Spokojnie, to tylko technika

Jak przekonać kogoś, kto wydaje się nie rozumieć? Pytanie czy naprawdę nie rozumie.

Spokojnie, to tylko technika

Na fali moich zainteresowań wolnym oprogramowaniem zajrzałem niedawno do notatki bibliograficznej na temat Linusa Torvaldsa. Tak, tego, który wymyślił Linuxa. Ideologiczny spór między zwolennikami wolnego oprogramowania a tymi, którzy chcą czerpać z niego jak największe zyski, to zresztą sprawa fascynująca; pokazująca, że wcale nie musimy iść w kierunku płacenia wielkich danin dziś na rynku najsilniejszym. Z nie zawsze zresztą uczciwych powodów najsilniejszy. Podobne tarcia widać też zresztą w kwestii tego, czy internet powinien pozostać siecią służącą wymianie myśli czy, przez monopolizację coraz większych jego obszarów, narzędziem do robienia wielkich pieniędzy. Ale to temat na inny komentarz. W notatce o tymże Linusie Torvaldsie znalazłem jednak informację, że sprzeciwiał się on strategii marketingowej zwanej FUD. FUD, FUD, co to może być? Zajrzałem do Encyklopedii Zarządzania. Zacytuję:

FUD (od angielskiego „strach, niepewność, wątpliwość”) jest ogólną próbą wpłynięcia na społeczne postrzeganie wizerunku firmy, w tym produktów i usług, poprzez rozpowszechnienie za pomocą mediów: telewizji, radia, czasopism, internetu, niekorzystnych i negatywnych opinii, oraz fałszywych, wątpliwych informacji, które mają na celu podważenie wiarygodności, wzbudzenie strachu oraz niepewności. (...) Nawet jeśli osoba będąca mająca dobrą opinię o danej firmie zostanie poddana działaniu tej taktyki, jej przekonania zostaną zachwiane, pomimo że osoba ta nie wierzy w słuszność odebranej informacji. Powoduje to u odbiorców obawy, rodzi niepokój, niezdecydowanie.
 
Naiwny jestem, wiem, ale pierwsze, co nasunęło mi się po przeczytaniu tej informacji, to pytanie: „to tak można?”. Rozumiem, zdarza się że człowiek o konkurencji wyrazi się niezbyt pochlebnie, ale żeby w sposób przemyślany stosować taką strategię? Przyznaję, nie umiałbym spojrzeć na siebie w lustrze.

Sprawa przypomniała mi się, gdy po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej i jego uzasadnienia na nowo podniósł się krzyk, że PiS do spółki z Kościołem chce zabierać kobietom wolność. OK, niech będzie. Ale z tym twierdzeniem, że teraz kobiety będą umierać, bo nie będą mogły przerwać ciąży albo że nawet zgwałcone będą musiały rodzić, to jednak mocna przesada. Protestujący/ące nie wiedzą czego dotyczy wyrok któremu się sprzeciwiają? Nie wiedzą, że o aborcję z powodu podejrzenia o poważne wady w rozwoju poczętego dziecka? Nie wiedzą, że „poważną wadą” w praktyce najczęściej jest zespół Downa, z którym wielu szczęśliwie żyje? Trudno podejrzewać biorących udział w tych demonstracjach o taką ignorancję. Mamy tu raczej do czynienia z podobną jak FUD taktyką. Znaną zresztą od dawna: kłamstwo często powtarzane staje się (przynajmniej dla niektórych) prawdą.

Nie jestem przeciwnikiem dialogu. Wręcz przeciwnie: uważam, że zawsze warto rozmawiać. Jestem jednak przekonany, że rozmawiając nie wolno tracić z oczu prawdy z kim mamy do czynienia. Trzeba to jasno widzieć: z ludźmi, którzy dla postawienia na swoim nie mają oporów kłamać. I ludźmi, którzy – o zgrozo! – uważają, ze mają prawo decydować o życiu i śmierci innych. Jeśli zignorujemy te fakty, dialog sprowadzony zostanie do konieczności ciągłego tłumaczenia się, że nie jest się wielbłądem. A strach, niepewność, wątpliwość (FUD) wśród tych, którzy się wahają, którzy nie mają w  kwestii aborcji wyrazistych poglądów, zrobią swoje.