Dialog chrześcijaństwa i judaizmu

KAI |

publikacja 16.01.2011 12:16

W prawdziwym dialogu religii – w tym wypadku chrześcijaństwa i judaizmu – należy dążyć do eliminowania kontekstów politycznych, ponieważ zawsze bardzo przeszkadzają – uważa ksiądz Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. W rozmowie z KAI wieloletni wykładowca KUL od lat zaangażowany w dialog chrześcijańsko-judaistyczny i polsko-żydowski podkreśla, że tak „z izraelskiej, jak i z polskiej i każdej innej perspektywy siłę do zbliżania judaizmu i chrześcijaństwa, Żydów i Polaków winniśmy czerpać z wzajemnej za siebie modlitwy”.

Dialog chrześcijaństwa i judaizmu dlisbona / CC 2.0 Zwoje Tory w synagodze w Aleksandrii

Publikujemy tekst rozmowy.

KAI: „Kto spotyka Chrystusa spotyka judaizm” to dewiza, która przyświecała Księdzu, kiedy przed ponad rokiem wyjeżdżał do Izraela. Jak po tym czasie Ksiądz ocenia swoje spotykanie i z judaizmem, i z Chrystusem?

Ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel: Istotnie, już ponad rok jestem w Izraelu, od 16 października 2009, ale mnie się wydaje, że jestem tu od paru dni. W Jerozolimie mieszkam dopiero od 3 października 2010. Przedtem, prawie rok przebywałem w kibucu Sde Eliayhu. Natomiast Jerozolimy jeszcze prawie nie znam – a tyle tu rzeczy, ludzi i spraw do poznania... Zapewniam jednak, że dewiza: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm” wciąż mi towarzyszy.

Jak zatem oceniam – po tym króciutkim czasie – spotkanie z Jezusem i judaizmem? Najzwięźlej powiedziałbym tak: znacznie tu łatwiej, niż w Polsce, o spotkanie z judaizmem, co pewnie zrozumiałe. Natomiast – w kontekście wielkiej bliskości judaizmu – spotkanie z Jezusem Chrystusem staje się coraz bardziej ciężkie, w sensie brzemienia osobistej odpowiedzialności za wiarę w Jezusa. I kiedy uprzytamniam sobie, że w chwili poniekąd najważniejszej – przy sprawowaniu Eucharystii – słyszę słowa: „Oto wielka TAJEMNICA wiary”, uspakajam nieco ów lęk w sobie: wiara nie jest wiedzą; przeżywanie wiary jest zawsze przeżywaniem TAJEMNICY.

Coraz bardziej jednak doświadczam, że niesienie owej TAJEMNICY przekracza moje ludzkie siły... Spotkanie z Jezusem Chrystusem zawsze przekracza ludzkie siły i zawsze jest łaską. Chrystus powiada: „Beze mnie NIC nie możecie uczynić”. Chcę to mocno podkreślić. Dla mnie wiara w Jezusa w Izraelu staje się jeszcze głębszą wiarą i wymaga obfitszej łaski.

KAI: Od lat jest Ksiądz zaangażowany w dialog chrześcijańsko-judaistyczny. Jak z perspektywy Izraela Ksiądz widzi go i ocenia?

– Otóż z perspektywy Izraela jedynie widzę wielką potrzebę dialogu. Natomiast nie podejmuję się ani opisu, ani oceny tego dialogu w Izraelu. Za małą mam wiedzę na ten temat. Jedno wydaje się pewne: w prawdziwym dialogu religii – w tym wypadku chrześcijaństwa i judaizmu – należy dążyć do eliminowania kontekstów politycznych, ponieważ zawsze bardzo przeszkadzają. A zatem niezależnie od tego jak nam się podoba czy nie podoba taki lub inny prezydent, rząd, minister, biskup lub rabin, centralnym i istotnym wymiarem dialogu jest – winno być – „spotkanie między dzisiejszymi Kościołami chrześcijańskimi i dzisiejszym ludem tego Przymierza, które Bóg zawarł z Mojżeszem” (Jan Paweł II, przemówienie w Moguncji, 1980).

KAI: Z izraelskiej perspektywy, co jeszcze powinniśmy robić w dalszym zbliżaniu judaizmu i chrześcijaństwa, Żydów i Polaków?

– Z izraelskiej, polskiej – i każdej innej – perspektywy siłę do zbliżania judaizmu i chrześcijaństwa, Żydów i Polaków winniśmy czerpać z wzajemnej za siebie modlitwy. Tych sił bardzo często nam brak i wówczas winniśmy uprzytomnić sobie, że to są sprawy Boże; to przecież sprawa PRZYMIERZA BOGA z Abrahamem i jego potomstwem. Potomstwem Abrahama – co znaczy, że naszą modlitwę trzeba jeszcze rozszerzać na wyznawców islamu. Bardzo mocno o tym przypomina właśnie perspektywa Izraela i Jerozolimy.

KAI: Jak Żyd od Jezusa widzi współczesny Izrael?

– Nazwał mnie Pan w swoim pytaniu bardzo ładnie: „Żydem od Jezusa”. Istotnie, tak siebie widzę i tak siebie nazywam, chociaż wiem, że bez entuzjazmu przyjmują to niektórzy Żydzi i niektórzy chrześcijanie. Nic na to nie poradzę. Bardzo trudno jest wypowiedzieć siebie, czasami lepiej zamilknąć... Otóż, w mojej odpowiedzi na to pytanie chciałbym jeszcze coś ważnego dodać. Mianowicie w Izraelu przeżywam, doświadczam bardzo mocno, że jestem synem mojej rodzonej Matki: Batii – chociaż zdjęcia obu moich kochanych Matek mam ze sobą. Ale Matka, która mnie urodziła, była syjonistką. Jej marzeniem było wyjechać do – jak wówczas mówiono – Palestyny. Marzenia te spłonęły w Sobiborze. Ale chyba nie spłonęły do końca.

Przecież ja przeżyłem „piekło” wojny i mam szczęście przebywać w świecie spełnianych marzeń syjonizmu. Mam szczęście patrzeć na piękne, wciąż rozkwitające państwo Izraela. Bardzo je kocham, bo są to poniekąd realizowane marzenia mojej zamordowanej Matki; milionów pomordowanych Matek i Ojców. Czy mogę nie kochać Izraela? Czy ktoś może mi mieć za złe miłość do moich najbliższych? Zresztą, będąc w Izraelu mogę być również szczególnie wdzięczny moim polskim Rodzicom za uratowane życie. Dzięki ich odwadze i miłości mogę niejako „dotknąć” marzeń moich Jej marzeniem było wyjechać do – jak wówczas mówiono – Palestyny. Marzenia te spłonęły w Sobiborze.

Ale chyba nie spłonęły do końca. Przecież ja przeżyłem „piekło” wojny i mam szczęście przebywać w świecie spełnianych marzeń syjonizmu. Mam szczęście patrzeć na piękne, wciąż rozkwitające państwo Izraela. Bardzo je kocham, bo są to poniekąd realizowane marzenia mojej zamordowanej Matki; milionów pomordowanych Matek i Ojców. Czy mogę nie kochać Izraela? Czy ktoś może mi mieć za złe miłość do moich najbliższych? Zresztą, będąc w Izraelu mogę być również szczególnie wdzięczny moim polskim Rodzicom za uratowane życie. Dzięki ich odwadze i miłości mogę niejako „dotknąć” marzeń moich zamordowanych rodziców. Uważam to za ogromny dar Opatrzności.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik