PAP |
publikacja 13.01.2011 15:53
Raport MAK nie jest kompletny; Polska zwróci się do Rosji z wnioskiem o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu - zapowiedział premier Donald Tusk. Nie wykluczył, że gdyby rozmowy się nie powiodły, Polska odwoła się do "instytucji międzynarodowych".
Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej 13 bm., na której szef rządu odnosi się do przedstawionego w środę 12 bm. w Moskwie raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego
Radek Pietruszka/PAP
Z punktu widzenia strony polskiej, zgodnie z tym, co już wiemy na temat przyczyn raport nie jest kompletny - oświadczył premier Tusk na czwartkowej konferencji prasowej.
Ocenił, że "dzisiaj wyraźniej niż kiedykolwiek widać jak użyteczna była i będzie konwencja chicagowska", na podstawie której badane są przyczyny katastrofy smoleńskiej, ponieważ "daje ona scenariusz dalszego postępowania i szukania szansy na wspólne stanowisko".
Tusk podkreślał, że zgodnie z tą konwencją Polska zwróci się do Rosji o podjęcie rozmów "w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu". Zapowiedział, że gdyby te rozmowy nie przyniosły pożądanego skutku, konwencja chicagowska daje Polsce możliwość odwołania się do "instytucji międzynarodowych".
Gdyby była taka potrzeba, jest także możliwość odwołania do instytucji międzynarodowych, jeśli rozmowy nie doprowadzą do uwzględnienia wspólnego stanowiska, co także przewiduje przyjęta przez nas konwencja chicagowska - tłumaczył Tusk.
Premier zapewnił, że "materialna prawda, fakty dotyczące okoliczności i przyczyn (katastrofy smoleńskiej) nigdy nie będą zagrożone, jeśli chodzi o pełne ujawnienie".
Premier Donald Tusk powiedział , że część odpowiedzialności za przyczyny katastrofy Polska weźmie na siebie. Podkreślił jednak, że i druga strona powinna mieć "odwagę i gotowość do pokazania całości obrazu".
"My tę część odpowiedzialności za przyczyny katastrofy będziemy brali na siebie. Do tego potrzebna jest odwaga i przywiązanie do rzetelności" - mówił premier.
Według niego, nie jest wykluczone, że polskie badania pokażą "jeszcze głębiej, jeszcze trafniej te przyczyny, uchybienia, zaniechania, które miały miejsce po polskiej stronie".
"Ale niezależnie od tego, w jakim stopniu będziemy szukali tych błędów - po to głównie, żeby się więcej nie powtórzyły - nie zmienia to faktu, że druga strona powinna także mieć tę odwagę i gotowość do pokazania całości obrazu" - podkreślił szef rządu.
Premier Donald Tusk uważa, że wśród okoliczności, a być może także przyczyn katastrofy smoleńskiej są również: lotnisko w Smoleńsku, wieża kontrolna i zachowanie kontrolerów.
Tusk podkreślał na czwartkowej konferencji prasowej, że Polska nie ma większych zastrzeżeń, "jeśli chodzi o fakty i ustalenia rosyjskiej wersji raportu (Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego)". Jak zaznaczył, "to, co budzi zastrzeżenia polskiej strony, to braki w raporcie, a nie poszczególne stwierdzenia".
"Okoliczności, a być może także przyczyny, ale na pewno okoliczności katastrofy, to także rosyjskie lotnisko, wieża kontrolna i zachowanie kontrolerów" - powiedział premier.
"Polska strona będzie starała się, korzystając z konwencji chicagowskiej, doprowadzić do wspólnych ustaleń. Tak czy inaczej, polska komisja przedstawi wersję zdarzeń, naszym zdaniem, opartą na dowodach i poszlakach najbardziej zbliżających nas do prawdy" - zapowiedział szef rządu.
"Jest dla nas rzeczą oczywistą, że tak szybko, jak to będzie możliwe, w porozumieniu z polską prokuraturą i prawnikami - w związku z rygorami konwencji chicagowskiej - będziemy także ujawniali wszystkie materiały, jakie są w polskiej dyspozycji" - mówił szef rządu.
