Kraków. Dbał o wszystko, co piękne

Bogdan Gancarz

publikacja 21.04.2021 20:23

Na cmentarzu Salwatorskim pochowano dziś doktora Stanisława Dziedzica (1953-2021), dyrektora Biblioteki Kraków, pisarza, autora kilkudziesięciu książek, znawcę i edytora wczesnych pism literackich Karola Wojtyły.

Kraków. Dbał o wszystko, co piękne Bogdan Gancarz /Foto Gość Prezydent Rzeczypospolitej odznaczył pośmiertnie Stanisława Dziedzica Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Mszy św. przy trumnie zmarłego 8 kwietnia znawcy dziedzictwa kulturalnego Krakowa, przewodniczył w kaplicy cmentarnej pw. Wszystkich Świętych kard. Stanisław Dziwisz. Wśród koncelebransów byli m.in. ks. infułat Bronisław Fidelus, ks. prof. Robert Tyrała, rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i o. prof. Jan Mazur, paulin, były przeor klasztoru na Skałce, przyjaciel doktora Dziedzica od czasów studenckich.

Przed rozpoczęciem nabożeństwa minister Piotr Ćwik, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, odczytał postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o pośmiertnym przyznaniu S. Dziedzicowi Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, "za wybitne zasługi na rzecz kultury polskiej i za ochronę dziedzictwa kulturowego". Odznaczenie odebrała wdowa - Małgorzata Dziedzic.

- Spotkaliśmy się tutaj, by wyrazić naszą wdzięczność zmarłemu za jego wielki wkład i troskę o dziedzictwo historyczne Krakowa. Kochał nasze miasto i jego historię. Dbał o wszystko co piękne, aby nie uległo zniszczeniu i zagubieniu. Wdzięczność nasza obejmuje także prace zmarłego nad twórczością literacką Karola Wojtyły - Jana Pawła II. Pracy tej oddawał się z wielką pasją i kompetencją. Dziedzictwo zmarłego i jego dorobek twórczy, chciejmy zachować we wdzięcznej pamięci - powiedział kard. Dziwisz, który niegdyś, jako metropolita krakowski, przyznał S. Dziedzicowi złoty Medal św. Jana Pawła II za Zasługi dla Archidiecezji Krakowskiej.

Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski wspomniał w liście odczytanym w trakcie uroczystości, że modli się wraz z uczestnikami Eucharystii, by dobry Bóg dał zmarłemu nagrodę w "Królestwie Piękna i Światłości". O charakterystycznej dla dr. Dziedzica służbie pięknu, mówił także w kazaniu ks. prof. Tyrała.

W trakcie Mszy św. wybitna śpiewaczka Elżbieta Towarnicka wykonała wraz z organistą prof. Markiem Stefańskim poruszające „Pie Jesu” z „Requiem” Gabriela Faurego.

Wśród licznych uczestników uroczystości pogrzebowych oprócz rodziny i duchowieństwa byli także m.in. prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, prof. Jacek Popiel, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Trumna z ciałem zmarłego została złożona w grobie rodzinnym.

Niektórzy uczestnicy uroczystości podzielili się z "Gościem Krakowskim" wspomnieniami o zmarłym. - Był Członkiem Honorowym naszego chóru. Życzliwość do naszego zespołu opierał m.in. na tym, że wykonywaliśmy kolędy z dawnego kancjonału z tak bliskiego mu opactwa benedyktynek w podkrakowskich Staniątkach oraz kompozycje sakralne naszego duchowego i muzycznego patrona - Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego. Zafascynowany Lwowem, oprowadzał nas po nim z wielkim znawstwem, gdyśmy jeździli tam z koncertami - mówi prof. Bogusław Grzybek, chórmistrz, dyrygent Akademickiego Chóru "Organum" przy Klubie Inteligencji Katolickiej.

