Siła żywiołów

ks. Leszek Smoliński

Początek wakacji zapowiadał się zupełnie nieźle a wyszło zupełnie inaczej…

Siła żywiołów

Gdyby chodziło tylko o rozgrywki Euro 2020, to finał – choć wzbudził sporo emocji – nie był dla nas tak mocno brzemienny w skutkach, jak szalejące w całym kraju, i nie tylko, burze, nawałnice, ulewy czy podtopienia. Sporo zniszczeń, nieprzejezdne drogi, powyrywane z korzeniami drzewa, znoszone domy, tysiące gospodarstw pozbawionych prądu. Tym wszystkim trzeba się zająć, by w miarę szybko przywrócić odpowiedni porządek spraw i rzeczy, który umożliwi normalne funkcjonowanie. Dla jednego z rodzimych komentatorów obecna sytuacja jest realizacją kolejnego rozdziału Apokalipsy św. Jana... Mimo iż uciążliwość obecnych anomalii pogodowych znacznie przekracza nachalność wszechobecnych i dotkliwie gryzących komarów, to wciąż trzeba pamiętać, że wieńcząca Biblię Apokalipsa to biblijna księga nadziei.

Wszystko zaczęło się jednak od Księgi Rodzaju. A patrząc na ów boski początek trudno się nie zgodzić z tezą, że kiedy otaczające nas żywioły – jak zauważa prof. Teresa Paszkowska, teolog duchowości – „zintensyfikują swoje oddziaływanie, potrafią w krótkim czasie zmienić całe nasze otoczenie (krajobraz, architekturę, stan liczebny zwierząt i ludzi). Rozpatrywane jako elementy natury nie dają się człowiekowi do końca ujarzmić i kontrolować. Swoją zaskakującą gwałtownością i mocą uwydatniają kruchość egzystencji ludzkiej”.

Tak więc nasze „ziemskie kruszywo” może budzić w nas poczucie grozy i lęku przed unicestwieniem. Dlatego zasadnym wydaje się w takim kontekście kształtowanie w sobie umiejętności odczytywania „mowy żywiołów”. Pamiętając o tym, że dopóki z nimi walczymy, dopóty jesteśmy zwycięzcami. Chociaż siła żywiołów, które niosą spustoszenie, jest w tym momencie trudnym doświadczeniem, to staje się ono również okazją do wielu altruistycznych zachowań, które są wyrazem filantropii, a połączone z wiarą – chrześcijańskiego miłosierdzia.

Więcej, zetknięcie z siłą żywiołów staje się dla nas swoistą szkołą pokory. A pokora (łac. nazwa „humilitas” może być etymologicznie wyprowadzona od nazwy ziemi „humus”) sprawia, że człowiek uznaje przed Bogiem swój status stworzenia i właśnie od ziemi uczy się sposobu postępowania w relacjach z Bogiem. Teofan Zatwornik (Pustelnik), prawosławny biskup i asceta ujął to w taki sposób: „Pokora polega na tym, żeby otworzyć się przed Bogiem tak bardzo, by w żaden sposób nie bronić się przed Nim, przed oddziaływaniem Ducha Świętego, przed obrazem Chrystusa, Jego nauczaniem, ale żeby być otwartym na łaskę, jak wystawieni bywamy na ręce ludzkie, na ostre słowo, na okrutne czyny, na szyderstwo”. Św. Faustyna, która doznała osobiście wielu zniewag i upokorzeń, daje takie świadectwo: „takiej duszy Bóg nic nie odmawia; tak dusza jest wszechwładna, ona wpływa na losy świata całego” (Dz. 1306).

Podobnie jak żywioły przyrody, działa również Bóg w naszym życiu duchowym. Kitty Ferguson w książce pt. Ogień w równaniach. Nauka, religia i poszukiwanie Boga (wyd. I 1994), która stanowi fascynującą opowieść o odkryciach naukowych i o tym, jak wpływają one na nasze poglądy i przekonania, zauważa: „Boskie interwencje nie zawsze są uprzejme, delikatne i przyjemne. Nie uznaje On ludzkich reguł i nie przejmuje się naszymi pragnieniami, aby planować różne rzeczy z odpowiednim wyprzedzeniem. Czasami wydaje się, że Bóg lubi balansować na skraju przepaści. Bóg nie zawsze reaguje na nasze wezwania, nie daje nam tego, czego chcemy, i nawet nie chroni nas przed bólem i cierpieniem. Bóg wyznacza wyższe standardy niż ludzie, Jego łaska jest bardzo surowa, ale miłość i zdolność do przebaczania nie mają granic”. Zatem doświadczenie Boga jest często w odczuciu ludzkim żywiołowe, w pozytywnym lub negatywnym znaczeniu dla doświadczającego.

Tytułem podsumowania, słynna scena z mickiewiczowskich „Dziadów” cz. III, scena V w celi księdza Piotra, który modli się, leżąc krzyżem:

„Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? –
Prochem i niczem;
Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał,
Ja, proch, będę z Panem gadał”.