Reding o równości w szkołach katolickich

PAP |

publikacja 27.10.2010 19:53

Dyrektywa UE zezwala, by szkoły religijne brały pod uwagę wyznanie zatrudnianego nauczyciela. KE nie widzi natomiast, w jaki sposób orientacja seksualna może stanowić istotny i determinujący wymóg przy zatrudnieniu - uważa komisarz ds. praw podstawowych. Ale podaje też ważne paragrafy...

Reding o równości w szkołach katolickich Jakub Szymczuk/Agencja GN Elżbieta Radziszewska

Stanowisko komisarz Viviane Reding jest reakcją na pytanie kilku eurodeputowanych w sprawie wypowiedzi polskiej pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej dla tygodnika "Gość Niedzielny". Minister mówiła m.in., że szkoły wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i na tej podstawie np. szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia homoseksualnej nauczycielki. Radziszewska powołała się przy tym właśnie na unijną dyrektywę. Jako pierwsza o stanowisku komisarz Viviane Reding poinformowała "Gazeta Wyborcza".

Stanowisko Komisji Europejskiej z satysfakcją przyjęło Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, według którego jest to kolejny argument za odwołaniem minister Radziszewskiej. Ona sama powiedziała PAP, że w pełni zgadza się ze stanowiskiem unijnej komisarz i nie widzi w nim żadnej sprzeczności z tym, co sama wcześniej mówiła.

Reding powiedziała w środę na konferencji prasowej, że "dyskryminacja oparta na orientacji seksualnej nie jest dozwolona w prawie dotyczącym zatrudnienia. Niemniej prawo pozwala na ograniczone wyjątki od tej ogólnej zasady. Na przykład kościelne czy religijne szkoły mogą wziąć pod uwagę religię bądź wiarę osoby zatrudnianej" - mówiła komisarz. Podkreśliła, że jakiekolwiek odstępstwo od ogólnej zasady zakazu dyskryminacji (ze względu na religię, przekonania, wiek, niepełnosprawność lub orientację seksualną) może mieć miejsce tylko, jeśli "jest bezpośredni związek z pracą, a decyzja musi być proporcjonalna". Tak przewiduje unijna dyrektywa 200/78 o równym traktowaniu w zatrudnieniu.

Jak dodała, nie może zajmować stanowiska w sprawie "hipotetycznego przypadku". Jak dotąd Trybunał Sprawiedliwości UE nie zajmował się żadnym przypadkiem homoseksualnego nauczyciela, któremu odmówiono pracy w szkole religijnej. "Taka sprawa musiałaby iść najpierw do krajowego trybunału. I ten zdecyduje, czy dochodzi do dyskryminacji, czy nie" - powiedziała Reding.

W pisemnej odpowiedzi na pytanie europosłów wskazała jednak jasno: "Choć trudno jest wydać osąd w sprawie hipotetycznego przypadku, to KE nie widzi, w jaki sposób orientacja seksualna może stanowić istotny i determinujący wymóg zawodowy".

Projekt polskiej "ustawy antydyskryminacyjnej" (ustawa o wdrożeniu niektórych dyrektyw UE w zakresie równego traktowania) jest właśnie w Sejmie. "Wszystkie rządy i rządowe instytucje muszą przestrzegać zasady równych szans i niedyskryminacji zgodnie z traktatami i Kartą Praw Podstawowych, kiedy wdrażają prawo UE" - podkreśliła Reding.

List do Reding wystosowało pod koniec września kilku eurodeputowanych z grupy zajmującej się prawami osób LGBT (lesbijki, geje, osoby biseksualne i transseksualne), podważając zaangażowanie Elżbiety Radziszewskiej w promocję niedyskryminacji homoseksualistów.

Radziszewska powiedziała w środę PAP, że to, co mówi komisarz "jest w pełni zgodne z tym, co ona sama twierdzi i podkreśla za każdym razem". "Komisarz Reding w ogóle nie odniosła się do mojej wypowiedzi, ponieważ pytanie eurodeputowanych ogólnie dotyczyło tego, czy można nie zatrudnić osoby o innej niż heteroseksualna orientacji. I tak, jak pisze pani komisarz Reding i ja tak twierdzę - nie wolno. Tak mówią dyrektywy" - powiedziała Radziszewska.

