W. Brytania: Rząd przeciw "kulturze odszkodowań"

PAP |

publikacja 15.10.2010 16:40

Rząd brytyjski zapowiedział w piątek zajęcie się problemem, który określono mianem "nasilającej się kultury odszkodowań". Chodzi o domaganie się na drodze sądowej odszkodowań za najrozmaitsze urazy, bez względu na stopień osobistej odpowiedzialności.

W. Brytania: Rząd przeciw "kulturze odszkodowań" Józef Wolny/ Agencja GN Władze publikują "mity miesiąca", zaprzeczając, jakoby przepisy zabraniały dzieciom zabawy śnieżkami, pacjentom - robienia na drutach w szpitalu, czy aktorom - rzucania słodyczy na widownię.

Reuters odnotowuje, że w zeszłym roku w Wielkiej Brytanii było ponad 800 tysięcy takich spraw o odszkodowanie. Agencja zwraca w tym kontekście uwagę na "agresywną kampanię", prowadzoną przez prawników, którzy obiecują dochodzenie odszkodowań bez ryzyka.

W rezultacie pracodawcy, szkoły, czy organizacje woluntariuszy wykazują "nadgorliwość w minimalizowaniu ryzyka, wikłając się w biurokrację i bez potrzeby rezygnując z wielu działań" - oświadczył David Young z rządzącej Partii Konserwatywnej, który dokonał przeglądu regulacji w zakresie BHP.

"Dziś ofiary wypadków mają wrażenie, że mogą im się należeć spore odszkodowania, jeśli tylko o nie wystąpią, bez względu na osobistą odpowiedzialność" - powiedział Young. "Trudno się dziwić, że wiele organizacji stara się ograniczyć swą odpowiedzialność, przesadzając z polityką eliminowania ryzyka" - dodał.

Reuters informuje, że rząd brytyjski zapowiada przyjęcie wszystkich rekomendacji Younga, łącznie z ograniczeniem "kampanii odszkodowawczych" prowadzonych przez prawników i uproszczeniem przepisów w zakresie BHP w miejscach pracy, w których ludzie są w niewielkim stopniu narażeni na zagrożenia, takich jak biura.

Nauczyciele mają być zwolnieni z uciążliwej "roboty papierkowej", wymaganej obecnie, jeśli zabiera się uczniów na wycieczki. W przyszłości ma wystarczyć jeden dokument - zwykła zgoda rodziców - składany w momencie zapisywania dziecka do szkoły.

Reuters zwraca uwagę, że wiele szkół ograniczyło wycieczki, także te organizowane w celach edukacyjnych, z powodu nadmiernych wymogów biurokratycznych.

Przegląd przepisów zarządził premier David Cameron, podkreślając, że chce przywrócić "zdrowy rozsądek" w tych sprawach. Brytyjskie gazety regularnie donoszą o rozmaitych absurdalnych ograniczeniach, nakładanych z powodu niejasnych przepisów, bądź w obawie przed ewentualnymi roszczeniami odszkodowawczymi.

Władze publikują nawet "mity miesiąca", zaprzeczając, jakoby przepisy zabraniały dzieciom zabawy śnieżkami, pacjentom - robienia na drutach w szpitalu, czy aktorom - rzucania słodyczy na widownię.

Przywódcy biznesowi z zadowoleniem powitali inicjatywę rządu. "Lord Young ma rację. Potrzebujemy kultury 'da się zrobić', a nie kultury 'da się zaskarżyć'" - powiedział zastępca szefa Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu John Cridland.

Rozczarowane rządowymi planami są natomiast związki zawodowe. "Raport (Younga) nie zawiera ani jednej propozycji, która zredukuje wysoką liczbę wypadków śmiertelnych, obrażeń i chorób w miejscu pracy" - powiedział sekretarz generalny centrali TUC Brendan Barber.

az/ ap/