Nigeria. Ośmioro dzieci porwanych, by zrobić z nich bojowników?

baja /Avvenire

publikacja 26.01.2021 13:20

Chłopcy byli sierotami. O ich porwanie z domu dziecka podejrzewa się Boko Haram. Uprowadzonych zostało także trzech dorosłych, ale jednemu udało się zbiec. Kościół nigeryjski apeluje o zapewnienie bezpieczeństwa.

Dzieci w jednym z afrykańskich sierocińców. Avvenire /FB Dzieci w jednym z afrykańskich sierocińców.

Historię opisuje prosto z Dakaru w Senegalu Matteo Fraschini Koffi w "Avvenire", największym włoskim dzienniku katolickim. Jak pisze, dzieci zostały porwane, by wcielić je do bojówek. "To jedna z hipotez, którą rozpatrują władze nigeryjskie przy porwaniu, którego celem stała się tym razem grupa ośmiorga nieletnich z sierocińca niedaleko stolicy Abudży" - relacjonuje dziennikarz.

Do wydarzenia doszło w ubiegłą sobotę w nocy. Według pierwszych ustaleń, to najprawdopodobniej ekstremiści islamscy, dotąd niezidentyfikowani, uprowadzili dzieci i kilkoro pracowników ośrodka w okolicy Naharati. Podejrzewa się, że to bojownicy Boko Haram, organizacji "specjalizującej się" w atakach terrorystycznych i porwaniach. Jeden z agentów służb bezpieczeństwa zapewnia: "Zaczęliśmy natychmiast poszukiwania, które koncentrują się na terenie leśnym blisko miejsca porwania".

Nigeryjski Kościół ponownie zaapelował do rządu w Abudży, by polepszył środki bezpieczeństwa, szczególnie w odniesieniu do instytucji edukacyjnych i religijnych. "Te haniebne i odrażające akty wciąż rujnują reputację Nigerii" - zaznaczył abp Ignatius Ayau Kaigama, arcybiskup Abudży. "Władze Nigerii utraciły kontrolę nad tymi aktami, co powoduje, że z kraju uciekają turyści i inwestorzy. Modlimy się o uwolnienie tych, którzy nadal są więźniami, i o nawrócenie sprawców tych nieludzkich czynów".

"W ostatnich latach proceder porwań w Nigerii dotyczy także licznych kapłanów w wielu regionach kraju" - pisze M.F. Koffi. "W większości przypadków grupy zbrojne dżihadystów i podmioty powiązane z przestępczością zorganizowaną działają w celu destabilizacji terytorium i by bogacić się na okupach. Te ostatnie sięgają od kilkuset do kilku tysięcy euro. Jest mało prawdopodobne, by ofiary zostały zwolnione bez zapłacenia przez władze okupu, albo - w przypadku, gdy chodzi o dżihadystów - bez uwolnienia w zamian dziesiątek wojowników islamskich. Innym razem, a tak może być właśnie w przypadku zaatakowanego w sobotę sierocińca, porwani młodzi mogą być zaciągani w szeregi terrorystów. Już wiele szkół było celem ataków, setki uczniów porwano".

Także urzędnicy i funkcjonariusze rządowi nie są bezpieczni. Wczoraj została porwana Bridget Esene, rzecznik Nigeryjskiej Służby Imigracyjnej (NIS) w stanie Edo. Świadkowie opowiadali: "Esene została zatrzymana przez grupę uzbrojonych mężczyzn, gdy kierowała się do kościoła". Odpowiedzialni za to uprowadzenie nie zostali jeszcze zidentyfikowani, nie kontaktowali się też z rodziną zakładniczki.

"Niestety, jest też wiele przypadków, gdy ofiary porwań nie przeżywają uprowadzenia lub zostają głęboko zranione fizycznie i psychicznie" - zaznacza dziennikarz "Avvenire".