Zabójca Rosiaka był członkiem PO

PAP |

publikacja 21.01.2011 09:52

Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w czwartek w Łodzi, że zabójca pracownika łódzkiego biura PiS Marka Rosiaka, Ryszard C., był przez rok członkiem PO. "Jego nienawiść była skierowana w stronę PiS" - uważa lider PiS. Absolutne szaleństwo - mówią politycy PO.

Zabójca Rosiaka był członkiem PO Jakub Szymczuk/Agencja GN Jarosław Kaczyński

Trzy miesiące temu do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C. i zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Rosiaka i ranił innego pracownika biura.

"Zabójca był swego czasu, przez rok członkiem PO. Jego nienawiść była skierowana w jednym kierunku: w stronę PiS. Dokładnie w tym kierunku, który jest nieustannie podtrzymywany przez PO i osobiście przez premiera" - powiedział Kaczyński podczas konferencji prasowej w Łodzi.

Nie chciał zdradzić, skąd ma informację, że Ryszard C. był członkiem Platformy. "To jest oczywiście ważny element tego wydarzenia, ale z całą pewnością nie najważniejszy. Gdyby nawet C. nie był członkiem PO, to i tak wiadomo, kto doprowadził do tego stanu wrzącej nienawiści" - mówił Kaczyński. Powiedział też, że nadal dostaje pogróżki z zapowiedziami zabójstwa.

W przesłanym w czwartek wieczorem PAP oświadczeniu szefowa częstochowskiej PO Halina Rozpondek napisała, że Ryszard C. był członkiem Platformy od kwietnia 2004 roku. "W styczniu 2006 roku został wykreślony z listy członków partii z powodu braku jakiejkolwiek aktywności. Procedurę wykreślenia rozpoczęto w kwietniu 2005 roku" - napisała Rozpondek.

We wcześniejszych rozmowach przedstawiciele częstochowskiej PO zaprzeczali, by zabójca pracownika łódzkiego biura PiS był członkiem tego ugrupowania w Częstochowie. Ryszard C. mieszkał w tym mieście - wyprowadził się kilka miesięcy przez zabójstwem.

Jarosław Kaczyński powiedział w czwartek, że Ryszard C. "był w pewnym momencie przedstawiany jako osoba, która nienawidzi wszystkich, dziś wiemy, że to był kolejny zabieg propagandowy" - ocenił lider PiS. Według niego ta nienawiść nie była wynikiem przypadku, ale "wielkiej kampanii nienawiści, która jest prowadzona przez PO i osobiście przez Donalda Tuska od lat".

"Całe to sianie nienawiści jest czystym cynizmem, grą zmierzającą do tego, żeby utrzymywać własną pozycję polityczną. Ta gra kosztowała życie około 100 ludzi. Gdyby nie ta nienawiść, (...) nie byłoby katastrofy smoleńskiej, gdyby nie ta nienawiść nie zginąłby Marek Rosiak" - powiedział Kaczyński. Według niego, cała ta sytuacja jest niebezpieczna, groźna i "haniebna i to powinno być skończone".

Kaczyński mówił, że czwartkowe spotkanie w Łodzi jest przeciwko nienawiści, jest "kolejnym wezwaniem do tego, aby ludzie, którzy tę nienawiść siali odeszli z polskiej sceny politycznej". "By do Polski powróciła polityczna normalność" - mówił.

Jego zdaniem nienawiść PO do PiS wzięła swój początek po przegranych przez Platformę wyborach w 2005 roku, zarówno parlamentarnych jak i prezydenckich.

Pytany, czy po zabójstwie Rosiaka "polityka nienawiści" nasiliła się, czy osłabła Kaczyński odpowiedział, iż liczył, że osłabnie. "Niestety zawiodłem się" - dodał.

"To co robi Jarosław Kaczyński, to absolutne szaleństwo. To żenujące, że PiS i Jarosław Kaczyński próbują kolejną tragedię rozgrywać politycznie" - w ten sposób wypowiedź Kaczyńskiego skomentował poseł PO Paweł Olszewski. Jak ocenił, zachowanie polityków PiS jest "uwłaczające i niegodziwe".

"Politycy PiS mogliby zwrócić uwagę na emocje i odczucia rodzin, zarówno pana Rosiaka, jak i rodzin tragedii smoleńskiej. Nie wiem, po co PiS to robi. Odpowiedzialni politycy takich rzeczy mówić nie powinni, tym bardziej, że ta skala nienawiści i agresji się nasila" - powiedział Olszewski.

Również wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski nazwał zachowanie Kaczyńskiego "szaleństwem". "To jest czyste szaleństwo. Wykorzystywanie czyjejś tragedii, śmierci i uprawianie na tej kanwie polityki jest czymś okropnym" - ocenił.

Przed czwartkowym spotkaniem z dziennikarzami w Łodzi lider PiS złożył wieniec na grobie Marka Rosiaka. Podczas konferencji prasowej zapowiedział, że będzie co trzy miesiące przyjeżdżał do Łodzi, aby uczcić pamięć zamordowanego kolegi.

Spotkanie z dziennikarzami odbyło się w budynku PiS, w którym w październiku ub. roku doszło do zabójstwa Rosiaka. Na Kaczyńskiego czekała grupa kilkunastu osób, trzymali flagi narodowe, zapalili też znicze przed siedzibą partii.

Do zabójstwa Rosiaka doszło 19 października, gdy do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C. i zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Rosiaka, a później strzelił do 39-letniego Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych, motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie.

Ryszard C. mieszkał w Częstochowie, skąd wyjechał kilka miesięcy przed zabójstwem. W Częstochowie skończył szkołę budowlaną, pracował jako budowlaniec w Kanadzie, po powrocie przez kilka lat był taksówkarzem.