Komitety niezależnych kandydatów

PAP |

publikacja 22.11.2010 19:52

Niezależni kandydaci na prezydentów, którzy umieścili w samorządzie swoich radnych to nowy, interesujący trend w wyborach samorządowych - ocenił w poniedziałek prof. Henryk Domański z Instytutu Socjologii i Filozofii PAN.

Komitety niezależnych kandydatów PAP/Grzegorz Jakubowski Wybory... i po wyborach.

"To w ogóle były ciekawe wybory w skali kraju - wiele reelekcji prezydentów, wójtów i burmistrzów w pierwszej turze, ale też niekiedy zaskakujące wyniki i brak jednoznacznej tendencji zarówno gdy chodzi o zwycięstwa jakiejś opcji na danym terenie, jak też występujących tam konfiguracji" - powiedział prof. Domański w rozmowie z PAP.

Według niego, nowym trendem jest znaczący wynik, jaki uzyskały w wyborach do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich komitety wyborcze niezależnych kandydatów na prezydentów, niepopieranych przez centralne partie - np. komitet Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu.

"To świadczy o pewnej popularności kandydatów niezależnych i ich zdolności do strategicznego myślenia i dojrzałości politycznej. Dutkiewicz powołał swój komitet, by mieć silniejszą pozycję w regionie i zabezpieczyć sobie szerokie poparcie - choć nie udało mu się to w całości, bo na Dolnym Śląsku zwyciężyła PO, a jego ugrupowanie zdobyło niecałe 20 procent" - powiedział prof. Domański.

W jego opinii, niektóre osobistości z samorządów lokalnych będą zdolne stworzyć swoje środowisko polityczne - oprócz Dutkiewicza może to być prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, prezydent Katowic Piotr Uszok czy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Socjolog nie sądzi jednak, by dało się to przełożyć w przyszłości na szczebel wyborów parlamentarnych czy prezydenckich.

"Dotychczasowe doświadczenia na to nie wskazują, poza tym system wyborczy i system finansowania partii politycznych na to nie pozwala. Niby oczekujemy, że na naszej scenie politycznej coś drgnie, ale nie sądzę, by były to oczekiwania mające możliwość się ziścić. Nie widzę w tym jednak nic dysfunkcjonalnego" - uznał.

Pytany o niewielkie niedoszacowanie w sondażach wyniku PSL w wyborach do sejmików wojewódzkich i przeszacowanie rezultatu PO profesor uznał, że nie dostrzega błędów w metodologii pracowni sondażowych.

"Nie mamy podstaw do stwierdzenia, czy był błąd, czy nie. Wynik - ten prawdziwy, podany przez PKW, w porównaniu z tym sondażowym - dotyczy różnych zachowań. Wynik sondażowy odzwierciedla postawy czy preferencje zachowań wyborczych w momencie robienia sondażu, a wynik głosowania z PKW - pokazuje, jakie decyzje wyborcy podjęli w trybie głosowania" - podkreślił.

Przypomniał on, że w sondażach typu exit poll (przeprowadzane wśród wyborców pod lokalami do głosowania) pewien wpływ na odpowiedzi udzielane przez ankietowanych ma tzw. efekt poprawności.

"Ten efekt każe przyznawać się do zachowań, które nie miały miejsca, ale są zgodne z pewnymi normami głoszonymi przez autorytety czy media - do których warto się dostosować - a głupio się przyznać przed ankieterem do dokonanego wyboru" - wyjaśnił, nawiązując do wyników wyborów w Krakowie - gdzie niedzielny sondaż TNS OBOP dał zwycięstwo kandydatowi PO Stanisławowi Kracikowi nad urzędującym prezydentem Jackiem Majchrowskim.

"Trzeba być mieszkańcem Krakowa, by wiedzieć, co tam jest normą, a co nie i dlaczego ankietowani tak odpowiedzieli, że głosowali na Kracika, a nie na Majchrowskiego. Ale to właśnie ten efekt poprawności może być odpowiedzialny za takie zniekształcenie wyniku - błędu w sztuce tu nie widzę" - ocenił prof. Domański.