Pamięć

ks. Artur Stopka

Zamiast być zwornikiem jedności, zafałszowana pamięć może być źródłem podziałów między ludźmi. Zamiast tworzyć i budować, może niszczyć.

Pamięć

Nie mają racji ci, którzy twierdzą, że Kościół katolicki w Polsce zdominował wszystkie sfery życia. Gdyby tak było, dodatki, które ukazały się z dziennikami w sobotę, 30 października, powinny się pojawić dopiero 2 listopada. Chodzi mi o te dodatki, w których redakcje według różnych reguł i schematów przypominały sylwetki osób zmarłych w minionym roku. Dodatki wspomnieniowe. Tak, według kalendarza liturgicznego Kościoła katolickiego dziś, 2 listopada, jest szczególny dzień na wspominanie. Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych.

Nie jest to więc kościelne Święto Zmarłych, jak próbują wyjaśniać niektórzy. To jest dzień wspominania i modlitwy. Pamięć jest istotą tego dnia. Dokładnie tak, jak mówi jego nazwa.

Gustaw Herling-Grudziński napisał w powieści „Inny świat”, że jedynym pragnieniem, jakie odczuwa podświadomie każdy człowiek, jest przetrwanie w pamięci innych.

To prawda. Potrzebujemy pamięci. Chcemy być zapamiętani i pamiętani. Chcemy być obecni w pamięci innych. Potrzebujemy świadomości, że ta obecność będzie zagwarantowana. Próbujemy na różne sposoby na pamięć sobie zasłużyć. Boimy się wymazania, wykreślenia z pamięci. Nie tylko u najbliższych, chociaż na ich pamięci szczególnie nam zależy. Zastanawiamy się czasem, jak zostaniemy zapamiętani. Marzy nam się czasem, aby inni zapamiętali nas w określony sposób. Aby o jednych rzeczach pamiętali, a o innych nie.

Zdaniem Józefa Piłsudskiego „Naród bez pamięci nie ma prawa do przyszłości ani do bytu teraźniejszego”. To bardzo ostre sformułowanie. Ale można je rozszerzyć na każdą społeczność. Bo każda społeczność potrzebuje pamięci dla swej tożsamości. Nie tylko naród. Pamięci potrzebuje Kościół. Nie bez powodu poświęcona m. in. człowiekowi zanurzonemu w historii książka Jana Pawła II nosi tytuł „Pamięć i tożsamość”. I nie bez powodu jest w niej część zatytułowana „Macierzyńska pamięć Kościoła”. Pytany o tożsamość Kościoła Papież z Polski odpowiedział między innymi: „Macierzyńska pamięć Maryi jest szczególnie ważna dla bosko-ludzkiej tożsamości Kościoła. Można powiedzieć, że z tej pamięci Maryi czerpie pamięć nowego Ludu Bożego, wciąż na nowo przeżywającego w celebracji eucharystycznej czyny i słowa Chrystusa poznane również z ust Matki Bożej”.

Jak widać, potrzebujemy nie tylko obecności w czyjejś pamięci. Równie mocno potrzebujemy pamiętania o innych. Pamięć nas buduje. To na pamięci budujemy naszą nadzieję. Być może nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak bardzo pamięć jest potrzebna po to, aby z ufnością patrzeć w przyszłość. „Naród bez pamięci stałby się narodem bez tożsamości. I bez przyszłości” – mówił niedawno kard. Stanisław Dziwisz. Tym bardziej słowa te dotyczą Kościoła.

Nie można jednak zapomnieć, że pamięć jest zjawiskiem kruchym i delikatnym. Można jej łatwo nadużyć. Można ją łatwo zawłaszczyć, zmanipulować, wykoślawić. Można z niej uczynić nie drogę ku dobrej, lepszej przyszłości, ale narzędzie do zadawania krzywdy innym. Zamiast być zwornikiem jedności, zafałszowana pamięć może być źródłem podziałów między ludźmi. Zamiast tworzyć i budować, może niszczyć.

Pamięć wymaga troski, pielęgnowania, odnawiania i odkurzania. Nie tylko odgórnego, oficjalnego, wspólnotowego. Pamięć jest przecież zakorzeniona głęboko w każdym pojedynczym człowieku. Jest dla każdego osobistym obowiązkiem, ale i przywilejem. Bo przecież nie tylko naród, Kościół i rozmaite społeczności bez pamięci pozbawione są tożsamości i przyszłości. To dotyczy każdego człowieka.