Kocioł kaukaski

Jacek Dziedzina

GN 41/2020 |

publikacja 08.10.2020 00:00

Przy konflikcie wokół Górskiego Karabachu nawet wojna w Syrii wydaje się łatwa do wyjaśnienia. Choć padają strzały i giną ludzie, odmrażany co chwilę spór między Armenią a Azerbejdżanem sprawia wrażenie dobrze zaprogramowanej gry wojennej.

Mieszkańcy chronią się w prowizorycznych okopach. STRINGER /epa/pap Mieszkańcy chronią się w prowizorycznych okopach.

Niedzielny poranek 27 września. Sporne tereny zostają ostrzelane ze strony Azerbejdżanu, kilka godzin później resort obrony tego kraju oficjalnie ogłasza, że rozpoczął „operację wojskową w Górskim Karabachu”. Strona ormiańska odpowiada ogniem i wprowadzeniem stanu wojennego. I Azerowie, i Ormianie mówią o ofiarach śmiertelnych zarówno wśród wojskowych, jak i cywilów… Na pozór wszystko brzmi dość przewidywalnie: ot, jedna z lokalnych wojenek, nieróżniąca się niczym od wielu innych konfliktów na Kaukazie. W rzeczywistości to nie „jedna z wojenek”, tylko raczej ciągle odmrażana wojna – matka wszelkich konfliktów w poradzieckim świecie. Wielowymiarowa, nierozstrzygalna i angażująca trzy regionalne potęgi: Iran oraz przede wszystkim Rosję i Turcję.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.