"Zatem mówienie o tym, że komisja uznała, że ja nie mam racji, jest nieprawdą i manipulacją. W wypowiedzi pani komisarz w ogóle tego nie ma, ponieważ ona odpowiada na inne pytanie" - podkreśliła.

"Natomiast proszę zwrócić uwagę na to, co jeszcze pisze pani komisarz Reding: +Art. 4 dyrektywy pozwala organizacjom, których etyka opiera się na religii i przekonaniach, na wzięcie pod uwagę tam, gdzie jest to konieczne przy rekrutowaniu personelu, religii i przekonań osoby oraz na wymaganie od swoich pracowników lojalności wobec tego etosu" - cytowała Radziszewska.

"Zatem dyrektywa unijna, tak jak pisze komisarz Reding, pozwala w wyjątkowych przypadkach, i tylko w stosunku do związków wyznaniowych i religijnych, nie stosować zasady równego traktowania. I moja wypowiedź odnosiła się tylko do takiego przypadku" - podkreśliła Radziszewska.

"Każdy Kościół wyznaje swoje zasady etyczne i w zależności od stanowiska, na jakie rekrutuje ludzi, jeśli wymagana jest lojalność wobec etosu danej religii czy wyznania, może nie stosować zasady równego traktowania" - podkreśliła Radziszewska.

Z kolei radczyni prawna i prezes Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego Karolina Kędziora uważa, że stanowisko Komisji Europejskiej potwierdza tylko, że minister Radziszewska już dawno powinna być zdymisjonowana.

"Odpowiedź unijnej komisarz jest bardzo klarowna; interpretacja minister Radziszewskiej, że w świetle przepisów UE można nie zatrudnić lesbijki w szkole katolickiej, jest niewłaściwa. Odmówić można tylko wówczas, gdy szkoła wyznaniowa miałaby zatrudnić osobę innego wyznania. I to też w określonych sytuacjach. Jednym słowem orientacja seksualna, zdaniem Komisji Europejskiej, nie jest podstawą do odmowy zatrudnienia w szkole katolickiej" - dodała.

Kędziora podkreśliła, że "jeśli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości jak interpretować ten unijny przepis, to tym samym one się rozwiały".

W wypowiedzi dla "Gościa Niedzielnego" Radziszewska, zapytana, czy szkoła katolicka może zostać pozwana do sądu za to, że odmówiła zatrudnienia "zdeklarowanej lesbijki", oceniła: "Oczywiście nie! I właśnie nowa ustawa precyzuje takie sytuacje (wcześniej nie było to uregulowane). Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami, i mają prawo odmówić pracy takiej osobie". Później powołała się przy tym na unijną dyrektywę w tej sprawie.

Oprócz wypowiedzi z "Gościa Niedzielnego" europosłowie przytoczyli też inne, m.in. z debaty telewizyjnej w TVN z Krzysztofem Śmiszkiem z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, które wzbudziły protesty środowisk LGBT w Polsce, żądających dymisji Radziszewskiej. Minister powiedziała wtedy, że "tajemnicą poliszynela" jest homoseksualna orientacja jej rozmówcy i to, kim jest jego partner. Radziszewska przeprosiła później Śmiszka za swe słowa.

"Pani Radziszewska użyła personalnego argumentu, krytykując pana Śmiszka i ujawniając jego orientację seksualną na antenie, oraz dała dowód, że brakuje jej wymaganej na jej stanowisku powściągliwości" - napisali eurodeputowani.

Od redakcji Wiara.pl 

Karolina Kędziora nie chce widzieć, że pytanie w Gościu Niedzielnym dotyczyło nie zatrudnienia homoseksualisty w szkole katolickiej, ale zadeklarowanego homoseksualisty. Działacz homoseksualny sprzeciwia się nauce Kościoła, wiec nie może w duchu nauczania Kościoła wychowywać.  Zdaniem panie Kędziory trzeba najpierw oficjalnie taką osobę z Kościoła wyrzucić?

Andrzej Macura