Jak dodał, z tych materiałów wynika także to, o czym informowani są partnerzy rosyjscy, że "uchybienia proceduralne, błędy, niewypełnianie wszystkich procedur konwencji chicagowskiej są bezdyskusyjne".
"Przedstawiając nasze stanowisko jesteśmy pewni, że ono jest ugruntowane na faktach" - zaznaczył Tusk.
Jak dodał, postępowanie polskiej komisji i prokuratury daje "blisko stuprocentową pewność, że to wszystko, co jest możliwe do wyjaśnienia zostanie wyjaśnione i przedstawione opinii publicznej".
"Liczę jednak na to, że rozmowy, jakie proponujemy stronie rosyjskiej, doprowadzą do przyjęcia wspólnego raportu" - powiedział szef rządu.
Zaznaczył, że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew stwierdził w rozmowie z nim, że byłoby rzeczą "absolutnie niestosowną, gdyby powstawały w tej kwestii dwa odrębne i różne raporty".
Tragiczna katastrofa z 10 kwietnia nie była i nie musi być ciosem w dobre relacje polsko-rosyjskie - dodał premier. "Jeśli coś mnie niepokoi, to kontekst, czy aspekt polityczny dochodzenia. Od wielu, wielu miesięcy trwa trudny proces budowania lepszych, poprawnych relacji, pomiędzy Polską a Rosją. Obie strony wykazały dość dużo wyobraźni i odwagi" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej.
Jak zaznaczył, znakami tego "mądrego i odważnego" postępowania były wizyty premiera Rosji Władimira Putina na Westerplatte i wspólne upamiętnienie ofiar Katynia.
Zdaniem Tuska, po 10 kwietnia zarówno obywatele Polski i Rosji, jak i politycy wykazywali wobec siebie dużo więcej zrozumienia, niż można się było spodziewać w negatywnym scenariuszu. "Katastrofa smoleńska - wtedy kiedy nie było wokół niej politycznych kalkulacji - budowała atmosferę solidarności" - podkreślił.
"Jeśli coś mnie niepokoi, to kontekst, czy aspekt polityczny dochodzenia. Od wielu, wielu miesięcy trwa trudny proces budowania lepszych, poprawnych relacji, pomiędzy Polską a Rosją. Obie strony wykazały dość dużo wyobraźni i odwagi" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej.
Jak zaznaczył, znakami tego "mądrego i odważnego" postępowania były wizyty premiera Rosji Władimira Putina na Westerplatte i wspólne upamiętnienie ofiar Katynia.
Zdaniem Tuska, po 10 kwietnia zarówno obywatele Polski i Rosji, jak i politycy wykazywali wobec siebie dużo więcej zrozumienia, niż można się było spodziewać w negatywnym scenariuszu. "Katastrofa smoleńska - wtedy kiedy nie było wokół niej politycznych kalkulacji - budowała atmosferę solidarności" - podkreślił.
"Dzisiaj chcemy możliwie pełnej i obiektywnej relacji ze zdarzeń, z okoliczności i przyczyn, jakie doprowadziły do katastrofy, ale nie dlatego, aby to wykorzystywać przeciwko komuś w relacjach dwustronnych, tylko dlatego, że w Polsce mamy gruntowne przekonanie, że dobre relacje z szansą na pojednanie można budować wyłącznie na prawdzie"- powiedział premier.
Podkreślił, że dla dobrych relacji Polski z Rosją nie ma mądrej alternatywy. "Dla prawdy jedyną alternatywą jest kłamstwo, a na kłamstwie wzajemnego zrozumienia i pojednania się nie zbuduje" - powiedział.
Dodał, że nikt nie ma prawa stchórzyć w obliczu katastrofy i badania jej przyczyn. "Kto stchórzy przed prawdą, ten może zaprzepaścić wielki wysiłek i Polaków, i Rosjan na rzecz lepszego zrozumienia i dobrych relacji miedzy państwami i narodami" - podkreślił.
