Białystok: Pikieta pod białoruskim konsulatem

PAP |

publikacja 21.12.2010 19:54

Na znak solidarności z białoruską opozycją i przeciwko polityce prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki grupa działaczy stowarzyszenia Projekt Polska pikietowała we wtorek po południu przed siedzibą konsulatu Republiki Białoruś w Białymstoku.

Białystok: Pikieta pod białoruskim konsulatem TATYANA ZENKOVICH / PAP/EPA Tymczasem w Mińsku rodziny i przyjaciele zatrzymanych przynoszą pod gmach więzienia świece na znak solidarności.

Projekt Polska Białystok jest skupione w ogólnopolskiej inicjatywie Wolna Białoruś.

Manifestujący przed siedzibą konsulatu mieli biało-czerwono-białą flagę - symbol niepodległej Białorusi. Kilku było ubranych w koszulki akcji z taką flagą oraz wizerunkiem człowieka z ustami zakneblowanymi drutem kolczastym. Demonstranci zapalili białe i czerwone znicze. Skandowano po białorusku: "Żywie Biełaruś" (Niech żyje Białoruś) i "Swaboda polit-wiaźniam"(Uwolnić więźniów politycznych). Była też spora grupa dziennikarzy, w tym także z białostockich mediów przeznaczonych dla mniejszości białoruskiej.

Organizatorzy akcji mówią, że przychodząc przed przedstawicielstwo dyplomatyczne Białorusi chcieli zaprotestować przeciw łamaniu elementarnych praw człowieka na Białorusi oraz okazać solidarność ofiarom niedzielnych wydarzeń w Mińsku związanych z wyborami prezydenckimi.

"Kilkadziesiąt tysięcy Białorusinów wyraziło swój sprzeciw wobec wyborczych fałszerstw, braku wolności słowa i łamania praw człowieka. W nocnej obławie, oddziały milicji i specnazu pobiły setki demonstrantów, część z nich znajduje się obecnie w więzieniach. Pobito i aresztowano siedmiu alternatywnych kandydatów na prezydenta" - podkreślili organizatorzy białostockiej manifestacji w jej zapowiedzi rozesłanej do mediów.

Jak mówił do zgromadzonych Dawid Frąckiewicz z Projektu Polska Białystok, niedzielne wybory prezydenckie na Białorusi, w opinii niezależnych obserwatorów, nie były demokratyczne, a próby manifestowania sprzeciwu zostały brutalnie stłumione; ponad 600 osób zostało wtrąconych do więzień.

"Białorusini potrzebują naszej pomocy. Chcemy pokazać, że za tą wschodnią granicą jesteśmy razem" - mówił Frąckiewicz. Dodał, że to, co się dzieje na Białorusi "musi zostać nagłośnione". "Nasza w tym misja. Białorusini potrzebują mówienia o tym, co się dzieje na Białorusi. Potrzebują naszej pomocy i solidarności. Tego typu solidarność chcemy dzisiaj wszyscy okazać" - dodał.