Orzeł przemówił

Marcin Jakimowicz

Nowy numer 50/2020 |

publikacja 10.12.2020 00:00

To nieprawda, że diabeł tkwi w szczegółach. W szczegółach tkwi Pan Bóg. W Meksyku usłyszałem, że przed tym obrazem uwierzy niewierzący. Oto największe sekrety autoportretu, wobec których nauka jest bezradna.

Orzeł przemówił roman koszowski /foto gość

Nieprzypadkowo indiańskie imię Juana Diego – Cuauhtlatoatzin – tłumaczy się jako „Ten, kto mówi jak orzeł”.

Była sobota. Dzień poświęcony Matce Bożej. O świcie 8 grudnia 1531 roku świeżo upieczony chrześcijanin Indianin Juan Diego schodził ze wzgórza Tepeyac. Nagle stanął poruszony. Jego uszy muskała pełna harmonii fala dźwięków. Zdumiony rozejrzał się, szukając jej źródła. Zamiast ptaków czy grajków ujrzał przepiękną kobietę. Zadrżał. „Jasieńku – poprosiła Indianina zdrobniale – idź do biskupa i poproś, by zbudował tu kościółek”. Pobiegł ile sił w nogach. Tak rozpoczęła się ta poruszająca historia…

Królowo moja, Maleńka

123 lata temu w zapomnianej przez ludzi dolinie Cova da Iria Maryja przemawiała po portugalsku, w La Salette w gwarze francuskich wieśniaków, a Juan Diego konwersował z Nią w indiańskim języku nauathl. „Moja Pani, Królowo moja, Maleńka” – mówił pieszczotliwie do Maryi Indianin, a ta, zwracając się do niego, użyła formy „Juanitzin Diegotzin”, co w języku Azteków oznaczało ogromny szacunek.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.