Czego oczekują młodzi od Kościoła w pandemii?

Maciej Rajfur

publikacja 20.10.2020 10:54

Młodzieży nie warto zaciągać do kościoła za uszy. Trzeba ją chwycić za serce. Zapytaliśmy nastolatków, jak zdobywać młodych dla Chrystusa. Szczególnie teraz, gdy epidemia koronawirusa mocno utrudnia sprawę duszpasterzom, a staje się kolejną wymówką dla młodzieży.

Czego oczekują młodzi od Kościoła w pandemii? Maciej Rajfur /Foto Gość Czy młodzież odpływa z Kościoła w czasie epidemii koronawirusa? Jeśli tak, jak temu zaradzić?

Czego oczekują młodzi od Kościoła w pandemii?

  • Bądźcie przy nas
    Jakub Szczepaniak, 17 lat, z parafii pw. NMP Bolesnej we Wrocławiu-Różance

Jako młodzi ludzie po cichu pragniemy tego, by księża do nas wyszli, byli przy nas, zechcieli nam towarzyszyć w życiu. Wtedy i my zechcemy być blisko Kościoła. Nie sądzę, żeby wymyślanie jakichś wielkich atrakcji i niezwykłych sposobów mówienia o Jezusie miało pomóc. Chodzi o cierpliwą obecność i otwartość. Jeśli my widzimy, że komuś na nas zależy, także chcemy się zaangażować.

Może lepiej to zobrazuję na przykładzie. Kiedy wiosną panowały silne restrykcje i limity z powodu pandemii, księża z naszej parafii spotykali się z nami przez komunikatory internetowe. Spędzaliśmy tak średnio kilka godzin w tygodniu. Oczywiście, ktoś powie, że to nie to samo, ale księża nie musieli tego robić. Kilka razy w tygodniu rozmawialiśmy, żartowaliśmy, ale dyskutowaliśmy też na poważne tematy. Mogliśmy pogadać z nimi o problemach, którymi nie chcieliśmy się dzielić z rodzicami, a kolegów wtedy wokół siebie nie mieliśmy.

Zauważyłem faktycznie, że część moich rówieśników oddaliła się od Kościoła, bo rozleniwił ich czas niedzielnych Mszy Świętych przez telewizję czy internet. Ja jestem ministrantem i brakowało mi tego poczucia jedności oraz wspólnoty na Mszach w kościele. Szczególnie Triduum Paschalne było dla mnie smutnym i mocnym doświadczeniem...

  Czego oczekują młodzi od Kościoła w pandemii?

  • A może by tak… wziąć sprawy w swoje ręce?
    Agata Kosiak 17 lat, mieszkanka Wrocławia i członek Dominikańskiego Duszpasterstwa Młodzieży „Piętrobus”

Młodzi niewierzący kojarzą Kościół z czymś intensywnym i męczącym. Mam znajomych, którzy są zrażeni przez wiele sytuacji i często tę niechęć pokazują. W młodzieńczych latach dość buntowniczo manifestuje się swoje poglądy. Moim zdaniem pierwszym krokiem w tym procesie zbliżania młodych do Jezusa powinno być znalezienie wspólnego języka. Jeśli księża mówią jedno, a młodzież drugie, to trudno dojść do porozumienia. Dobrze by było, gdyby kapłani znaleźli takie tematy, które przynajmniej na początku mogłyby powiązać ich z młodymi.

Na co my zwracamy uwagę? Na realne zainteresowanie. Nie chęć moralizowania i mędrkowania, ale na zadawanie pytań, zachętę do dyskusji, a niekoniecznie wykład czy konferencję. Może na początek zwykła rozmowa? Młodzież naprawdę chce być wysłuchana, szczególnie w tak trudnym czasie. W okresie pandemii ojciec Adam Choma podsuwał nam wartościowe pozycje do czytania, uczestniczyliśmy w transmisjach Mszy Świętych, odmawialiśmy brewiarz.

W Piętrobusie wspólnymi siłami znaleźliśmy portal, dzięki któremu mogliśmy odbywać spotkanie online. Ojciec szybko się tego nauczył i działało to bardzo dobrze – spotykaliśmy się tak regularnie. Jeżeli młodym zależy, żeby pozostać blisko Kościoła, to zachęcam was: zaproponujcie swojemu duszpasterzowi jakieś rozwiązanie, nauczcie go, nie bójcie się. A co ciekawe, czas epidemii wzmocnił nasze duszpasterstwo, bo na tych spotkaniach on-line pojawiły się nowe osoby!

  Czego oczekują młodzi od Kościoła w pandemii?

  • Nie liczy się stylówka, ale czyny
    Maja Gozdowska 19-latka,mieszka w Trzebnicy, należy do Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej

Pandemia to życie w niepewności. My, młodzi, trochę boimy się wyjść z inicjatywą, żeby nie zostało to źle odebrane, więc ja sądzę, że pierwszy ruch stoi po stronie księży. Dla nas ważne jest poczucie wspólnoty. I to udało się naszym duszpasterzom RMS-u w czasie epidemii osiągnąć. Msze on-line czy spotkania przez internet na pewno trochę zapełniały tę pustkę. To, że księża o nas pamiętają, wyrażane czasem w małych gestach, podnosi na duchu. Teraz, w czasie epidemii, bardzo trafia do mnie modlitwa w niewielkiej wspólnocie brewiarzem.

Myślę, że tym bardziej „szalonym” duszpasterzom na pewno łatwiej zjednać młodzież. Moi rówieśnicy mają poczucie, że być w Kościele oznacza sztywne: przyjść do świątyni, pomodlić się i wyjść, dlatego główną rolą księży wśród nastolatków jest zmiana tego poglądu, bo to przecież nieprawda. W RMS-ie odkryłam, co oznacza mieć realną więź z Jezusem. Odrobina szaleństwa się przydaje, ale młodych nie pociąga ostatecznie jakiś nietuzinkowy, megamłodzieżowy styl bycia księży. Bardziej nasze uznanie i szacunek zyskują kapłani, którzy szczerze i uczciwie działają, którzy są blisko, nie odpuszczają. Oczywiście nawet w sutannie trzeba iść z duchem czasu, ale nie warto rezygnować z pokazywania pięknej tradycji Kościoła. Gdzieś musi być równowaga, bo i tradycja, i nowoczesność są potrzebne.