- Doktor Dziedzic zapisał piękną, dużą kartę w kulturze Krakowa ostatnich kilkudziesięciu lat. Mnie są  bliskie szczególnie jego prace o twórczości literackiej Karola Wojtyły i związkach przyszłego papieża z Teatrem Rapsodycznym. Nie przypadkowo autor „Romantyka Bożego” wybrał sobie niegdyś na miejsce wiecznego spoczynku położony na wzgórzu cmentarz Salwatorski. Leżą tu bowiem ludzie kultury, z którymi się stykał osobiście lub z racji zainteresowań naukowych: Mieczysław Kotlarczyk, twórca Teatru Rapsodycznego, aktorka Danuta Michałowska grająca w nim wraz z Karolem Wojtyłą, Juliusz Kydryński, krytyk, teatralny kolega z polonistyki przyszłego papieża, Marian Niżyński, malarz i dramaturg, autor "Kawalera księżycowego", w którym grał Karol Wojtyła, a którego po latach wydał dyr. Dziedzic, aktor Tadeusz Malak, z młodszego pokolenia rapsodyków, wielki aktor Juliusz Osterwa, Karol Hubert Rostworowski, dramaturg, pierwowzór postaci Huberta w sztuce Karola Wojtyły "Brat naszego Boga", wreszcie polonistyczni mistrzowie zmarłego, profesorowie. Stanisław Pigoń (którego znał już tylko z lektur), Kazimierz Wyka, Maria Podraza-Kwiatkowska, Jan Błoński, Franciszek Ziejka i wielu innych luminarzy kultury - dodaje Dariusz Domański, znany teatroman, autor książek o Starym Teatrze oraz wybitnych aktorach.

Ze względu na związki zmarłego ze Staniątkami, w trakcie uroczystości pogrzebowych zbierano datki na tamtejsze opactwo benedyktynek.

Wczesne lata działalności organizacyjnej, naukowej, kulturalnej i dziennikarskiej  S. Dziedzica były kanwą tego, czym zajmował się później. Wspominają go przyjaciele z czasów młodości.

Leszek Wołosiuk, pisarz, publicysta, Kraków

W połowie lat 70. przewodniczyłem Radzie Samorządu akademika UJ "Żaczek", w której dominowali poloniści, m.in. Staś Dziedzic, który prowadził komisję nauki. Wtedy często jeździliśmy w weekendy do rodziców Stasia w Dąbrowie. Po niespełna trzech godzinach jazdy pociągiem wysiadało się na stacji Trzciana przed Rzeszowem i polną drogą na skróty szło się do Dąbrowy, gdzie przyjmowali nas gościnnie jadłem i napitkami państwo Zofia z Długoszów i Eugeniusz Dziedzicowie oraz ich córka, Marysia z mężem, Józkiem Tralą. Rodzina ta oraz ich krewni była mocno wrośnięta w środowisko wiejskie i ruch ludowy. Stryj Stanisława - Józef Dziedzic z Trzciany był skrzypkiem orkiestry Filharmonii Rzeszowskiej, na emeryturze zaś wraz z żoną Marią, kierownikim grupy folklorystycznej, która wykonywała m.in. opracowany przez nich obrzęd "Wesela z Trzciany".

Dr Tadeusz Skoczek, wydawca, publicysta, dyrektor Muzeum Niepodległości w Warszawie

Odszedł przyjaciel z którym w ostatnich dwudziestu latach rozmawiałem codziennie. Najczęściej telefonicznie. Poznaliśmy się w 1974 roku. W październiku zacząłem studiować polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pochodząc z prowincji, z dużą obawą przyjmowałem pierwsze tygodnie pomieszkiwania w wielkim mieście. Dużym doświadczeniem egzystencjalnym okazał się pięcioosobowy pokój na trzecim piętrze II Domu Studenckiego "Żaczek". Na szczęście zamieszkał z nami Leszek Wołosiuk, student II roku polonistyki, na szczęście trzy pokoje dalej mieszkał z kolegami kolejny polonista - Stanisław Dziedzic .

Starsi koledzy nie pozostawili nam zbyt dużo wolnego czasu. Leszek został wybrany przewodniczącym Rady Samorządu słynnego akademika, a Stanisław przewodniczącym Komisji Nauki. Mnie powierzono Komisję Kultury. (...) W akademiku działały dwa kluby "Publikum" oraz czytelnia czasopism. Spotykała się w tych miejscach studencka brać nie tylko czytając gazety i czasopisma czy dyskutując. Tu wieczorami i nocą uczyli się ci nie mający w pokojach należytych warunków, tu odbywały się spotkania imieninowe, czy nawet studenckie przyjęcia weselnie. Całością zawiadywał Dziedzic, pilnując nie tylko harmonogramów i porządku.

W roku 1976 zorganizowano głośny cykl imprez związanych z 20-leciem "Nowego Żaczka". Dziedzic z Wołosiukiem zainspirowali klub i mieszkańców do wielu ciekawych imprez. Okolicznościowy plakat zaprojektował Piotr Kunce. W tym samym roku przypadała też ważniejsza okoliczność; 60-lecie domu studenckiego, wydaliśmy w związku z tym jednodniówkę "Żaczek". Wśród jej autorów pojawiły się nowe pasje: publicystyka oraz publikacje naukowe. Religijnie i religioznawcze zainteresowania Stanisława Dziedzica doprowadziły do zorganizowania dwóch poważnych konferencji w ramach studenckiego koła naukowego. Materialnym świadectwem tych ważnych imprez (o ile mnie pamięć nie myli - dwóch konferencji ale sporej ilości spotkań dyskusyjnych i wykładów) są "Szkice o prawosławiu" Stanisława Dziedzica i Jana Mazura. Wydano tę książkę dopiero w 1981 roku, korzystając z chwilowej odwilży cenzorskiej, w "Rotundzie" pod szyldem Krakowskiej Filii Centralnego Ośrodka Informacji i Analiz Studenckiego Ruchu Kulturalnego. Ówczesny  student matematyki, Jan Mazur, ten sam, który wraz z Dziedzicem zajmował się upowszechnianiem wiedzy o religii i religiach, został z czasem prezesem "żaczkowego" samorządu, znakomitym organizatorem. Niebawem skończył matematykę, obronił doktorat na UJ i wstąpił do zakonu paulinów. Dzisiaj jest znanym teologiem. profesorem UPJPII, autorem wielu publikacji dotyczących społecznej nauki kościoła.

Stanisław Dziedzic zainspirował swoją religioznawczą pasją wielu przyjaciół. Mimo że był to w ówczesnej rzeczywistości kierunek wykładany w sposób specyficzny (by nie powiedzieć polityczny), potrafił zaszczepić w nas zainteresowanie głębią wiary, zainteresować dziedzictwem kulturowym, architekturą i sztuką. Inną dziedziną było dziennikarstwo i media. Kończąc tzw. dziennikarstwo równoległe, eksperyment prowadzony na UJ pod koniec lat 70., studia uzupełniające, rozwijające wiedzę o nowoczesnych środkach komunikacji, języku mediów, historii prasy, napisał bardzo kompetentną "Monografię klubu Pod Jaszczurami". W kolejnych latach, już po skończeniu studiów, współpracowaliśmy ze Staszkiem na różnych niwach m.in. wydawniczej, naukowej i muzealnej.

Nie ma już z nami Stasia, zabrała go nam bezwzględna zaraza, zostaje nam pamięć i zobowiązanie kontynuacji. Tylko czy podołamy?

Marek Koprowski, pisarz, reporter, Częstochowa

Poznałem go w 1978 r. będąc na II roku studiów nauk politycznych. Po ukończeniu studiów polonistycznych Staszek studiował jeszcze w tym czasie dziennikarstwo, które go wówczas pociągało. Poznaliśmy się w Domu Studenckim "Żaczek", gdzie do niedawna mieszkał i działał w samorządzie. Ja również w nim działałem, zajmując się m.in. w Centrum Kultury Rotunda, dokumentowaniem działalności ruchu studenckiego m. in. w dziedzinie kultury. To Staszka bardzo interesowało.

Kochał Kraków lecz był także oddany Kresom Wschodnim. Współpracowaliśmy na tej niwie. Gdy z czasem zacząłem tam jeździć m.in. jako korespondent „Gościa Niedzielnego”, konsultował ze mną swe publikacje. Był człowiekiem głęboko wierzącym, więc leżała mu na sercu pamięć o ludziach Kościoła na Wschodzie.  Przedstawiał tych, którzy byli w jakiś sposób związani z Krakowem m.in. latami studiów: abp. lwowskiego Józefa Bilczewskiego, bł. ks. Władysława Bukowińskiego, "Apostoła Kazachstanu" i o. Serafina Kaszubę, kapucyna ze Lwowa, który po wojnie niósł pociechę duchową katolikom na terenie Związku Sowieckiego. Jego publikacje kresowe zachowały wartość do dziś m.in. ze względu na podkreślenie znaczenia Kresów dla kultury polskiej.

Czytaj także:

Rektor UJ o Stanisławie Dziedzicu

Wspominają Stanisława Dziedzica

Stanisław Dziedzic nie żyje

Obszerne wspomnienie o S. Dziedzicu ukaże się w 17 numerze "Gościa Krakowskiego" (na niedzielę 2 maja).