PiS, benzyna i zapałki

PAP |

publikacja 14.11.2010 12:17

Absolutny skandal, ocierający się wręcz o zdradę - tak rzecznik rządu Paweł Graś określił pomysł, by Antoni Macierewicz i Anna Fotyga zwrócili się do republikańskich kongresmanów z USA o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej.

PiS, benzyna i zapałki Jakub Szymczuk/Agencja GN Rzecznik rządu Paweł Graś

Zajmująca się w PiS sprawami zagranicznymi Anna Fotyga i szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz mają pojechać do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieliby przekazać swoim republikańskim rozmówcom pismo od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w sprawie pomocy w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej.

"Uważam, że to jest absolutny i totalny skandal, ocierający się wręcz o zdradę" - skomentował to w niedzielę w porannym programie Radia Zet rzecznik rządu. "Gdyby w każdych innych warunkach doszło do sytuacji, że mamy legalne państwo, legalny rząd, legalne władze, legalne instytucje i ktoś zwraca się do obcego mocarstwa mówiąc, że te instytucje są niewiarygodne, że to państwo jest nieważne, że to, czym to państwo się zajmuje budzi wątpliwości, (...) to jest sytuacja absolutnie skandaliczna i niedopuszczalna" - powiedział Graś. Dodał, że kiedy Polska potrzebuje pomocy eksperckiej przy śledztwie, to się o nią zwraca.

Marek Siwiec (SLD) uważa, że planowanie tego wyjazdu jest pokazaniem rządowi "gestu Kozakiewicza". "Partia republikańska ma wprawdzie większość w Kongresie, ale nie ma żadnego przełożenia na administrację, a w tej sprawie może pomóc wyłącznie administracja" - powiedział.

Poseł Stanisław Żelichowski (PSL) uważa z kolei, że taki wyjazd i spotkanie nie rozwiąże żadnego z problemów. Jego zdaniem służy tylko "podgrzewaniu atmosfery" wokół śledztwa smoleńskiego.

Prezes klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak mówił, że dzięki parlamentarnemu zespołowi ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, któremu szefuje Macierewicz, "stawiane były pytania, do pracy wzięła się prokuratura". "Strona polska, przynajmniej opinia publiczna, nic nie wie, zespół parlamentarny też nic nie wie na temat tego, czy przekazywane są materiały i dokumenty przez stronę rosyjską stronie polskiej, co się dzieje z czarnymi skrzynkami, co się dzieje z innymi dowodami tej zbrodni" - powiedział.

"Ta wizyta wpisuje się w kontekst tego, że w sprawach katastrofy smoleńskiej PiS w ogóle nie uznaje państwa polskiego" - powiedział doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz. "Zarzucacie (państwu polskiemu - PAP) działania zdradliwe i podłe, a teraz przenosicie je jeszcze na grunt amerykańskiej opinii publicznej. Bawicie się zapałkami nawet nie przy rozlanej benzynie, ale przy płonącej benzynie" - powiedział Nałęcz, zwracając się do Błaszczaka.