Przeciąganie prawa

GN 29/2021 |

publikacja 22.07.2021 00:00

Polski Trybunał Konstytucyjny i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu stoją po dwóch stronach sporu o zakres oddziaływania prawa unijnego na krajowe. Dobrze ilustrują to wyroki, które zapadły w ubiegłym tygodniu.

Europejskiej w Luksemburgu. JULIEN WARNAND /epa/pap Europejskiej w Luksemburgu.

Nie wiem, na ile w naszym rozpolitykowanym i rozgrzanym do czerwoności sporze polsko-polskim będzie to możliwe, ale spróbujmy na chwilę zapomnieć, że po jednej stronie sporu jest obóz rządzący, a po drugiej opozycja. Spróbujmy wyrzucić z głowy z jednej strony hasła o „zamachu na suwerenność”, z drugiej – straszenie „polexitem”. Spróbujmy choć przez chwilę popatrzeć na wyroki, jakie ogłosił zarówno TK, jak i TSUE, wyłącznie w kategoriach szerszego sporu, jaki toczy się w całej Unii wokół kompetencji jej organów.

Traktat z gumy?

Zacznijmy od wyroku z 14 lipca, w którym polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy traktatowe „w zakresie, w jakim TSUE nakłada ultra vires [poza zakresem kompetencji – przyp. J.Dz.] zobowiązania na RP jako państwo członkowskie UE, wydając środki tymczasowe odnoszące się do ustroju i właściwości polskich sądów oraz trybu postępowania przed polskimi sądami, jest niezgodny z Konstytucją RP”. W uzasadnieniu wyroku sędzia Bartłomiej Sochański wyraził przekonanie TK, że „TSUE nie jest jednostką nadrzędną ani sądem wyższej instancji ponad sądami krajowymi i nie jest uprawniony do podejmowania jakichkolwiek aktów władczych wobec sądów krajowych (…). Ani zawieszanie sądów, ani zawieszanie sędziego nie ma bezpośredniego i adekwatnego związku ze wskazówkami co do wykładni unijnego prawa i daleko wykracza nie tylko poza granice kompetencji przekazanych, ale i poza granice zasad proporcjonalności i subsydiarności”. Wyrok TK odnosi się do wyroku TSUE z kwietnia ubiegłego roku – unijny trybunał zobowiązał wówczas Polskę do zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Był to zatem wyrok nakazujący zastosowanie tzw. środków tymczasowych, które przewiduje art. 279 traktatu unijnego („W sprawach, które rozpatruje, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może zarządzić niezbędne środki tymczasowe”) w kontekście art. 4 traktatu, w którym mowa jest o powstrzymaniu się przez państwo członkowskie „od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii”. Problem w tym – i na tym opiera się wyrok polskiego TK – że w przywoływanych artykułach nie ma mowy o zastosowaniu tychże środków ani do organizacji sądów powszechnych, ani do trybu powoływania sędziów (bo to należy do kompetencji państw członkowskich). Stąd zarzut TK, że TSUE stosuje zapisy traktatu ultra vires, czyli przekraczając swoje kompetencje. Po stronie unijnej mamy natomiast argument, że samo podejrzenie, iż tryb powołania sędziów i organizacji sądów mógł zagrażać niezawisłości sędziów i tym samym zagrażać realizacji prawa obywateli do uczciwych procesów – podpada pod traktatowe zobowiązania. W art. 19 traktatu czytamy: „Państwa członkowskie ustanawiają środki niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii”. Czy to wystarczy, by ingerować w ustrój sądów powszechnych w krajach członkowskich?

Dostępne jest 47% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.