publikacja 08.10.2020 00:00
Zwodował się jeszcze w lipcu. Zabrał ze sobą tylko to, co najpotrzebniejsze – kajak z ekwipunkiem, hart ducha oraz Boga.
justyna liptak /foto gość
Ta wyprawa daleka była od niedzielnego spływu kajakowego w rodzinnym gronie. Tutaj każde uderzenie wiosła było zaproszeniem do włączenia się w pomoc na rzecz matek samotnie wychowujących dzieci.
Dostępne jest 2% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.