Co zrobimy wobec raportu MAK?

PAP |

publikacja 13.01.2011 14:21

Wystąpienie o arbitraż do Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) - w związku z raportem MAK w sprawie katastrofy smoleńskiej - to jedna z możliwości, którą rozważa rząd - wynika z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do Rady Ministrów.

Co zrobimy wobec raportu MAK? Marek Piekara/Agencja GN

W Kancelarii Premiera zorganizowano w czwartek naradę premiera Donalda Tuska z szefami MSZ i MON: Radosławem Sikorskim i Bogdanem Klichem, wicepremierem Waldemarem Pawlakiem oraz ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim. Po niej premier ma się wypowiedzieć na temat raportu MAK dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

Według informacji PAP, Polska zastanawia się nad wystąpieniem - zgodnie z konwencją chicagowską - do ICAO o arbitraż w sprawie raportu. Nie jest to jednak przesądzone, to tylko jeden ze scenariuszy, jakie rozważa rząd. Jak tłumaczyło PAP źródło, mankamentem tego rozwiązania jest m.in. to, iż oznacza kilkuletnią procedurę arbitrażową.

Nie jest jednak wykluczone, że strona polska - mając zastrzeżenie do raportu MAK - będzie prowadziła jeszcze rozmowy ze stroną rosyjską w celu polubownego rozwiązania sprawy.

Według ekspertów międzynarodowego prawa lotniczego, złamanie przez jedną ze stron zapisów konwencji chicagowskiej może być podstawą do wystąpienia do ICAO o arbitraż.

W ocenie akredytowanego przy MAK płk Edmunda Klicha, Rosjanie naruszyli aneks do konwencji chicagowskiej ujawniając zapisy z ostatnich sekund lotu TU-154M. Polski akredytowany przy MAK Klich powiedział o tym w środę w TVN24.

Podczas środowej konferencji prasowej MAK, na której prezentowano raport końcowy dotyczący okoliczności katastrofy smoleńskiej, przedstawiono animację ukazującą przelot i podejście do lądowania. Na nagraniu słychać było też rozmowę pomiędzy załogą polskiego samolotu a wieżą lotniska w Smoleńsku i kontrolera informującego m.in. o warunkach na lotnisku.

Z kolei ekspert międzynarodowego prawa lotniczego prof. Marek Żylicz ocenił w środowej rozmowie z PAP, że Rosjanie naruszyli aneks do konwencji chicagowskiej, łamiąc zasadę konsultacji w sprawie raportu - przewidzianą w załączniku 13 do dokumentu.

"Po zapoznaniu się Rosjan z polskimi uwagami, zgodnie z aneksem 13. do konwencji chicagowskiej, powinny były nastąpić konsultacje (...). W normalnym trybie Rosjanie, po zapoznaniu się z uwagami polskimi, co mogło trwać miesiąc i więcej - bo to 150 stron - powinni byli zaprosić naszych ekspertów na uzgodnienia. Pewne kwestie na pewno wymagałyby wyjaśnienia (...). Powinno było nastąpić uzgodnienie" - tłumaczył Żylicz.

Jak podkreślił, "tylko w zakresie, w jakim uzgodnienie nie jest możliwe, zgodnie z aneksem 13. do konwencji chicagowskiej, państwo rejestracji samolotu, czyli Polska, dołącza swoje uwagi zredukowane do tych spraw tylko, których nie udało się uzgodnić. Dołączenie naszych uwag w całości nie ma absolutnie sensu, jeżeli oni twierdzą, że częściowo je uwzględnili. W ten sposób naruszyli zasadę konsultacji wymaganą według aneksu 13. do konwencji chicagowskiej".

Projekt raportu dotyczący przyczyn katastrofy Tu-154 został przekazany Polsce 20 października. MAK sformułował w nim 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz siedem rekomendacji dla cywilnych służb lotniczych.

Polska 16 grudnia przekazała Rosji uwagi do projektu raportu końcowego MAK - w sumie ok. 150 stron dokumentów. Premier Donald Tusk ocenił 17 grudnia, że projekt raportu MAK w tym kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia.