Zoltana Illesa, który powiedział, że 25-metrowa szczelina w osłabionej ścianie zbiornika może zawalić się "w ciągu dnia lub w ciągu tygodnia". Illes dodał, że władze zgromadziły na odcinku 100 km, wzdłuż rzeki Marcal, zapasy gipsu i różnych typów kwasów, które mają zneutralizować silnie alkaliczne (zasadowe) substancje w kolejnym wycieku, zanim dotrze on do Dunaju.

Rzeczniczka ekip ratunkowych Gyorgyi Tottos powiedziała, że 600-metrową awaryjna zaporę należy zbudować w ciągu zaledwie kilku dni, by powstrzymać 500 tys. metrów sześciennych szlamu, który pozostaje w zbiorniku.

Wyciek z października objął 1017 hektarów; Tottos ostrzegła, że gdyby doszło do przerwania ściany zbiornika, szlam rozlałby się na odległość od 500 metrów do kilometra dalej niż sięgnął pierwotny wyciek.

Katastrofa spowodowała obrażenia u ponad 120 osób. Kilkaset domostw trzeba było ewakuować. Fala szlamu wtargnęła do domów, porywając wszystko, co było na podwórzach: zwierzęta domowe, drewno na opał, motocykle i samochody. W piątek liczba ofiar katastrofy wyniosła siedem. Jedną osobą uznano w niedzielę za zaginioną.

MAL Zrt., firma, do której należy zniszczony zbiornik poinformowała w sobotę, że jeżeli fabryka aluminium nie zdoła wznowić produkcji w ciągu dnia lub dwóch, uszkodzenia techniczne mogą być tak rozległe, że na dłuższą metę produkcja stanie się niemożliwa.

Według szefa związków zawodowych sektora chemicznego Tamasa Szekely, zamknięcie fabryki w Ajka zagroziłoby 10 tys. osób, których praca bezpośrednio lub pośrednio związana jest z fabryką.

Władze Węgier zapewniają, że w związku z wyciekiem nie ma ryzyka katastrofy biologicznej w Dunaju. Organizacja ekologiczna Greenpeace ostrzegła jednak przed trwałym zanieczyszczeniem środowiska w miejscu wycieku.