Warszawa: 33 zatrzymanych

PAP |

publikacja 11.11.2010 19:45

33 osoby zatrzymane przez policję, ranny jeden funkcjonariusz - to wstępny bilans czwartkowych demonstracji, które odbyły się w Warszawie z okazji święta 11 listopada.

Warszawa: 33 zatrzymanych Tomasz Gzell/PAP Starcia uczestników i przeciwników "Marszu Niepodległości" z policjantami, 11 bm. w Warszawie.

"Marsz Niepodległości" zorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską przeszedł przez Warszawę mimo kontrmanifestacji środowisk skupionych w Porozumieniu 11 Listopada. Narodowcy zostali jednak zmuszeni do zmiany trasy przemarszu.

Łącznie na ulicach stolicy protestowało kilka tys. osób. Doszło do bójek i przepychanek z policją.

W pobliżu pl. Zamkowego, na Krakowskim Przedmieściu i na skrzyżowaniu ul. Senatorskiej i Miodowej, zebrało się wczesnym popołudniem ponad tysiąc osób, które zamierzały zablokować manifestację MW i ONR. Zebrani ustawili transparenty m.in. z napisem "Faszyzm nie przejdzie".

Członkowie i sympatycy MW i ONR przeszli z pl. Zamkowego ulicami Powiśla na pl. Na Rozdrożu przed pomnik Romana Dmowskiego. Przed pochodem organizatorzy marszu mówili, że ma on charakter pokojowy. "Jesteśmy tu po to, aby manifestować za wolną, niepodległą Polską - powiedział prezes MW Robert Winnicki.

Protest w okolicach pl. Zamkowego zakończył się tuż po tym jak ogłoszono, że narodowcy zeszli na Powiśle.

Na trasie przemarszu członków i sympatyków ONR i MW doszło do kilku incydentów. Marsz Niepodległości próbowali zakłócić uczestnicy antyfaszystowskiej demonstracji. Na ul. Browarnej w dwóch punktach zorganizowali oni blokady. Doszło do przepychanek; interweniowali policjanci używając pałek. Uczestników i przeciwników Marszu niepodległości policja oddzieliła kordonem. Kilkudziesięciu młodych ludzi krzyczących "precz z faszyzmem i nacjonalizmem" usiadło na ulicy, część z nich była ubrana w pasiaki, jakie nosili więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych.

Policja wzywała przez megafon kontrdemonstrantów do ustąpienia, bowiem ich manifestacja na ul. Browarnej była nielegalna.

Rzecznik komendanta stołecznej policji Maciej Karczyński powiedział PAP, że czwartkowe demonstracje zabezpieczało kilkuset policjantów. "Zatrzymaliśmy 33 osoby, tych najbardziej agresywne, które zaatakowały bądź policjantów, bądź inne osoby. Poleciały w naszą stronę m.in. kamienie. Jeden policjant został ranny" - powiedział Karczyński. Dodał, że pełny bilans będzie znany w piątek rano.

W komitecie poparcia "Marszu Niepodległości" znaleźli się m.in. senator Ryszard Bender (PiS), b. europoseł LPR Maciej Giertych, kandydat na prezydenta Warszawy Janusz Korwin Mikke, muzyk Paweł Kukiz, prof. Jerzy Robert Nowak, poseł Stanisław Pięta (PiS), publicyści Jan Pospieszalski i Rafał Ziemkiewicz, b. poseł Artur Zawisza oraz prof. Jan Żaryn z IPN i UKSW.

Na zakończenie "Marszu Niepodległości" prezes MW Robert Winnicki określił go mianem największej po 1989 r. demonstracji narodowej, konserwatywnej prawicy. "Za rok na pewno imprezę powtórzymy i przejdziemy Traktem Królewskim. Nikt nam już drogi nie zagrodzi" - zapowiedział Winnicki.

Przeciw marszowi narodowców wystąpiło Porozumienie 11 Listopada. To koalicja ponad 40 rozmaitych organizacji pozarządowych - od anarchistów po feministki i organizacje żydowskie. Kontrmanifestacja przebiegła pod hasłem "Faszyzm nie przejdzie!".

Na czwartek w stolicy zgłoszono 23 zgromadzenia publiczne, jednak często w zgłoszeniach podawano to samo miejsce i czas demonstracji, jak w przypadku np. "Marszu Niepodległości" i kontrmanifestacji Porozumienia 11 listopada. Dodatkowo, jak podała policja, część zgłoszonych zgromadzeń się nie odbyła.