Komentator o zamachu na doradcę prezydenta: psychologiczne zastraszenie

PAP |

publikacja 23.09.2021 11:34

Sądząc po tym, w jaki sposób dokonano środowego zamachu na doradcę prezydenta Ukrainy, można dojść do wniosku, że w ostrzelaniu pojazdu ważniejsze było psychologiczne zastraszenie niż zabójstwo - uważa Jurij Butusow, redaktor naczelny portalu Censor.net.

Komentator o zamachu na doradcę prezydenta: psychologiczne zastraszenie PAP/EPA/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT Serhij Szefir

"Kogo chciano zastraszyć? Jakie były motywy? Tego nie uda się rzetelnie ustalić bez zatrzymania napastnika. Oczywiście, przede wszystkim może chodzić o zastraszenie samego (Serhija) Szefira. Ale jednocześnie - prezydenta (Wołodymyra) Zełenskiego, biura prezydenta, partię i frakcję prezydenta" - napisał komentator na Facebooku. "Sądząc po wykonaniu, psychologiczne zastraszenie było ważniejsze niż likwidacja Szefira" - ocenił.

Według niego pojazd mógł być zaatakowany, by np. odłożyć w czasie przyjęcie jakiejś ustawy, np. o oligarchach, albo na odwrót - by przyspieszyć jej przyjęcie. "Producentów politycznych scenariuszy mamy nie mało. Wariantów jest wiele. Teraz wszystko zależy od działań policji i zatrzymania napastnika, bez tego niczego rzetelnie rozwiązać się nie uda" - podsumował Butusow. W czwartkowym wpisie ocenił, że zamach nie był zainscenizowany. Według niego strzelała jedna osoba, która jednak najpewniej nie działała w pojedynkę.

"Strzelającemu i zleceniodawcy było, najwidoczniej, wszystko jedno, co stanie się z Szefirem. Myślę, że zabójstwo doradcy prezydenta było planem maksimum, ale zastraszenie i terror także były zadowalającym rezultatem" - dodał.

Portal Ukraińska Prawda napisał, że Szefir to nie tylko bliski współpracownik Zełenskiego, ale też wieloletni przyjaciel i partner biznesowy. Źródła portalu twierdzą, że biuro prezydenta "samo nie rozumie, co się stało, jest szoku". Inny rozmówca w kierownictwie proprezydenckiej partii Sługa Narodu przekonywał, że pod adresem Szefira nie było żadnych pogróżek. Rozmówcy w środowisku organów ścigania uważają, że napastnicy albo byli nieprofesjonalni albo celem nie było zabójstwo, tylko zastraszenie.

Ukraińska Prawda podkreśla, że w różnych obozach politycznych od razu po incydencie zaczęły pojawiać się teorie dotyczące tego, kto i dlaczego zaatakował samochód Szefira. Zaznacza, że wśród zwolenników byłego prezydenta Petra Poroszenki słychać opinie o "inscenizacji" i "konflikcie w ekipie" Zełenskiego. "Jednak przypuścić, że poprzez zamach ktoś z członków drużyny Zełenskiego chciał odsunąć Szefira czy zmniejszyć jego wpływ jest bardzo ciężko. Choćby dlatego, że według stanu z początku września żadnego szczególnego wpływu na prezydenta Szefir i tak już nie miał" - pisze Ukraińska Prawda.

Szefir nie został ranny, ale może stać się dla Zełenskiego pewnego rodzaju "sakralną ofiarą", usprawiedliwieniem dla "przykręcania śruby" - czytamy. I wszyscy, którzy będą sabotować przyjęcie antyoligarchicznych ustaw czy będą krytykować decyzje Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, będą "osobistymi wrogami Zełenskiego" - dodaje portal.

Nie wiadomo, ilu było napastników; wystrzelono 18 kul, w tym ponad 10 trafiło w samochód, którym wraz z kierowcą jechał Szefir. Trzema kulami trafiono 58-letniego kierowcę. Przeszedł operację, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Sam Szefir w środę podczas briefingu poświęconego atakowi oznajmił: "Wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że ten zamach był przeprowadzony w celu zastraszenia najwyższego szczebla władzy". Stwierdził przy tym, że Zełenskiego nie da się zastraszyć.

Policja rozpatruje trzy główne wersje ataku: działalność państwowa Szefira, nacisk na najwyższe władze, destabilizacja sytuacji politycznej w kraju, w tym rozpatrywana jest możliwość udziału zagranicznych służb specjalnych - poinformował komendant główny ukraińskiej policji Ihor Kłymenko.

Samochód pierwszego doradcy prezydenta Ukrainy został ostrzelany z broni automatycznej w środę rano w obwodzie kijowskim.

Zełenski zapowiedział, że wróci do Kijowa wkrótce po zakończeniu swego wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Podkreślił, że nie wie, kto stoi za zamachem, ale zapowiedział "mocną odpowiedź".