Dodał, że polska strona wykonała rzeczywiście duży wysiłek, gdyż - jak argumentował - "prowadzimy postępowanie z naszej strony bardzo rzetelnie, zgodnie z regułami międzynarodowymi, chroniąc przebieg postępowania przed radykalnymi, nacechowanymi emocjami politycznymi spekulacjami, chroniąc także w ten sposób nasze dobre, lepsze niż kiedykolwiek relacje z naszym sąsiadem".
"I równocześnie współpracujemy ze stroną rosyjską, nawet wtedy, kiedy ta współpraca nie jest usłana różami. Od strony rosyjskiej oczekujemy podobnego postępowania" - podkreślił Tusk.
"W pierwszych dniach i tygodniach po katastrofie współpraca wszystkich możliwych służb polskich i rosyjskich przy badaniu przyczyn katastrofy była więcej niż poprawna. To spowodowało, że dzisiaj polska strona dysponuje materiałem wystarczającym, aby przedstawić polskiej i rosyjskiej opinii publicznej ten najbardziej prawdopodobny, najbliższy prawdzie przebieg zdarzeń" - powiedział premier.
Staram się nie posługiwać emocjami - tak premier odpowiedział na pytanie, jak ocenia komentarze po raporcie MAK nt. katastrofy smoleńskiej. Dodał, że emocje nie są "dobrym suflerem". Przyznał zaś, że szanuje i rozumie emocje bliskich ofiar katastrofy.
Pytany, czy nie odczuwa gniewu po raporcie MAK, premier odparł, że "gniewu w polskiej polityce jest wystarczająco dużo". "Proszę pozwolić, bym ja gniewem nie kierował się w tym postępowaniu" - dodał.
Tusk dodał, że uprzedzał premiera Władimira Putina, że pojawią się polskie krytyczne uwagi do raportu MAK. Poinformował, że Polska przekazała w czwartek ambasadorowi Rosji w Warszawie stanowisko ws. raportu.
"Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby odwoływania się do żmudnych i być może długotrwałych procedur odwoławczych do instancji międzynarodowych, ale wszystkie te możliwości, które daje konwencja chicagowska, w razie potrzeby polska strona będzie wykorzystywała" - zapowiedział premier.
Premier wyjaśnił, że wszelkie wnioski personalne za działania, które złożyły się na okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej, wyciągnie dopiero po opublikowaniu polskiego raportu w tej sprawie. "Nie chciałbym, żeby w sytuacji, w której mamy wątpliwości co do kompletności raportu MAK, aby ten raport stał się podstawą do politycznych decyzji w naszym kraju" - podkreślił szef rządu.
Tusk zaznaczył, że prace komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera będą zakończone tak szybko, jak to możliwe.
"Chociaż także ze względu na fakt, iż dzisiaj ten materiał pokazuje, że niektóre z tych wniosków dotyczyłyby zmarłych, prosiłbym o taką atmosferę nie łowców głów. Na pewno część z tych wniosków będzie także dotyczyła ofiar katastrofy i tutaj należy się nam wszystkim spokój i powściągliwość, żeby nikogo nie zranić ponad potrzebę" - podkreślił premier.
Tusk był pytany na czwartkowej konferencji prasowej, czy władze polskie interweniowały u strony rosyjskiej, aby wydźwięk raportu MAK nie był taki, jak w niektórych publikacjach w prasie zachodniej, gdzie pojawiły się tytuły: "Pijany dowódca Sił Powietrznych kazał lądować".
W przedstawionym w środę raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) podano, że we krwi dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika stwierdzono obecność alkoholu. Podkreślono też, że gen. Błasik był w kokpicie samolotu, co według MAK, stanowiło bezpośrednią presję na załogę.
"Proszę nie oczekiwać ode mnie, że będę umiał wpływać na tytuły prasy. Tak, jak ja to oceniam, to nie jest to dominująca tonacja (w prasie), ale oczywiście bardzo przykra i sądzę, że w tego typu radykalnych skrótach przekłamana" - powiedział szef rządu.
