Winni katastrofy "nie unikną kary"

PAP |

publikacja 14.10.2010 18:18

Prezydent Chile Sebastian Pinera zapewnił w czwartek górników kopalni złota i miedzi San Jose, którzy po 69 dniach powrócili na powierzchnię dzięki perfekcyjnie przeprowadzonej akcji ratowniczej, że "winni katastrofy nie unikną kary".

Winni katastrofy "nie unikną kary" "To była wielka lekcja dla wszystkich Chilijczyków i dla naszego rządu" - zapewnił prezydent Sebastian Pinera Esteban Gonzalez/PAP/EPA

Pośród powszechnego entuzjazmu na powierzchni kopalni, z jakim świętowano powrót na górę 33 górników, prezydent Chile oświadczył: "Powiedzieliśmy już pierwszego dnia, że wina nie pozostanie bez kary".

Pinera odpowiedział w ten sposób na słowa sztygara, który kierował zmianą, gdy doszło do katastrofy i który jako ostatni wyjechał na górę kapsułą ratunkową. Sztygar Luis Urzua, po przywitaniu z Pinerą powiedział o katastrofie: "To nie powinno się powtórzyć!"

W kopalni San Jose wydarzyło się dotąd 88 katastrof górniczych.

W obecności tłumu dziennikarzy z całego świata Pinera i Urzua rozmawiali o zaniedbaniach, które z winy właścicieli kopalni o mało nie doprowadziły do śmierci 33 górników. "To była wielka lekcja dla wszystkich Chilijczyków i dla naszego rządu" - zapewnił prezydent.

Wielu spośród 33 uratowanych - pisze hiszpański dziennik "El Pais" - mówiło o fatalnych warunkach, w jakich odbywa się eksploatacja kopalni, i braku środków bezpieczeństwa. Z tego powodu kopalnia, po kolejnej katastrofie, została zamknięta w 2007 roku przez inspektorat górniczy.

Otwarto ją w następnym roku, jednak bez spełnienia zaleceń państwowej Krajowej Służby Geologii i Kopalnictwa. Czuwa ona nad eksploatacją kopalń w Chile, które jest największym producentem miedzi na świecie. Mimo zaleceń nie zainstalowano m.in. drabin ewakuacyjnych w szybie wentylacyjnym.

Co gorsza, prywatny właściciel kopalni, przedsiębiorstwo San Esteban, z opóźnieniem powiadomiło o wypadku i w ogóle nie uczestniczyło w akcji ratunkowej.

Gdy w 17 dni po katastrofie w kopalni San Jose okazało się, że zasypani górnicy żyją, rząd Pinery nakazał kontrolę w kopalniach. W rejonie pustyni Atacama zamknął 18 spośród nich. Były pozbawione podziemnych schronów, szybów wentylacyjnych i minimum dwóch dróg ewakuacyjnych, jakie powinny znajdować się w każdej kopalni.

23 sierpnia prezydent Pinera powołał komisję ekspertów, która opracuje m.in. nowy system kar dla właścicieli kopalni za nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa pracy górników.

Dotąd - jak podkreśla "El Pais" - właścicielom bardziej opłacało się płacić kary, niż poprawiać warunki pracy w kopalniach.