Dopamina, oksytocyna, euforia i zakochanie

KUL

publikacja 14.02.2021 08:00

O tym, jakie procesy w mózgu wywołuje zakochanie, co jest za nie odpowiedzialne z naukowego punktu widzenia - mówi dr Paweł Stróżak z Katedry Psychologii Eksperymentalnej KUL.

Zakochanie może przerodzić się w miłość na długie lata. Justyna Jarosińska /Foto Gość Zakochanie może przerodzić się w miłość na długie lata.

W stanie zakochania mamy tendencje do zniekształcania obrazu rzeczywistości - idealizujemy osobę, nie dostrzegamy jej wad. Podejmujemy decyzje ryzykowne, których wcześniej nie podjęlibyśmy. Gdy stan ten mija, odzyskujemy kontrolę nad naszym zachowaniem, a aktywność mózgu wraca do stanu początkowego. Jeśli mamy odrobinę szczęścia, zakochanie może przerodzić się w miłość na długie lata.

Stan zakochania jest czymś bardziej pierwotnym niż racjonalne myślenie. Moglibyśmy ten stan nazwać silną i obezwładniającą nas emocją. - W świetle nauk o mózgu stan zakochania jest czymś bardziej pierwotnym niż emocje. Jest instynktem, bardzo silną potrzebą biologiczną, potrzebą kontaktu z drugą osobą - podkreśla ekspert.

Badania poświadczyły, że osoby zakochane wykazują aktywność w obszarze mózgu nazywanym polem brzusznym nakrywki. Komórki nerwowe w tym obszarze produkują dopaminę - bardzo ważny neuroprzekaźnik odpowiadający za powstawanie motywacji do działania. Oczywiście stan zakochania jest czymś więcej niż biologiczny instynkt, ponieważ wpływa na przebieg naszych procesów poznawczych, na zachowanie. - Uwaga zawęża się i koncentruje na jednej, wybranej osobie. Dochodzi nawet do emocjonalnej zależności, obsesji. Aktywność mózgu uruchamia się w układzie nagrody - wyjaśnia dr Stróżak.

Z drugiej strony, w stanie zakochania obniża się aktywność innych obszarów mózgu. Chodzi o korę przedczołową, która odpowiada za kontrolę naszego zachowania i podejmowanie decyzji, hamowanie impulsów.