"Oczywiście wszyscy odczuwamy to jako rzecz niedopuszczalną. Nie można tak jednostronnie formułować ocen, nawet jak ma się przekonane, że taki był przebieg zdarzeń" - dodał premier.
Tusk podkreślił, że zarówno politycy, jak i komentatorzy i w Polsce, i za granicą, powinni zastanowić się trzy razy zanim użyją sformułowania - które mogą być bardzo dotkliwe i wywołujące poczucie głębokiej niesprawiedliwości, szczególnie wśród rodzin ofiar katastrofy. "Niektóre z tych sformułowań, nie tylko w prasie zagranicznej uważam za niedopuszczalne" - mówił.
Premier powiedział też, że strona rosyjska bardzo dobrze wie, że władzom polskim zależy na 100-proc. dostępie do dokumentów.
Bez oparcia na konwencji chicagowskiej Polska miałyby utrudniony dostęp do materiałów źródłowych, dokumentów i dowodów, dzięki którym dziś nasz kraj może niezależnie od Rosjan przedstawić najbardziej wiarygodny obraz zdarzeń - mówił premier.
"Bez przyjęcia, i to natychmiastowego, zasad, które są umocowane w prawie międzynarodowym, a te dawała tylko konwencja chicagowska, polska strona miałaby bez porównania trudniejsze zadanie, żeby uzyskać materiały źródłowe, dokumenty i dowody, dzięki którym my dzisiaj jesteśmy w stanie, niezależnie od Rosjan, przedstawić najbardziej wiarygodny obraz zdarzeń" - oświadczył szef rządu.
Jak mówił, przyjęcie konwencji chicagowskiej uniemożliwiło "komuś, kto miałby złą wolę" takie utrudnianie dochodzenia, które skazałoby Polskę na "bezradne czekanie (na to - PAP), kto co ustali".
Premier zaznaczył, że polska komisja pod kierownictwem szefa MSWiA Jerzego Millera - dzięki temu, że "mogliśmy działać od pierwszych godzin i przez pierwszych kilka tygodni nie było żadnych przeszkód w dostępie do źródeł i do materiałów" - skompletowała taki materiał, który: po pierwsze da podstawy do sformułowania możliwie pełnej oceny zdarzeń, a po drugie "jest dobrze udokumentowaną podstawą prawną do tego, aby rozmawiać z Rosjanami o kontynuacji naszej wspólnej pracy, a w razie potrzeby - do odwołania się do instancji międzynarodowych".
Jak podkreślił szef rządu, gdyby nie konwencja chicagowska, to w ogóle by takiej możliwości nie było.
"Zawsze mogłoby być lepiej, tylko dysponuje się instrumentami, które są, a nie (tymi), o których wiemy, że byłyby lepsze, tylko że ich nie ma" - ocenił. Premier podkreślił, że dzisiaj "z pełnym przekonaniem" może powiedzieć, że gdybyśmy ponownie znaleźli się w dniu 11 kwietnia, to nasz tryb postępowania i przyjęte procedury "byłyby identyczne, bo lepszych nie ma".
Premier podkreślił, że gdyby Polska szukała jakiegoś sposobu postępowania, który byłby wynikiem negocjacji z Rosją, nie przyjęciem umowy międzynarodowej, "to uzyskalibyśmy więcej pod jednym warunkiem, że Rosjanie chcieliby udostępnić wszystko". W ocenie Tuska takie założenie byłoby naiwnością.
"Przyjęcie konwencji chicagowskiej dawało najwięcej - co nie znaczy 100 proc. - gwarancji na to, że uzyskamy maksimum materiałów" - oświadczył. Jak ponadto zaznaczył, dzięki oparciu na konwencji "właściwie kompletny materiał zostanie opinii publicznej ujawniony".
Zapewnił też, że bierze pełną polityczną odpowiedzialność za postępowanie swoje, polskiego rządu i polskich służb, od pierwszych godzin po katastrofie. "Każdy wnikliwy obserwator tego, co się dzieje po 10 kwietnia w Polsce, mógł nie raz tę deklarację ode mnie usłyszeć" - dodał.