Litewski sceptycyzm atomowy

PAP |

publikacja 06.12.2010 12:16

Tylko 7,8 proc. Litwinów wierzy, że w ich kraju zgodnie z założeniem do 2020 r. zostanie wybudowana elektrownia atomowa - wynika z sondażu instytutu badań opinii publicznej Prime Consulting, którego wyniki zamieścił w poniedziałek tygodnik "Veidas".

32,6 proc. respondentów uważa, że siłownia powstanie do 2050 roku, a 23,2 proc. - że do 2100 roku. 21,6 proc. w ogóle nie wierzy w realizację projektu budowy nowej elektrowni atomowej na Litwie w miejsce wyłączonej Ignalińskiej Elektrowni Atomowej.

Sondaż przeprowadzono w dniach 29 listopada - 1 grudnia. Wzięło w nim udział 500 osób, mieszkańców dużych miast Litwy.

Litwini wątpią w realizację budowy siłowni, a niektórzy eksperci kwestionują sam pomysł tego przedsięwzięcia.

Rimantas Rudzkis, główny analityk banku DnB Nord, na łamach poniedziałkowego dziennika gospodarczego "Verslo Żinios" wyraża opinię, że "budowa siłowni na Litwie obecnie jest zbyt ryzykownym przedsięwzięciem (...), mającym wątpliwe uzasadnienie gospodarcze".

"Mamy wszelkie możliwości kupowania energii elektrycznej od sąsiadów i możemy mieć na Litwie tani prąd bez żadnej elektrowni atomowej. Dlaczego wobec tego ryzykować i budować taki drogi obiekt, nie mając pewności, gdzie podziać tę energię elektryczną" - powiedział Rudzkis.

Zakłada się, że nowa elektrownia na Litwie - wspólny projekt Litwy, Polski, Łotwy i Estonii - zostanie wybudowana do 2018 roku. Szacunkowe koszty budowy jednego reaktora wyniosą 3-5 mld euro.

W styczniu zamierzano rozpocząć negocjacje z inwestorem strategicznym. Jednak w piątek w Wilnie poinformowano, że przetarg na budowę siłowni pozostał nierozstrzygnięty, gdy wycofało się z niego konsorcjum Korea Electric Corp.

Podczas niedzielnego spotkania w Warszawie premierów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii potwierdzono gotowość do kontynuacji tego projektu.

Obecnie będą kontynuowane indywidualne negocjacje z potencjalnymi inwestorami.

TAGI: