Bez śladu

Beata Zajączkowska

Porwany misjonarz zdołał zrobić sobie różaniec i to właśnie ta modlitwa pozwala mu przetrwać.

Bez śladu

Od dwóch lat nie ma o nim żadnych pewnych wieści. Wiadomo jedynie, że został uprowadzony w Nigrze przez islamistów i dotąd przebywa w ich rękach. Należący do Stowarzyszenia Misji Afrykańskich ojciec Pierlugi Maccalli całe życie poświęcił Afryce. W momencie porwania pracował w wyjątkowo trudnym terenie, na pograniczu z Burkina Faso, gdzie bieda szczególnie doskwiera. Nie tylko głosił Ewangelię, ale także troszczył o to, by mieszkający tam ludzie mogli godniej żyć. Kopał studnie, budował szkoły i przychodnie zdrowia. Zarówno przez chrześcijan jak i muzułmanów postrzegany był jako człowiek dialogu, bez końca oddany Afryce.

W marcu b.r. w sieci pojawiło się nagranie wychudzonego mężczyzny z długą brodą, w którym rozpoznano porwanego misjonarza. Prosił o pomoc. Niestety nadzieje na uwolnienie spełzły na niczym. Włoski rząd zapewnia, że prowadzi negocjacje, także władze zakonne czynią wszystko, co w ich mocy by uwolnić porwanego misjonarza. Brak realnych efektów pokazuje, jak trudna jest sytuacja w tym regionie Afryki, który ONZ zalicza do najbardziej zapalnych na świecie. Władza na tym terenie znajduje się w rękach dziesiątek grup islamskich, często walczących miedzy sobą o wpływy, a instytucja państwa faktycznie nie istnieje. Problem tkwi również w tym, że w krajach Sahelu ma miejsce coraz bardziej otwarta wojna z Chrystusem i Kościołem, a wspólnota międzynarodowa na to nie reaguje.

Ta bierność świata bardzo cieszy fundamentalistów. Bezkarnie mogą bowiem rozszerzać swe wpływy, przejmując kontrolę nad kolejnymi obszarami Afryki. „Los porwanego misjonarza przypomina nam o trudnym położeniu wspólnot chrześcijańskich w krajach Sahelu” – mówi generał Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, do którego należy porwany kapłan. Ze względu na obecność dżihadystycznych ugrupowań działalność duszpasterska w wielu regionach została ograniczona do minimum. Z powodu panującego zagrożenia kapłani nie mogą regularnie odwiedzać wspólnot parafialnych. Islamiści zakazują chrześcijanom nawet modlitwy w kościele. Kiedy dżihadyści atakują tamtejsze wspólnoty, zawsze naciskają na chrześcijan, by przeszli na islam i wyrzekli się swej wiary. Te wspólnoty znoszą wielkie cierpienia, starają się stawiać opór i przetrwać. Bez wsparcia z zewnątrz same sobie jednak nie poradzą. Nie da się przezwyciężyć islamskiego terroryzmu przy obojętności świata, a ten, jak mówi papież Franciszek, stara się usilnie ukryć cierpienie i męczeństwo chrześcijan. W upublicznionym wideo porwany misjonarz mówi, że zdołał sobie zrobić różaniec i to właśnie ta modlitwa pozwala mu przetrwać. Ta modlitwa może też być naszym wsparciem i głosem na rzecz prześladowanych chrześcijan.