Jak ks. Jerzy trafił do huty

Milena Kindziuk

GN 35/2020 |

publikacja 27.08.2020 00:00

Mija 40 lat od pierwszej Mszy św. w Hucie Warszawa, odprawionej przez ks. Jerzego Popiełuszkę. To od tego momentu zaczęła się jego wielka przygoda ze światem pracy i przyjaźń z hutnikami.

Miejsce pierwszej Mszy, którą ks. Jerzy odprawił w Hucie Warszawa. Milena Kindziuk Miejsce pierwszej Mszy, którą ks. Jerzy odprawił w Hucie Warszawa.

Była niedziela 31 sierpnia 1980 roku. Trzeci dzień strajku w Hucie Warszawa. Robotnicy pragnęli wziąć udział we Mszy św., dlatego od rana szukali księdza, który mógłby ją odprawić. Jedna grupa hutników jeździła po warszawskich kościołach, druga zaś w tym samym czasie udała się do prymasa Wyszyńskiego, który znalezienie duchownego od razu powierzył swemu kapelanowi, ks. Bronisławowi Piaseckiemu (w lipcu br. zmarł na koronawirusa). Pamiętam, jak opowiadał mi on, że nie miał wtedy żadnego planu, po prostu wsiadł do samochodu i zaczął się kierować w stronę huty. Zatrzymał się przed usytuowanym po drodze kościołem św. Stanisława Kostki i tam, wydawałoby się przypadkowo, spotkał młodego, sympatycznego księdza, który akurat skończył dyżur w konfesjonale i powiedział, że chętnie uda się do huty. Był to Jerzy Popiełuszko.

Unikatowe zdjęcia ze strajków znajdziesz w serwisie "Twarze Solidarności".

Kluczowe było, że z nimi pozostał

Okazało się, że kiedy ks. Jerzy przybył na miejsce, Mszę św. odprawiał już inny kapłan, Lucjan Kołodziej, natomiast drugi ksiądz, Stanisław Ciąpała, spowiadał. Byli to wikariusze z pobliskiej parafii. Sprowadzili ich hutnicy, nie wiedząc, że prymas poprosił swego kapelana, by kogoś znalazł. Stąd 31 sierpnia przed południem w Hucie Warszawa znalazło się aż trzech kapłanów.

Historia ta ma dalszy ciąg. O godz. 14 kończyła się pierwsza zmiana. Grupa hutników, która przybyła do pracy (a faktycznie na strajk) na drugą zmianę, też chciała wziąć udział we Mszy św. I właśnie tę drugą Eucharystię, po południu, odprawił już ks. Popiełuszko. Przy prowizorycznym ołtarzu wzniesionym z desek. Rolę konfesjonału pełniły zaś skrzynki fabryczne. Co więcej, jeszcze tego samego dnia wieczorem celebrował kolejną Mszę: dla tych, którzy nie mogli uczestniczyć w porannej. Wśród hutników gościł więc ostatecznie około ośmiu godzin. Ujął ich tym, że tak chętnie nawiązał z nimi kontakt, zaczął rozmawiać, zadawał pytania, interesował się losem ich rodzin. Nic więc dziwnego, że kiedy miał już opuszczać teren huty, robotnicy poprosili, aby przybył ponownie.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.