Traktat pod lupą trybunału

PAP |

publikacja 10.11.2010 10:23

W środę po godz. 9.30 rozpoczęło się posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego, na którym zbada on, czy Traktat Lizboński jest zgodny z konstytucją.

Pod pierwszym wnioskiem, który do Trybunału złożył w listopadzie 2009 r. Antoni Macierewicz, podpisało się 61 posłów PiS i dwóch niezrzeszonych. Miesiąc później podobną skargę ponad 30 senatorów PiS złożył senator tego ugrupowania Piotr Łukasz Andrzejewski.

Wnioskodawcy zaskarżają traktat, uważając że jego przepisy mogą doprowadzić do sytuacji, w której Polska będzie musiała przyjmować rozstrzygnięcia unijnych organów, nawet jeśli polskie władze nie będą ich akceptować.

Taka sytuacja zaś - zdaniem części polityków PiS - godziłaby w zasadę suwerenności narodu, który bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli, czyli władze, decyduje o sprawach swego państwa. Według autorów wniosku, prawo unijne nie może być nadrzędne nad prawem krajowym.

Zgodnie z Traktatem Lizbońskim od 2014 r. w kwestiach, w których Rada UE podejmuje decyzje kwalifikowaną większością, obowiązywać zacznie system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.) - jest on mniej korzystny z polskiego punktu widzenia niż obecny system nicejski. Odsunięcie w czasie obowiązywania tej zasady( do roku 2014) odbyło się na wniosek Polski.

Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek zwracał uwagę w rozmowie z PAP, że TK może badać Traktat na takiej samej zasadzie, na jakiej robi to w odniesieniu do wszystkich umów międzynarodowych. "Gdyby się okazało - w co osobiście nie wierzę - że Traktat jest sprzeczny z konstytucją, to albo trzeba go renegocjować, albo zmienić konstytucję, albo pozostaje wyjście Polski z Unii Europejskiej" - powiedział Winczorek.